Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Niezły numer-czym sobie na to zasłużyłem?

Napisane przez Paweł Bugajski , 03 lipiec 2016 · 6580 Wyświetleń

Cześć!

 

Pierwsze zdjęcie zamieszczam jako uzasadnienie tytułu najnowszej opowiastki :rolleyes:

 

Załączona grafika

 

Parę dni temu, w ostatni wtorek wróciliśmy z kolejnej wyprawy na północ Szwecji.
Znów w trójkę, znów drogą lotniczą opisaną obszerniej w zeszłorocznej relacji. http://jerkbait.pl/b...spory-szczupak/
Pobieżna lektura linkowanego wpisu przybliży Wam wątki o których opowiem poniżej .
Tak więc w połowie czerwca znaleźliśmy się z Piotrem i Grzegorzem nad wymarzonymi jeziorami i rzekami (zako)marzonej Laponii.

 

Załączona grafika

 

Pogoda tym razem doskonale dopisała, temperatura od 10 do 25 stopni i umiarkowane opady sprzyjały połowom i fotografowaniu.Nie straszyły obserwowane w ubiegłych latach grad, śnieg i lodowe bryły w leśnych rozpadlinach.
Ciepło w ciągu dnia, nieco chłodniej w nocy, na łodzi to szczególnie istotne bo ciepły i suchy tyłek -myślę, że się ze mną zgodzicie-zwiększa łowieckie zapędy.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Szczupaki i okonie, a raczej okonie i szczupaki świetnie żerowały i co prawda nie padła przysłowiowa "metrówa" (tylko 96 cm) to kilka okoni otarło się o 45 cm.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Okonie reagowały na gumki, błystki wahadłowe i obrotowe, parę złowiłem na sztuczną, przeznaczoną dla zębaczy, muszkę.
Koledzy miotali wędziskami spinningowymi, ja castowałem testując pożyczone 4 częściowe krótkie casty od Megabassa i Major-crafta.

 

Załączona grafika

 

Tu krótki wtręt sprzętowy, a mianowicie...wędziska te okazały się bardzo poręczne w transporcie, łącza nie luzowały się w trakcie połowu, czucie pracy przynęty było dobre i gdyby nie to, że siłą rzeczy porównywałem je do używanych wcześniej jednoczęściowych Elitek ...
Ale "coś za coś" i w przypadku lotniczych eskapad to dobry wybór.
Major-Craft Go Emotion GEC 694L/BF(6 ft.9 inc.1/16-1/4 oz.4-12 lb regular fast.(nasadowe)
Megabass Destoyer Orochi X4 FF-6,6X4 SS 1/4-3/4 oz. 8-20 lb.-(tu spigoty)

 

Stare Presso i starzejący się STEEZ uzupełniały zestawy, nie wspomnieć jednak w tym miejscu o świetnym Curado 201E7 z availem byłoby grzechem, bo pomimo iż to starsza konstrukcja nadal bardzo go cenię. Zawsze czuwa w plecaku, w razie "brody", która przecież nikomu z nas, castingowców się nie zdarza. ;)

 

Tak więc jeziorowe poszukiwania trwały dosłownie dzień i noc i raz to my byliśmy tymi sprytniejszymi

 

Załączona grafika

 

a innym razem ONE :P

 

Załączona grafika

 

Pogodne dni upływały, sportowe emocje targały nerwy, mieliśmy bowiem możliwośc ogladania meczów naszej reprezentacji i co ciekawe niezrozumiały komentarz telewizyjny bardzo nam odpowiadał.
Widzieliśmy to co widzieliśmy i nikt nie mówił nam tego co zobaczyć powinnismy.Taka odmiana...

 

Gdy z Piotrem knuliśmy nowe jeziorowe oszustwa,

 

Załączona grafika

 

Grzegorz polował samotnie nad rzeką. Spinning, niewielkie woblery, konsekwencja w działaniu...

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Piękny potokowy 50-tak ( klubowiczowi 50 plus się wszak należy), powrócił po sesji do wody, podobnie jak jego nieco mniejszy kolega złowiony dzień później.

 

Załączona grafika

 

Chęć połowu gatunków szlachetnych, odpoczynek od jeziorowych kołysanek skierowały nas nad rzekę i dzień później nad niewielkie zasiedlone przez pstrągi jezioro, gdzie wędkuje się z twardego, przyjaznego brzegu.

 

Rzeka...opisywałem ją wielokrotnie, zawsze obiecuje nowe przygody.
W tym roku nie było inaczej.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Próby z fotografią podwodną, w silnym nurcie i komarowej udręce

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

W końcu jednak dość udane ujęcie.

 

Załączona grafika

 

Łowiliśmy na nimfy, na suche chruściki, na streamery i metodami mozaikowymi, ze tak powiem.
Najwięcej satysfakcji przyniosło połączenie streamera i umieszczonego na troku metr powyżej sucharka, którym to zestawem obławiałem najszybsze nurty.
Streamer za kamieniem, sucharek po powierzchni, linka pływająca i nagle...bach!
Nasi szwedzcy znajomi potwierdzają fakt pożerania ryb przez większe lipienie i stąd od lat tak tam łowię.
To potok i szczupak bywają streamerowym przyłowem.

 

Krótko o sprzęcie - staruszek Sage z axis 9/5, linka pływajaca WF 5, przypon z końcówką od 0,16 do 0,22( gdy przynętą streamer) nic zaskakującego prawda? ;)
Kij do brodzenia z magnesem znacznie podniósł przyjemność wędkowania.

 

Lipienie,lipienie - cóż, to ich rzeka.Złowiliśmy ich dużo, najdłuższy mierzył 47 cm.

 

Piękny wieczór i noc spędzilismy w trójkę nad pstrągowym jeziorem, wskazanym i opisanym przez miejscowego muchowego guru.

 

Twardy brzeg, krystalicznie czysta woda, możliwość kontaktu z dużym potokowcem lub palią były magnesem, który nas tam sprowadził.
No i widoki...

 

Załączona grafika
Piotr już prawie nocą

 

Załączona grafika
Grzegorz "w niebie" - chmury się w wodzie przejrzały

 

Załączona grafika
Mój autoportret - w lustrze wyrwanych korzeni

 

Oczywiscie to Grześ złowił fajną palię urywając się nam na początku spaceru.

 

Załączona grafika

 

Liczne szarpnięcia niewielkich palii i oringow zaliczylismy jednak wszyscy.Parę dużych ryb spławiło się poza zasięgiem naszych obrotówek.
Są powody by wracać nad ten kameralny, idealny dla jednego wędkującego akwen.

 

Skoro o paliach, skoro o oringach - skonstatowaliśmy z Piotrem, że nadszedł najwyższy czas, by podczas naszej 10-dniowej wyprawy odwiedzić pewne paliowe, głębokie i dość oddalone od naszej bazy jezioro.
Perypetie z nim związane opisałem szerzej w zalinkowanym powyżej wpisie, tak więc uzupełniając wspomnę, że tym razem po opłaceniu licencji sąsiedniego towarzystwa wędkarskiego płynęliśmy własciwą już łodzią :D

 

Załączona grafika

 

Byliśmy przygotowani na wiele godzin wędkowania, zmienna pogoda sprzyjała, taflę jeziora marszczyła lekka fala.Solidna wałówka, dobre ciuchy, bojowy nastrój i świadomość tego co "pod nami". :unsure: ( ok.25 m) dodały ducha.
Takiego numeru jednak się nie spodziewaliśmy...

 

Lekki silnik elektryczny pchał nas wzdłuż prawego brzegu jeziora, rzucaliśmy dużymi obrotówkami, co w moim przypadku najczęściej oznacza użycie Meppsa.Tym razem był to złoty model Comett, leciał z leciutkiego casta aż miło.
Gdy mijaliśmy niewielką zatoczkę zauważyłem dziwne zamieszanie pod powierzchnią wody, niby zbiórka, niby nurkujacy perkoz, niby zsuwajacy się do wody bóbr...Byliśmy już dość daleko, w podświadomości zanotowałem jednak to zjawisko, starając się zapamiętać miejsce.

 

Piękne branie palii szybko postawiło nas na nogi (dosłownie!).Kolorowa, ok. 45 centymetrowa ryba wzięła tuż pod powierzchnią wody i naprawdę fajnie powalczyła. Widzicie jak daleko od brzegu żerowała?

 

Załączona grafika

 

W podobny sposób swą blisko 50 cm rybę złowił Piotr, także wabiąc ryby dużą obrotówką prowadzoną dość daleko od brzegu.

 

Załączona grafika

 

Wyprawa już była udana, satysfakcja wędkarska osiągnięta, opowieści dla Grzesia przygotowane (zastanawialiśmy się czym znowu nas zaskoczy), ale...to jeszcze nie był koniec naszych przygód.

 

Otóż we wspomnianej zatoce znów wypatrzyłem objawy życia, dwa potężne spławy zobaczyliśmy z odległosci blisko 100 metrów!.

 

Podpłynęlismy bliżej, ryba w tym czasie znów wytworzyła na powierzchni wody ogromny lej i tym razem bez trudu zorientowałem się, ze pożera majowe jętki.

 

Szybko zmontowałem muchówkę, świetny pokrowiec Vision pozwala przechować ją wraz z kołowrotkiem, przeciągnąłem linkę przez przelotki i przywiazałem suchą imitację.
Jednak gdy umieściłem moją muszkę na powierzchni w sasiedztwie tych naturalnych jej barwa natychmiast okazała się zbyt jasna.Po prostu źle wyglądała, a ryba...ucichła.Co ją spłoszyło? Silnik, muszka, rzut?.
Ponownie oddaliliśmy się by potrolować wahadłówkami w jeziorowej głębi, czułem jednak, że to nie koniec pojedynku.
Obserwowałem obszar aktywnosci ryby

 

Załączona grafika

 

zakreślając go na zdjęciu, aby przybliżyć Wam te podchody.

 

Oczywiście, gdy byliśmy naprawdę daleko pstrąg znów się uaktywnił. Bulgoty i leje na powierzchni, głośny chlupot który słyszałem wcześniej może parę razy w życiu, zaskakująca bliskość brzegu , byliśmy niesamowicie podnieceni.
Poprosiłem Piotra o ponowne napłynięcie w dryfie, bez użycia silnika.
Sprawdziłem wszystkie elementy zestawu zastępując nową żyłkę 0,18 jeszcze nowszą :D , przycinając węzły i wybierając szarą imitację na zadziorowym nowym haku.
Inspekcja zestawu- pamiętacie, że zawsze o tym nudziłem?
Z axis z dopchniętymi częściami, Lamson Hardalox 2 z ustawionym hamulcem, cóż wiedziałem, ze dryf pozwoli na oddanie 2-3 rzutów z odleglości ok. 15 metrów.
Pstrąg w tym czasie pożarł kolejne 3 jętki, wyraźnie strzelał seriami.
Piotr fantastycznie milczący, w bezruchu, pozostawiając mnie pełną swobodę rzutu i ...komentowania.
Gdy zobaczyłem dwie jętki w sferze ataku, umieściłem leciutko w pobliżu swoją.Tym razem trudno je było od siebie odzróżnić! Stały w trójkącie o boku ok. 1 metra.

 

Pierwsza zniknęła ta naturalna, jak zwykle w bulgocie, wirze i plusku.
Ciśnienie, tętno, bladość powłok, zlewne poty, zawał w drodze-możecie mi w tej kwestii zaufać.
Łódź w dryfie, naddaję linkę, szansa maleje, gdy nagle... znika mój szaraczek!

 

Zacinam z ręki, natychmiast przechodząc na hol z kołowrotka, Piotr delikatnie wycofuje łódkę ku środkowi jeziora. Ryba w pierwszej chwili jest zdumiona tym dziwnym oporem, ale po chwili linka opuszcza szpulkę Lamsona. Po dłuższej chwili orientujemy się, że spryciarzem jętkojadem okazał się pstrąg potokowy (co nie było przecież oczywistym) i że jest większy niż sądziliśmy.
Podczas holu kilkakrotnie pionowo nurkuje na głębokość ok. 10 metrów tuż przy burcie łódki.
Jeszcze nigdy nie widziałem swojej linki muchowej w takiej sytuacji, korek z axisa jęczał, zestaw jednak wytrzymał i po ok. 15 minutach Piotr cudem podebrał rybę w niewielki podbierak.Okrzyk triumfu z naszych gardeł odbił się echem nad pięknym jeziorem, piątki przybite z impetem, szybka sesja zdjęciowa, pomiar szokujący wynikiem 75 cm długości i ...C&R .

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika
Czerwone kropki u nasady ogona...mniodzio!

 

Gdy Piotr szykował aparat do zdjęć dokumentujących uwolnienie ryby, gdy ja chwytem po brzuszkiem i za kitę zanurzyłem rybę by rozpocząć reanimację...olbrzymi potokowiec z impetem bryknął w głębinę chlapiąc na mnie i mocząc okulary. Co za kozak!

 

A szczęśliwa mucha? Po kilkunastu minutach w pysku ryby, wypięta bez trudu z wnętrza paszczy wyglądała tak

 

Załączona grafika

 

Ta przygoda na długo pozostanie w naszej pamięci, no i zawsze przecież można sięgnąć do zdjęć

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

A to symboliczne zdjęcie najlepiej chyba prezentuje nieustępliwy charakter skandynawskiej przyrody

 

Załączona grafika

 

Na koniec jak zwykle parę luźnych uwag.
Kołowrotek muchowy, nawet lekki, powinien mieć dobry hamulec.Kołowrotek wyłącznie jako pojemnik na linkę? Protestuję - bądźmy optymistami. :P
Warto rozmawiać z kolegami nad wodą, nawet jeśli to pozornie rokuje nieciekawie.
Pracuję nad nowym dla mnie zagadnieniem odżywiania się pstrągów mrówkami, ale to temat na przyszłość.Zaszły jednak ważne okoliczności i jestem w badawczym ciągu. :rolleyes:

 

Załączona grafika

 

Szczęśliwie wróciliśmy do Poznania, akumulatory jeszcze pełne...

 

Załączona grafika

 

pozdrawiam Was - Paweł






Zdjęcie
Paweł Bugajski
13 lip 2016 15:31

Także ku Waszemu Zdunek zadowoleniu nasza osoba to opisała :)

Pazdrawlaju!

    • joker i robert.bednarczyk lubią to