

Plan Marszala
Bez obaw, nie będzie dziś mowy o doskonałym i niestety odrzuconym przez PRL planie amerykańskiego generała.
https://pl.wikipedia.../Plan_Marshalla
Dziś będzie o czymś zgoła ważniejszym i bardziej ekscytującym

Kląłem niemiłosiernie przepychając się przez zatłoczony Wrocław, wypatrując kolejnych drogowskazów z upragnionym napisem "Jelenia Góra".Mijała czwarta godzina podróży z Poznania i kiedy w końcu znalazłem się w rodzimym mieście Mariusza -forumowego Marszala byłem przekonany, ze do miejsca naszego spotkania, wsi Sosnówka dotrę już niebawem.
Tam bowiem, w górskim domu w pobliżu biegu Bobru Mariusz zarządził wędkarski zlot "50 plus"

Miejsce o tyle urokliwe co ukryte, tak więc poszukiwaniu chałupy towarzyszyły liczne kalumnie pod różnymi adresami przyjmowane dzielnie przez podsufitkę auta i zgromadzone w bagażniku klamoty.
Na szczęście gdy błądziłem będąc już prawie u celu wyprzedził mnie ostrożnie samochód naszego gospodarza i po serdecznym powitaniu będącym jednocześnie poznaniem się w tzw.realu poprułem już za nim na leniucha.
Sosnówka to specyficzna wioska...

Na miejscu czekał na nas Andrzej, kolega z forum i kolejny uczestnik spotkania , po raz pierwszy mogłem serdecznie uścisnąć i przywitać tę znaną forumowiczom postać.
W obszernej kuchni naszej kwatery oczekiwaliśmy już tylko na Roberta, który dotarł późnym wieczorem błądząc z powodu nocy i mgły.
Czekaliśmy na Niego coś tam chłodząc, a coś tam podgrzewając.


Tak więc w końcu docierając ze wszystkich stron Polski zasiedliśmy przy wspólnej przyrządzonej przez Andrzeja kolacji, a rozmowom, żartom wspomnieniom i kręceniu kołowrotkami nie było końca.
Mariusz, Andrzej, Robert i moja skromna osoba - o składzie zadecydowało nie tylko kryterium wiekowe i świetne z Robertem bieszczadzkie spotkanie, ale i wiele wymienianych wcześniej telefonicznie uwag, zbliżonych poglądów i sympatycznych gestów, a przede wszystkim umiłowanie łowienia na sztuczną muszkę.
Mariusz, autor "planu Marszala"obdarował nas zestawem pięknych muszek i wyjątkową okolicznościową gablotką.

Następny dzień spędziliśmy już nad Bobrem, prowadzeni jak po sznurku przez Mariusza.Cóż to za piękna rzeka!!! Odcinek poniżej zapory w Pilchowicach słynie z urody i rybności oraz ciekawej tartakowej bazy.
http://www.tartaknadbobrem.com/


Niski poziom wody nie wpłynął na brania, ale ułatwił dostęp do głębokich dołków i rynien, brodziło się doskonale, ryby oczkowały reagując na suche i lekkie mokre muszki.



Robert kusił suchą, zwraca uwagę kamieniste dno i odsłonięcie brzegów porośniętych starymi dębami.
Także Andrzej co chwilkę holował, jednocześnie focił i wyraźnie było to dla Niego źródłem niezłej zabawy.



Mariusz pozostał w tyle, udostępniając nam najlepsze miejsca, widziałem jednak, że jego Winston kilkakrotnie ostro się wyginał.
W głębokim bystrzu w okolicach wyspy skuteczne okazały się większe nimfy.

To Robert złowił tego dnia największego lipienia, każdy z nas połowił wszakże obficie, bowiem potokowce też interesowały się sucharkami i prowadzonymi pod prąd lekkimi nimfami .



Ostatni dzień spotkania postanowiliśmy po pożywnym śniadaniu poświęcić ćwiczeniom rzutowym, próbom konfigurowania zestawów idealnych



Tu muszę wspomnieć o switchu Andrzeja, wspaniałym kiju który przypomniał czasy gdy często używałem lekkich DH.
Helios 2 Roberta, Winstony Mariusza,leciutka 2-ka CTS Andrzeja, doświadczenia rzutowe nie do przecenienia!





No i jak widzicie pełna dokumentacja fotograficzna z nieodzownym zdjęciem wszystkich uczestników spotkania.

Plany dotyczące następnego zlociku już dojrzewają. Znów bez napinki, znów w powolnym rytmie 50 plus, bez pospieszania i tupania bo "szybciej,dalej itp."
Zdjęcia wykonane przez uczestników, jeśli chcecie obejrzeć je w należytej formie to dużą część znajdziecie tu:
http://www.andrzejstanek.pl/blog
pozdrawiam - Paweł
- remek, Friko, lukomat i 16 innych osób lubią to
Świetny wpis! Super się czyta o takich fajnych wyprawach. Paweł, dziękuję!
Andrzeja blog ... pierwsza klasa!