Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Uwaga, bedą przekleństwa!

Napisane przez Paweł Bugajski , 03 maj 2016 · 6333 Wyświetleń

Załączona grafika

 

Czasem trzeba mocniejszym słowem, ale o tym za chwilę.

 

Wolny dzień, dobra pogoda i pstrągowe ciągoty spowodowały, że wczesnym porankiem 1 maja prułem nad Piławę. Wybrałem pokrętną trasę wiodącą szlakiem dawnej wędkarskiej chwały, szlakiem wiosek i mostków kojarzących się z licznymi przygodami.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Wieś Głowaczewo, świetne połowy tęczowych, zdziczałych uciekinierów i czerwcowych lipieni, Czapla i młyn, ech... szkoda gadać i Wiesiółka na zawsze kojarząca się z olbrzymim potokowcem złowionym przez mojego dziadka śp. Floriana Budniaka...

 

Te wąskie, charakterystyczne dla Pomorza wymagające uwagi alejki, powolne tempo, otwarty dach...

 

Załączona grafika

 

Moim celem był górny, urokliwy odcinek Piławy, fragment rzeki który urodą wręcz zapiera dech.
Wyobrażacie sobie meandrującą poprzez lasy i łąki (łąki ...muszkarze wiedzą o czym mówię) dziką rzeczkę bez śladu zabudowań, płotów, drogowych mostów na odcinku wielu, wielu kilometrów?

 

Taka właśnie była górna Piława, strumień który obdarzył przed laty 47 cm majowym potoczakiem i wieloma innymi wielbicielami moich siermiężnych muszek.
Lipienie? O tak, bywały i kardynały o charakterystycznym jasnym ubarwieniu.

 

"Spalona leśniczówka", (miejsce które opisał czy to Andrzej Pukacki czy też jego i mój mentor Henryk Jacewicz, a może o pogorzelisku wspomniał wielkopolski płytniczanin reżyser Sławomir Żerdzicki ?) ukryta jest na wysokim lewym brzegu rzeki i droga tam wiedzie niełatwa...

 

Docieraliśmy tam z Dziadkiem i Tatą trabantem i maluchem, wyboje poniemieckiej szutrówki i kilkanaście kilometrów trzęsionki spowodowały odklejenie się lusterka w Kadecie, pokonały miskę olejową usportowionego mondziaka, peszrot 405 także zaliczył tam zimowa przygodę.

 

Tym razem poszło bez bólu, może już tak młodzieńczo nie zapieprzam?

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Zaparkowałem i z trudem odnalazłem ślady spalonych zabudowań, przyroda upomniała się o swoje w zaskakującym tempie...

 

Załączona grafika

 

Szybko wskoczyłem w połatane Jaxony, Hoppery (ależ one lekkie..) na nogi, plecaczek z małą ( od miesiąca ograniczam) dawką jedzenia na plecy, staruszek Winston http://jerkbait.pl/t...g-użytkowników/ złożony już w domu w garść i...do wody!

 

Cóż, wspomnienia natychmiast powróciły, kilka - niewielkich co prawda - ryb dało to coś niewypowiedzianego, to coś co drodzy koledzy dobrze znacie.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Wkurw pojawił się nagle.
Totalny wkurw na chamstwo i bezczelność.
Wkurw na czyjąś pazerność, wkurw na naszą bezsilność.

 

Załączona grafika

 

Odgłos odbijajacych się od siebie plastikowych beczek poprzedzony został głośnym rykiem przewodnika pieprzonego kajakowego stada.
Pijackie wycie towarzyszyło pojawieniu się pierwszych kajaków, potem było już tylko głośniej i bezczelniej.
Wielokrotnie spotkałem się podobną sytuacją, bywało lepiej lub gorzej, ale tym razem, może na zasadzie kontrastu pomiędzy oczekiwaniami i pięknem otoczenia, a wyjątkowym chamstwem pierwszomajowych "kajakarzy" wewnętrzny protest wywołał reakcję.

 

Piwo zauważyłem prawie w każdym z kajaków ( to chyba jakiś pieprzony kajakowy rytuał), wiele osób ostentacyjnie popijało gorzałę, spławiało puste puszki i butelki lub z rozmachem wyrzucało je na brzeg okraszając to kloacznymi komentarzami pod adresem Waszego protestującego autora.

 

Tylko kameralny charakter rzeki spowodował, ze nietrzeźwość w połączeniu z totalną nieporadnością nie skutkowały wypadkiem. Żenujące doznania dla uszu i oczu . Na brzegu oprócz puszek, butelek, trwałych opakowań po pożywieniu znalazłem, 4 pojedyncze (sfociłem najoryginalniejszy) buty, ślady wywrotek i pijackiego burdelu.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Od 10.20 do 14.30 minęło mnie około 60 kajaków. Pochodziły z trzech wypożyczalni, opisane były nazwą właścicieli i numerami telefonów kontaktowych.

 

Skorzystałem więc i po wyłowieniu kolejnej starej puchy z dna i zakopaniu jej poza scieżką połączyłem się z "przedsiebiorcą" .

 

W krótkich żołnierskich słowach przedstawiłem sytuację i w kilkuminutowej tyradzie wywaliłem swe pretensje.Tyle mego, co sobie pogadałem, ale gość nie miał dobrego popołudnia, to pewne.

 

Nie uogólniam, wiem, ze duża część wodniaków to pasjonaci cicho przemierzający świątynię przyrody, ale kwestii limitowania ich ilosci nie sposób pominąć.
Nie można pominąć kwestii opisania kajaków w sposób umożliwiajacy identyfikację płynącego, trzeba pomyśleć o kluczowej w końcu kwestii, a mianowicie ustalenia "dni bez kajaka" w porozumieniu na lokalnym szczeblu.
Wypożyczalnie ograniczaja swą aktywność do okresowego udrożnienia traktu (swoją drogą czy cięcie drzew jest usankcjonowane prawnie?), wypuszczeniu i odebraniu klientów i ...kasowaniu.

 

Kto sprząta brzegi Piławy, dlaczego stosy śmieci, często bardzo niebezpiecznych(pękniete puszki i butelki) zalegają jej brzegi i nurt? Gdzie jest odpowiedzialność za rabunkowe korzystanie z dobra przyrody?
Zauważyłem ok. 60 kajaków i zastanawiam się dlaczego nie 100, a może 200? Gdzie jest limit, gdzie jest granica tego obłędu?
Obawiam się, że tylko względy ekonomiczne są ograniczeniem i że wraz z rozwojem "branży" moje kpiny obrócą się w prawdę.
Rzadko używam mocnych słów, ale burdel który nam się nad rzekami funduje i co szczególnie bolesne totalny olew ze strony PZW, naszego pseudo reprezentanta, budzi mój głęboki sprzeciw.

 

Rozumiem, że nigdy w Gwdzie i jej dorzeczu nie będę łowił takich ryb jak onegdaj.
Przecież mamy demokrację, przedsiębiorczość, także ta związana z hodowlą ryb, dziarsko się rozwija, w lasach jest pełno zwierzyny, PKB nam wzrasta, a Polak żyje coraz dłużej. Skąd wiec ryby w wodzie, tylko naiwny by ich oczekiwał.
Ale trochę spokoju, ciszy, czy i to zabrano nam na trwałe?

 

Wracałem pod prąd późnym popołudniem, capnąłem jeszcze kilka kolorowych pstążków i lipieni, znów nastał spokój i ten nad rzeką i ten we mnie.

 

Załączona grafika

 

W drodze do domu zakupiłem kilka wędzonych pstrągów , zadumałem się nad posadowieniem wiejskiego kościółka w Głowaczewie dokąd skierowałem kilka jasnych chyba dla Was próśb.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Paweł

 

 

 

 

.






Poniżej tekścik jaki zamieściłem na innym forum w ubiegłym roku. Mamy podobne przemyślenia.

 

Nic to. Dobrzyca.... 1 czerwca pada, porno i duszno ale jak tu nie rozpocząć sezonu lipieniowego zwłaszcza, że jeszcze i jętka przy okazji lata. Lata dziwnie, bo całodziennie. O 15.00 lata o 15,30 nieco więcej, a o 15.55 mniej niż o 15.00. Po pół godzinie znów więcej. I tak w kółko. Jakieś rybki, nawet niezgorsze widziałem jak się podnosiły. Se pomyślałem, wieczorem wam pokażę... Se dobrze myślałem ale... Wieczorkiem zaczęła się niezła rójka ale... kajaków. W stadzie sześć sztuk przejechały po łbach rybom i tyle miałem wyjść. Dwa dni w miarę spokojnie. Coś nawet się łowiło, raz lepiej raz gorzej ale grunt, że kijek dygał. W środę po południu się zaczęło. Darcie ryja, łamanie gałęzi, wodą trawa muł o wyłażących z kajaków "spływowiczów". Powyrywane i poodrzucane drzewa przegradzające rzekę przez tych, którym nie chciało się kajaków przenosić. Sajgon, stada po dwa, pięć ale i z piętnaście kajaków płynęły co godzina. Po dwóch dniach łażenia Dobrzycą doskonale wiedziałem jakie piwo jest w promocji w marketach. Po 30 puszek z wody znosiłem. (pustych sad.png) W sobotę mój wkurw sięgnął zenitu. Stoję sobie, a po brzegu drze ryja jakaś ekipa. Wiecie skąd wziął się zwyczaj puszczania kobiet przodem? Podobno z okresu kiedy nasi przodkowie mieszkali w jaskiniach. Faceci puszczali kobiety przodem do nowej jaskini coby sprawdzić czy nie ma tam niedźwiedzi czy innych agresywnych stworów... Ekipa też była z czasów jaskiniowych. Panią puścili przodem jako przecieracza szlaków. Pani ubrana w żółtą koszulkę (kolor genialny do ściągania wszystkiego co lata i gryzie) nawet z daleka niezła była. Gdyby tego ryja też tak nie darła to może bym jej powiedział, że źle czyni idąc tam gdzie idzie. Zaparłem się i nie powiedziałem. Za moment wrzask i pani nie było. Jako te jaskier bagienny kwitła po cycki w błocie. Wyciągnęli ją getlemani ale bez butów. Ponieważ ekipa liczyła z 10 kajaków pognałem w dół rzeki. Widząc jaką mają wprawę, a zaczynał się odcinek zwaliska na zwalisku wiedziałem, że jak je minę, o ile się nie potopią to i tak mam ze dwie godziny łowienia. Nie dopłynęli w trzy co mnie zaniepokoiło o tyle, że nie lubię jak mi jakieś obce zwłoki spływają wodą. Ścieżka, którą wracałem szła wzdłuż rzeki, skarpą i widziałem, że żadne ciała nie pływają, a gdyby ktoś sięgnął do pierwszych postów "Pamiętnika" zrozumie dlaczego jestem na nie uczulony. Za to znów usłyszałem darcie tym razem wielu ryjów. I własnym oczom nie wierzę. W środku lasu, kilkanaście metrów przed miejscem gdzie pani zażywała kąpieli błotnych rozbite obozowisko. W miejscu gdzie oczywiście nie wolno. Jakiś koleś z gołą dupą pluszcze się w "mojej" rynnie gdzie łowię lipienie. To jeszcze bym przebolał ale nie fakt, że palili ogniska. Trzeci stopień zagrożenia, ściółka poniżej 10 proc wilgotności, a ci rozpalone ogniska, iskry strzelają w niebo. Drę się, żeby zgasili ogniska. W odpowiedzi mniej więcej w skrócie: nie ma obaw, tu jest mokro, spier.... Po drodze zastukałem do leśniczego, on po radiu do strażników. Pojechali. Po 500 za ognisko wlepili, a były trzy. Totalne bezmózgowie, bo 200 metrów ścieżką mieli piękne pole biwakowe przy którym przepływali. Ale pewnie chcieli zaoszczędzić, bo pole płatne. W niedzielę po południu skończyła się rójka kajaków. Jętek właściwie też nawet z dzień wcześniej. Ja nad wodę miałem 5 minut. Ale widok chłopaków z Bielska Białej, którzy stali nad niezłym potokiem i co pół godziny przepływał mu po głowie kajak był bezcenny. Nie sądziłem, że polska mowa może być tak kwiecista przy wykorzystaniu najbardziej wulgarnych wyrażeń. 

    • Paweł Bugajski i Franc lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
08 maj 2016 21:23

Rafale - ktoś w dorzeczy Gwdy coś na to cholerstwo poradził?

Mieszkasz niedaleko, piszesz nie tylko tu, co sądzisz?

Może wspólny apel, propozycja, czy co tam jeszcze.

Jestem zdeterminowany, ale nie naiwny - warto poszukać potencjalnych sprzymierzeńców.

Mam pewien pomysł ale muszę jeszcze sprawdzić jak będzie w realu działał. Mogą się kajakarze zdziwić...A tak żartobliwie: może jakaś demonstracja? Modne ostatnio. Założymy KOD-G Komitet Obrony Dorzecza Gwdy! Zablokowanie rzek nagłośnienie problemu :) Pawle, pozwolę sobie wykorzystać fragmenty tekstu jeśli się zgodzisz i z dwie fotki.  

    • Paweł Bugajski lubi to

Chamów należy z wprzódy edukować a przynajmniej próbować. Zaś jak się nie da, strzelać. Innej rady nie widzę. Komentarz tylko z pozoru z bocznym dryfem czyli off topic: otóż w Polsacie co tydzień innej, ubogiej rodzinie remontują dom. Ok, cel szczytny. Po wyremontowaniu, obdarzają rodzinę nowymi meblami, kuchniami, sraczami, nowymi laptopami i internetem bezprzewodowym. Nigdy, przenigdy nie zauważyłem żeby w nowym domu pojawiła się choć jedna, najskromniejsza półka na książki...

    • Marcin Rafalski, Marszal, Paweł Bugajski i 3 innych osób lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
11 maj 2016 20:40

Rafale, zdjęcia w dobrej sprawie oczywiście do dyspozycji.Mogę na mail wysłać oryginały i kilka innych zdjęć.Fragmenty tekstu także pobieraj, na zdrowie PIŁAWY!
Mam także zdjęcie trzech kajaków z uwaloną załogą, które na długą chwilę połączone burta w burtę, zaparkowały na przeciw mnie w pięknej rynnie , bo "wodniacy" zorientowali sie  chyba, że to szczególnie zabolało. :(
Fugazi-racja, czytelnictwo leży na łopatkach. Ze strzelaniem to oczywiscie taka przenosnia, prawda? Równajmy w górę!
Dlatego w paru wpisach polecałem także lektury...
Nie tylko dla Rafała thymalusa, nie tylko w tej sprawie - 602795804 i konto na fb.
pozdro i knujmy!!! :)


Chamów należy z wprzódy edukować a przynajmniej próbować. Zaś jak się nie da, strzelać. Innej rady nie widzę.

 

Fugazi a niby jak chciałbyś chamów wprzódy edukować ?

Są ludzie z którymi można dyskutować i którzy pod wpływem dyskusji są w stanie wyciągać logiczne wnioski, ale chamstwu trzeba wprzódy w pysk trzy razy strzelić żeby dotarło, po drugim wyplutym zębie zaczyna do pustej mózgownicy docierać - tak nie wolno, tak się nie godzi !

Wiem bo swego czasu przerabiałem - teraz z tytułu wieku, czyjeś zęby szanuję, choć ręka czasami dygoce i świerzbi żeby podbródkowym pacnąć :/ !

 

Panie Pawle Bugajski : Problem polega na tym, że to co gorszy ludzi szlachetnych dla chołoty jest jej naturalnym zachowaniem !

Ciężko jest zmienić zachowania dzikich utrwalone z dziada.

Komuna zniszczyła w nas poszanowanie dla czyjejś własności i zbieramy tego pokłosie, to co było wspólne było niczyje, więc nikt się niczym nie przejmował, wody pzw są tego jakby nie było pokłosiem.

Trzymam kciuki, aczkolwiek patrzę na to jak na walkę Don Kichota z wiatrakami, no chyba że zbierzesz Waść liczne pospolite ruszenie (które coś może wskórać ! ).

    • Marcin Rafalski, Paweł Bugajski i grzesiekp. lubią to
Zdjęcie
Pisarz.......ewski Piotr
14 maj 2016 06:59

Konflikt pomiędzy wędkarzami i kajakarzami trwa od lat .W ostatnich latach wraz z rozwojem turystyki , a właściwie biznesu kajakowego przybiera na sile . Konflikt który jest  lekceważony i spychany na margines , no chyba że dojdzie do tragedii :( .

 

http://warszawa.wybo...89,2387903.html

 

Może to i walka Don Kichota z wiatrakami , jednak pamiętajmy że szaleństwo Don Kichota było wynikiem tęsknoty do odchodzących w zapomnienie takich wartości jak honor czy rycerskość :) .

50-cio latki tak mają :D .

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
14 maj 2016 10:07

Zwierzu, pisarzu, odpowiem linkiem do opisu tragedii, która mogła i może  się wydarzyć także na Piławie.
http://www.tvn24.pl/...nal,434908.html
W sieci jest wiele takich opisów, wniosków -choćby sugerujących zakaz i egzekwowanie spożywania alkoholu-brak.
Proszę thymalusa, człowieka mediów czynnych na bliskim nam Pomorzu o umieszczanie właśnie tu kolejnych pomysłów.
Może przeniesiesz uwagi z wątku :Majówka?"
Oczywistym jest, że nie zmienimy ludzkiej mentalności, nie tacy tego próbowali :(, ale...

próbujmy po prostu zabezpieczyć nasze prawo do odrobiny spokoju.

 

Aktualna sytuacja praktycznie uniemożliwia sportowy połów ryb na wielu ciekach i to jest chyba kluczowe.

 

Pomysły o obrębach ochronnych, wykazanie pewnej przebiegłości w ramach istniejących przepisów to ciekawy trop.

Powracam także do apelu o informacje o podobnych, skutecznych działaniach, może gdzieś komuś się udało wydrzeć rzeczkę z łap zachłannych "wypożyczaczy?"

    • Pisarz.......ewski Piotr lubi to

Sprawa wygląda tak... Można oczywiście po najmniejszej linii oporu zwrócić się do tzw ochrony środowiska. w tym wypadku województw Zachodniopomorskich  i Wielkopolskich. Moje doświadczenia z tymi instytucjami i ich "rewolucyjne" pomysły każą mi trzymać się od nich jak najdalej. Zwłaszcza Wielkopolska ma na koncie wybitne osiągnięcia np. we wprowadzaniu zadań ochronnych w Dolinie Rzeki Rurzycy. Nota bene nie wiem jakim prawem po Rurzycy (Szlak kajakowy im JP II) pływają kajaki skoro.... nie mogą :) Zawody Szczupak Doliny Rurzycy za to nie mogły się odbyć bo Poznań nie wydał zgody na obecność wędkarzy na swoim brzegu. (drugi jest zachodniopomorski i tam można)

Dlatego jest inny pomysł. PZW może wprowadzić na swoich wodach tzw przemienne obręby ochronne. Można to obudować jakimiś badaniami  naukowymi, mającymi na przykład  stwierdzić jak rzeki regenerują się pozbawione obecności człowieka. Wiadomo, że sami sobie również wprowadzimy ograniczenia. Ale znając rzekę można wynaleźć kilka - kilkanaście takich miejsc. które A) specjalnie nie są atrakcyjne B) są w miejscach gdzie przeniesienie kajaków jest baardzo trudne. Inaczej mówiąc bez zamykania rzeki i wszelkich kombinacji z tym związanych powoduje się, że pływanie stanie się bezsensowne skoro sporą część trzeba będzie pokonać z kajakiem na plecach taplając się w nadbrzeżnym błotku. skarpach itd Jest to do zrobienia aczkolwiek znów może być opór ze strony PZW.... bo boją się jakichkolwiek ograniczeń. Zobaczymy. Jestem uczestnikiem spotkań jakie ma przeprowadzić starosta z firmami organizującymi spływy. Jak nic nie da się osiągnąć będzie walka na noże....

    • Paweł Bugajski, Pisarz.......ewski Piotr i ezehiel lubią to

Obowiązująca od roku 2012 ustawa o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych zabrania "prowadzenia w ruchu wodnym statku lub innego obiektu pływającego niebędącego pojazdem mechanicznym osobie znajdującej się w stanie po użyciu alkoholu, nietrzeźwości, po użyciu środka działającego podobnie do alkoholu lub pod wpływem środka odurzającego". 
- Jako WOPR, zgodnie z ustawą, możemy zażądać opuszczenia obszaru wodnego przez nietrzeźwego wodniaka - mówi Aleksander Maćkowski, prezes kujawsko- pomorskiego WOPR. - . Możemy też powiadomić policję, która zajmie się delikwentem. Podobnie zresztą powinien postąpić każdy obywatel, któremu zależy na bezpieczeństwie osób korzystających z wody. Zawsze trzeba pamiętać, że alkohol i woda to niebezpieczny związek. 

Czytaj więcej: http://www.pomorska.pl/turystyka/art/6422656,piwko-na-kajaku-uwazaj-bo-mozesz-zaplacic-slony-mandat-albo-tlumaczyc-sie-w-sadzie,id,t.html

 

Bezwzględnie dzwonię na policję i czekam aż przyjadą jak widzę że piją...

    • Paweł Bugajski i ezehiel lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
17 maj 2016 16:50

Sądzę Rafale, że górny bieg Piławy np. od Nadarzyc do Głowaczewa nadaje się idealnie do wprowadzenia programu pilotarzowego, w jekiejkolwiek formie.
 
- np.co drugi na tym odcinku weekend bez kajaków? To by było coś.
- lub cały bieg Dobrzycy i Piławy naprzemiennie (wasz weekend, nasz weekend)bez kajaków?Plan weekendów zaplanowany na cały rok? Pewność spokoju na jednej z rzek w każdy weekend?
Brzmi utopijnie, lecz przygotowanie własnej koncepcji i potem być może niewielkie ustępstwa to ABC negocjacji.
Tylko kto nas może reprezentować??? :(

"Kajakowe stada" , turyści byli w moim przypadku powodem do zrezygnowania z lokalnej rzeczki z kropasami i po prostu przeniosłem się w tereny gdzie kajaki są kategorycznie zabronione . Daleko , ale cicho i naturalnie pstrągowo teraz mam . Można powiedzieć , że od święta łowię . Za to 100% relax i ciała i duszy ;) I nie boję się ,że stanę w piachu czy śniegu , bo plejady ciągną zawsze AWD  hehe :))) Subarak Rulez !!!