Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Dajemy radę !!! Wiosenne spotkanie klubu 50+

Napisane przez Paweł Bugajski , 13 marzec 2016 · 5950 Wyświetleń

Udało się!

 

Załączona grafika

 

 

W pierwszych dniach marca, po mozolnych ustaleniach dotyczących terminu, spotkaliśmy się w piątkę w Bieszczadach.

 

Załączona grafika

 

Kolejna sesja wyjazdowa Klubu 50+ odbyła się w pełnym jego składzie, z różnych regionów Polski nadciągnęli, od lewej licząc, Andrzej, Mariusz, Robert, Wasz blagier relacjonujący to spotkanie oraz Grzesiu.

 

Czekało nas pięć dni pstrągowych połowów, ale także pięć śniadań i kolacji, pięć przedyskutowanych, prześmianych wieczorów w otoczeniu ulubionych zestawów muchowych, kołowrotków wydobytych z tajnych zakamarków, wędzisk o wyjątkowych walorach i linek o niezliczonych dziwnych parametrach.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

 

Jak to często bywa u starszych facetów improwizowaliśmy spontanicznie...po gruntownym przygotowaniu.

 

Robert Bednarczyk dograł sprawę świetnego locum, ja czuwałem nad licencjami i zbierałem zatrważające informacje o stanie wody, Andrzej Stanek, Mariusz (Marszal) i Grzesiu skupili się nad menu mając na uwadze naszą widoczną na każdym ze zdjęć NIEdowagę.
Ubytki kaloryczne zwalczyły wspaniałe pierogi Roberta,zeppeliny i gulasz Mariusza, indycze kotlety Andrzeja, wyszukane,nareszcie lekkostrawne kanapki Grzesia i bogracz, owoc wysiłków mojej Beatki.

 

Łowiskiem był odcinek specjalny Sanu, powyżej i poniżej wiadomej wiaty

 

Załączona grafika

 

w przeciwieństwie do okresu letniego nie biegaliśmy jednak po rzece i często łowiliśmy widząc się wzajemnie.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

 

Na początek jednak parę słów o łowisku.
Otóż wiadomości nadchodzące od Roberta, kolegi i sanowego strażnika jeżyły włosy i podkopywały morale.
Duża nieprzejrzysta woda, zawsze źle rokujące "dwie turbiny", topniejące w górach śniegi, pełen zbiornik...nie brzmiało to dobrze! Rozpytywałem na kilku forach i fb. o ostatnie wiadomości, możliwość brodzenia, preferowane przynęty, uzyskując w mailach oraz bezpośrednich rozmowach wiele cennych wskazówek(łowić także tuż pod brzegami, stosować jasne streamery, nie zapomnieć o małych beżowych kiełżach itd)
Nadzieja pozostała, nastroje były tak bojowe, chęć spotkania tak silna, że nawet informacja o pękającej zaporze w Solinie nie pokrzyżowałaby naszych planów.
W pierwszym dniu wędkowania rano, jeszcze bez wędek pojechaliśmy zerknąć na rzekę i ocenić "co i jak"
Odczucia były ...mieszane, podobnie jak zielonkawa woda, dno rzeki widoczne raptem na pół metra, bardzo znaczny uciąg. Pogratulowaliśmy sobie z Grzesiem zabrania kijów do brodzenia, trudno przecenić ich rolę w tak ekstremalnych warunkach. Stary, nieco przysposobiony dolnik karpiówki od lat wyciąga mój tyłek z kłopotów i to w sensie bezpośrednim!
San jest wspaniałą i dostępną rzeką, jednak wiosną potrafi zmusić do głębokiego, uważnego brodzenia.

 

Załączona grafika

 

Moczenie kupra procentowało

 

Załączona grafika

 

 

trzeba jednak przyznać, iż Grzegorz i Andrzej łowiąc głównie w pobliżu brzegów zaliczyli także bardzo fajne brania .

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Jak widzicie Andrzej switchował loopem, próbując różnych głowic i przyponów, radził sobie doskonale choć nie brodził głęboko z powodu kontuzji. Łowił daleko, używając także, podobnie jak Mariusz - Marszal, jednoręcznej b3x 9'6 wt 6 od Winstona.
Obaj chyba wysoko cenią ten kij, może o tym napiszą...?
Robert testował H2 9' wt 6 Orvisa i także wydawał się zadowolony.Zna i ceni Heliosy.

 

Grzegorz smagał przybrzeżne pstrągi Scottem x2s 9'6 wt 7, który pomimo odległej premiery nadal trzyma klasę.
Ja rozpocząłem z axisem 9' wt 5 ( a jakże...!), by pod koniec wyprawy popróbować cięższego zestawu, b3x 9' wt 8. Oba wędziska lubię, Sage świetnie pracuje z linką 6 , a Winston 8, tak więc wcale nie są tak różne.

 

Pstrągi także nie widziały większej różnicy...

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Pstrągi...
O pstrągach będzie już za chwilę, a teraz parę słów o fotografowaniu.
Otóż specyficzna dla naszych spotkań atmosfera, brak wyścigowego współzawodnictwa i triumfalizmu tych którym akurat się udało, spokój i zaciekawienie przyrodą pozwalają na spokojne fotografowanie. W moim przypadku przy pomocy prostego waterproofa wiszącego na szyi, i nie powalającego jakością wykonanych zdjęć.
Mamy jednak wśród nas Andrzeja Stanka, mistrza obiektywu, kompozycji i obróbki zdjęć, Grzesia, któremu od kilkudziesięciu już lat zawdzięczam kiedyś papierowe, a teraz pikselowe pamiątki, w tym roku fajne zdjęcia wykonał także Mariusz Szalej, tak więc naprawdę miałem z czego wybierać.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Andrzej po drugiej stronie obiektywu to prawdziwy rarytas.

 

A poniżej doskonały żart Andrzeja, Grzegorza portret podwójny...

 

Załączona grafika

 

Mariusz holujący streamerowego potokowca uwieczniony zachlapanym Nikonem.

 

Załączona grafika

 

Zachlapanym w najlepszych okolicznościach - żwawy pryskacz potokowy na haku.

 

Załączona grafika

 

Wieczorny przegląd zdjęć i jak zwykle okazja do "życzliwych" komentarzy.Odwrotna anoreksja?

 

Załączona grafika

 

Obiektyw pozwala też uwiecznić nasze rzuty, zwrócić uwagę na tor linki i muszki

 

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

oraz spojrzeć wokół siebie, spojrzeć trochę szerzej.

 

Załączona grafika

 

Wracając jednak do pstrągów to przyznam, że każdego dnia łowiliśmy ich kilkanaście, że największy mierzył ok. 45 cm, ale pozostałe były niewiele mniejsze, że miałem na kiju (i w powietrzu) sztukę zbliżającą się gabarytowo do nazwy klubu i że połowa strumieniowców odhaczała się w trakcie holu z pomocą silnego prądu.
Używałem kilku linek w tym pływającej 6 ki wf z intermedialną głowicą i metrowym przyponem z fluorokarbonu(do z-axisa), borona zaś wyginał SA wf 8 F z 1,5 metrowym tonącym przyponem i końcówką z FC o średnicy 0,31!
Tak, tak - zgodnie z zasadą szybkiego holu, braku skręceń i wygody łowiłem przeważnie na streamera bez skoczka i gruby przypon.
Pływająca linka i tonący przypon pozwalały na rzuty które szczególnie lubię, rzuty skośnie pod prąd z szybkim wybieraniem obserwowanej linki.Kilka pstrągów tak właśnie złowiłem, zacięcia są bardzo pewne, często ryba pokazuje się pod powierzchnią w upragnionym złotym błysku.

 

Moje muszki są co prawda akceptowane przez ryby, jednak sam widzę jak wyglądają i dlatego tylko jedno zdjęcie.

 

Załączona grafika

 

Nad wodą spotykaliśmy codziennie naszego opiekuna i kolegę Roberta Tobiasza który opowiadał bardzo ciekawie o ochronie i zarybianiu rzeki, o głowacicach które złowiono lub nie, o wielkich lipieniach.

 

Załączona grafika

 

 

Była to także okazja do wspomnień z naszego wcześniejszego, założycielskiego, że tak powiem spotkania.

 

http://jerkbait.pl/b...udniejsze-ryby/

 

Do ostatniego dnia pobytu humory (co zrozumiałe) i zdrowie (co już nie jest tak oczywiste w kategorii 50+) nam dopisywały.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

W drodze do domu, 760 km to nie w kij dmuchał, omawialiśmy z Grzegorzem wyjątkowe spotkanie, knuliśmy, podobnie jak poprzedniego wieczora plany na kolejne eskapady w doborowym klubowym gronie.
Wieczorne wiadomości od Andrzeja Roberta i Mariusza o szczęśliwym powrocie, pierwsze refleksje co do next time...

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Dziękuję Wam. Metryka to NIC!

 

Paweł






Zdjęcie
robert.bednarczyk
13 mar 2016 13:54
Co to dużo gadać .... ? Prawie tydzień świętego spokoju w znakomitym towarzystwie..... Totalny reset. Powrót do domu przed tygodniem był jak walnięcie obuchem między oczy. W telewizji ciągle pieprzą to samo, arogancja, buta, chamstwo....., powrót do roboty w poniedziałek.... Katastrofa, a jeszcze chwilę temu było tak pięknie, bez radia, telewizji, polityki ....., tylko San i my.
Pawełek, jak zawsze, wspaniałe oddał klimat spotkania, a fotki znakomicie obrazują, że przyszło nam łowić praktycznie na granicy możliwości wędkowania. Jeszcze 15-20 cm wody więcej i byłaby kompletna dupa. Pawełek .....nasz najskromniejszy Mistrz streamera .... napisał, że każdego dnia łowiliśmy kilkanaście ryb ...... Acha...., statystycznie to prawda, tyle, że chyba nasza pozostała czwórka mie złowiła tylu pstrągów ile On sam. Dokładnej liczby nie znam, ale na mojego jednego kropka Paweł miał 5-6 ......!!! Genialnie przygotowany zestaw pozwolił mu sięgać głębiej....., o oczywistych mistrzowskich umiejętnościach nie wspominając. Lekko nie było, brodząc trzeba było bardzo uważać. Zdarzyło mi się paść na kolana, bo w głębokiej wodzie przy brzegu nie zauważyłem zwalonego pniaka. Szczęściem moje 190 cm wzrostu pomogło i woda nie sięgnęła powyżej linii woderów. Zaliczyłem kilka ryb, niestety spinając potoka, który mógł być życiówką..... Najskuteczniejsze były streamery - puchowce - białe, ale i ciemniejsze z różnimi fleshami, były także brania na kiełże, choć nie w moim przypadku. Dwa pstrągi skusiłem na czerwone parkinsony, łowiąc długą, pływającą linką.
A gdy już nam dobrze tyłki pomarzły i kręgosłupy trzeszczały wracaliśmy na kwaterę, raczyliśmy się wspaniałymi daniami przygotowanymi przez ukochane żony, a także mamę Mariusza i samego Andrzeja, który z patelnią radzi sobie równie dobrze jak z aparatem fotograficznym. Ach......, bo bym zapomniał - duuuuużo siły dawały nam wspaniałe Andrzejkowe, wysokoenergetyczne śniadanka.... pyszota. Alkohol też był, a jakże...., choć nie lał się strumieniami, bo jak mawia Pawełek - "w pewnym wieku należy żyć godniej".
Było i sprzętomaniactwo .... , jakże by nie. Co lepsze - Hatch, Nautilus, Danielsson, Lamson ??? Na moją uwagę, że ja tam za Lamsonami nie przepadam wyczuwam chłodny wzrok Pawełka i słyszę, że ten Hatch też nie jest kołowrotkiem doskonałym (Pawełek opiera się Hatchomanii). Natychmiast łagodzę stanowisko i wychwalam pod niebiosa wielbione przez niego Nautilusy, delikatnie sięgając po zielonego FWX, który obok innych naszych kręćków spoczywał na stole pomiędzy szklaneczkami różnych procentowych napitków. Mariusz, który dołączył później, też zaprezentował swój arsenał - w tym cudnego, niebieskiego Nautilusa FWX. Potem o wędkach - rozkładamy, ważymy w łapkach z młynkami. Adrzejek nasz esteta w każdym znajduje coś co możnaby zrobić lepiej. Korek do dupy, blank lekko ucieka na lewo..... Ech,.... faceci .... wieczne dzieci, ale póki bawią się swoimi zabaweczkami młodość jest w duszach.
A temu wszystkiemu przygląda się nasz wspaniały muszkarz nietuzinkowy - Grześ. Jego ciepły uśmiech, dobre słowo.... Co mu tam te Hatche, Nautilusy, Heliosy, Winstony.....te spory, swary, te korki i inne duperele..... Grzesio już pierwszego dnia pokazał, że w każdych warunkach i niekoniecznie mocząc tyłek w wodzie można skutecznie połowić, a w dniach kolejnych nie ustępował. Jako pierwszy miał na koncie "czterdziestaka".
Drodzy Przyjaciele - Pawle, Andrzeju, Grzesiu i Mariuszu - doczekać się nie mogę kolejnego spotkania. Dzięki Wam wielkie za wspaniały klimat, za życiową mądrość, za spokój, za możliowość wędkowania w zespoleniu z piękną rzeką, bez gonitwy, niezdrowej rywalizacji, za ten niemal tydzień wytchnienia od codzienności.

Robert.
Zdjęcie
Paweł Bugajski
13 mar 2016 16:37

Z przyczyn oczywistych Robercie uważam Twój komentarz za istotny  :)
Trudno w krótkiej relacji nie pominąć pewnych faktów, zresztą i emocje rozkładają się różnie.
Zagadnienia sprzętowe potraktowałem dość pobieżnie by nie zniechęcać potencjalnych czytelników pseudo fachowym  bełkotem.
Dość tego na podforum muchowym, gdzie "ciężar głowicy" przygniótł już chyba najwytrwalszych :(.

Oczywiście wyposażenie ma istotne znaczenie, kluczem do sukcesu jest jednak kojarzenie faktów i utrzymywanie muszki w wodzie, i ...trochę w powietrzu .

    • Marszal i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Andrzej Stanek
13 mar 2016 18:21
Impreza bez presji czasowej, ilościowej, kto szybciej kto więcej. Pobudka wedle życzenia, śniadanko in Inclusive, celebrowana kawusia, fajka Pawła, Roberta była znakiem rychłego odtrąbienia do wyjazdu. Sam dojazd do rzeki to droga dla czołgów, chłopcy dawali radę, jadąc z Robertem czułem się jak na diabelskim młynie. Fajowo - auto zeje..ne błotem po szyby. Jesteśmy nad rzeką, masa wody, duży uciąg. Moja przewlekła kontuzja rodząca zajęcze serce, szczególnie patrząc na wielki San uziemiła mnie na brzegu. Paweł to istny wojownik w pogoni za zdobyczą, pełen werwy, pozytywnej energii. Nieustannie ścigał go Robert forsując rzekę niczym amfibia. Miałem frajdę obserwować ich zmagania, szczególnie pstrągi które nasz kardi wyciągał spod butów Roberta. Ten nie będąc dłużnym czynił to samo, może troszkę rzadziej, a jednak. Grześ i ja jako statyczni flyfishing-owcy dłubaliśmy swoje. Grześ jedne z większych pstrągów wyjazdu. Mariusz który dojechał dopiero w czwartek odrabiał zaległości. Spacerując wzdłuż rzeki co chwila mijałem powalone drzewa. Patrząc pod nogi kluczyłem jak rosomak, pełno jam, dziur, te ostatnie okazały się otworami wentylacyjnymi bobrzych domostw. Istna Kanada. Na wiacie afisz ostrzegający przed misiami. Wieczorna gorąca kolacja a po niej biesiada przy szklaneczce. Przepona w ciągłej pracy, było gwarno i cholernie wesoło, przegadawszy cały wieczór śmiejąc się zasypiałem by rano powitać nowy dzień. Tak zleciało sześć pięknych dzionków, do tej pory rozpamiętuję minione chwile. Dla chętnych fotki z imprezy j/n, duża rozdzielczość.
 
    • Marszal, Paweł Bugajski, robert.bednarczyk i 1 inna osoba lubią to

Paweł we wpisie na blogu oraz Robert i Andrzej w komentarzach oddali całą atmosferę spotkania. Ja mogę tylko dodać, że dla takiego Towarzystwa jestem w stanie nawet dwa razy więcej kilometrów przejechać niż te skromne 650 w jedną stronę. Przyjaciele, dziękuję że mogę w Waszym towarzystwie wędkować, gotować, dyskutować, spożywać. Czas naszych spotkań jest jak najlepsza terapia, odskocznia od obowiązków zawodowych, od codzienności, która przecież nie jest zła, ale .....

Kolejne spotkania to tylko kwestia czasu. Obiecuję, że teraz poznacie moją lżejszą kuchnię.

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
13 mar 2016 21:59

...Obiecuję, że teraz poznacie moją lżejszą kuchnię...

I to może być informacja najważniejsza! Musimy gubić wagę!

    • Marszal lubi to
Zdjęcie
Andrzej Stanek
13 mar 2016 22:08

Jeśli chodzi o mnie to przekroczyłem wszelkie możliwe parametry... Mam cel i wyzwanie zarazem. Powalczę z wagą, przecież ktoś musi Ci Paweł utrzeć nosa nad wodą.  ;) Z brzuszkiem niewykonalne.  :D

    • Marszal i Paweł Bugajski lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
13 mar 2016 22:23
To ja się zgłaszam do pojedynku z Pawełkiem, bo już prawie wróciłem do przedwyjazdowej wagi. Co mi tam...., najwyżej znowu polegnę, ale podglądałem Mistrza uważnie i zbroję się na potęgę. Nie tam jakieś Hatche i Heliosy, ale linki i przypony. Oczywiście pojedynek według zasad klubowych "50+", bez nadmiernego spięcia dupy. Jest jednak jeden podstawowy warunek sukcesu - bez śniadania zaserwowanego przez Jędrusia nawet nie wchodzę do wody.
    • Marszal, Paweł Bugajski i Andrzej Stanek lubią to
Hej, po tym wpisie ..... chcę już mieć 50 lat :) ... dołączyć do klubu ... Przepiękny wpis, zdjęcia!!!!!!!!!!! REWELA!!!!!!!!!!!!!
A tak na poważnie ... chętnie się dołączę do jakiegoś Waszego wypadu .... :) Proszę :)

... chętnie się dołączę do jakiegoś Waszego wypadu ....

Nie Ty jeden :) też chętnie bym się przyłączył i pomachał w doborowym towarzystwie :)

    • Marszal, Paweł Bugajski, Andrzej Stanek i 1 inna osoba lubią to
Zdjęcie
sierżant
14 mar 2016 17:57

Relacja piękna, mam jednak poważne zastrzeżenie: nazwać mężczyzn 50+ starszymi facetami?

No za przeproszeniem...

Na fotkach widzę kolegów wręcz tryskających energią, a tu taki zgrzyt.

Proszę Pawle o korektę. Zwłaszcza, że też już jestem sierżantem 50+ :)

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
14 mar 2016 17:58

Remku, dlaczego nie! Jedynym warunkiem wydaje się dostarczenie zaświadczenia od rejonowego geriatry :)

Pavko, czy przypadkiem nie spotykamy się nad kwietniowym Bobrem ???

    • robert.bednarczyk lubi to

Po prostu kolejny, świetny i godny pozazdroszczenia wypad, no i zarazem kolejna, fajowa relacja Pawła.B ...super ! 

Panowie wiem, że rocznikowo 'niestety' również nie kwalifikuje się do klubu 50+ ...ale jak już to kiedyś deklarowałem bardzo byłbym rad spotkać się z tym zacnym, muchowym towarzystwem   :)

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
14 mar 2016 19:15

Relacja piękna, mam jednak poważne zastrzeżenie: nazwać mężczyzn 50+ starszymi facetami?
No za przeproszeniem...
Na fotkach widzę kolegów wręcz tryskających energią, a tu taki zgrzyt.
Proszę Pawle o korektę. Zwłaszcza, że też już jestem sierżantem 50+ :)

Sierżancie, dziękując za miłe słowo przyznaję oczywiście rację.Uważaj korektę za dokonaną, jest bowiem w naszej/mojej pisaninie pewna przekora i żart.Wspólne łowy? Kto wie, Tobie geriatrę ...odpuszczamy. :)

    • robert.bednarczyk i sierżant lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
14 mar 2016 19:32

Po prostu kolejny, świetny i godny pozazdroszczenia wypad, no i zarazem kolejna, fajowa relacja Pawła.B ...super ! 
Panowie wiem, że rocznikowo 'niestety' również nie kwalifikuje się do klubu 50+ ...ale jak już to kiedyś deklarowałem bardzo byłbym rad spotkać się z tym zacnym, muchowym towarzystwem   :)

Dziękujemy! To wspólny sukces!Chcemy podziękować rodzinom! :) :)

A poważniej mówiąc staram się Was sobą nie zmęczyć, pisać gdy rzecz uznaję za istotną.

 

Wspólne ryby? Chętnie, nie wiemy co przyniesie los. Myślę, że usposobienie moich klubowych Przyjaciół, ich miłość -tak,tak-do muszkarstwa i inteligencja pozwalajacą na ciągły interesujący dialog to klucz do sukcesu.Nie można jednak pominąć faktu iż także zbliżony wiek, pewien bagaż podobnych doświadczeń - nie tylko wędkarskich- ułatwia porozumienie i wspólne łowy.

    • robert.bednarczyk lubi to
Zdjęcie
sierżant
14 mar 2016 19:33

Rozumiem.

Absolvo te, Pawle. :)

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
slawek_2348
14 mar 2016 19:48

Tak trzymać młodziaki :) :good:

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to

zaświadczenia od rejonowego geriatry :)


Da się załatwić ... :) nie tylko od geriatry :)
    • Paweł Bugajski, robert.bednarczyk i ezehiel lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
14 mar 2016 23:32
Hej..... młodziaki pięćdziesiątaki - widzę, że mamy grono Kolegów, którym się podoba i którzy chcieliby dołączyć, choć niektórzy mają metrykalne deficyty . Mam wrażenie, że powinniśmy poważnie pomyśleć o złocie w poszerzonej formule typu "flyfishing łączy pokolenia" . No dobra trochę se jaja robię z tym hasłem, ale dlaczego nie ? Oczywiście szczegóły do uzgodnienia w gronie klubowiczów, ale dlaczego nie mielibyśmy powiedzmy raz czy dwa w roku spotkać się na większej imprezie sympatyków klubu "50+". Uprzedzam potencjalnych chętnych, że wcześniej zarząd klubu uchwali, zapewne przez aklamację, bardzo rygorystyczny regulamin, którego punktem nr 1 będzie zapis : "warunkiem udziału jest absolutny brak spięcia dupy w okresie pobytu na zlocie". Chyba więcej punktów nie będzie,..... no może jeszcze: "uczestnikom nadużywającym alkoholu zarząd klubu odbiera licencję na połów ryb, odstawiając ich niezwłocznie do miejsca stałego zakwaterowania na koszt własny" . Ojej...... chyba mnie poniosło i imprezy mi się pop......y".

Jednak o poszerzonej formule mówię poważnie. Co na to zarząd ?
Nie martwcie się "pięćdziesiątaki" - nie ma w tym zagrożenia dla kontynuowania naszych kameralnych spotkań.
    • Marszal, Paweł Bugajski i Andrzej Stanek lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
15 mar 2016 06:07

Termin 50+ nie tylko wymija sedno, a nawet jest mylący. Fly fishing kwintet albo Rewelers tour - byłyby dużo bliżej .. Fotografie nawet doskonałe - tylko szczątkowo obrazują, nie są w stanie oddać pełni klimatu - jak mniemam ;)

    • Friko, Paweł Bugajski, robert.bednarczyk i 1 inna osoba lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
15 mar 2016 18:09
Oj tak Sławku - było duuuuuużo weselej niż na fotkach, niekiedy nieco refleksyjnie, czasem sprzętomaniaczo - superaśne po prostu. Mimo ciekawych propozycji chyba jednak nazwy nie zmienimy - przywiązaliśmy się już - tak po prawdzie to brzmi ona "Klub pięćdziesiątaków", a jak wiadomo określenie "pięćdziesiątak" w realiach polskiego flyfishingu ma także to drugie, magiczne znaczenie, z powodu którego uganiamy się z wędkami po naszych większych i mniejszych rzeczkach.
    • Paweł Bugajski lubi to