Spinning i casting czy jednak odwrotnie? Oby zawsze takie dylematy...
Cześć!
Tu Wasz wesoły bloger
Już od zimy szykowaliśmy się jak sójki za morze, dogadując na whatsappowym forum skład ekipy i termin kolejnego wyjazdu.
Podobnie jak było to w zeszłym roku, a o czym poinformowałem w jednym z poprzednich opowiadań jako cel wędkarskich wygibasów wybraliśmy Storsjon i Malmingen w środkowej Szwecji.
Ponieważ Mariusz, forumowy Marszal zamotał się w sieci zawodowych zobowiązań ( o sieciach jeszcze będzie ) i musiał przeprowadzić swą firmę przez akredytacyjny labirynt naszym czwartym muszkieterem był w tym roku Robert Bednarczyk.
Tak więc tradycyjne przedwyjazdowe zdjęcie przedstawia od lewej właśnie Jego, autora (z długopisem) oraz Włodka i Zbyszka, których to przyjaźnią i towarzystwem cieszę się już od kilkudziesięciu lat.
Włodek, nasz kierowca i organizator wyjazdu oraz mistrz rondla i patelni - twórca metody biernego trola
Zbyszek, żeglarz i motorowodniak, najlepiej z nas posługujący się gumowymi przynętami, producent bezkarnie przyswajalnych pysznych nalewek.
Robert, oczarowany castingiem, pierwszy raz na zagranicznej wyprawie, zapalony muszkarz tym razem bez Orvisa i Hatcha...
Już w trakcie jazdy, powoli, ale jednak odcinaliśmy się od zawodowych uwikłań, domowych kompromisów, a gdy znaleźliśmy się w porcie myśleliśmy już tylko o wcinających się w odprawową kolejkę motocyklistach
Krótki rejs z Gdyni do Karlskrone, parę godzin w aucie ciągnącym przyczepę z aprowizacją oraz sprzętem ( w środku nawet rower, choć wszyscy pytali o konia...) i już byliśmy w naszym domku.
Pogoda świetna, wczesne popołudnie, wszystko to sprzyjało krótkiemu rekonesansowi i zapoznaniu się tych kolegów dla których było to nowością z prowadzeniem łódek i obsługą silnika.
Pojawiły się także pierwsze ryby, zapowiedź fajnej przygody...
Na zdjęciu widać przynętę która była zarówno w tym i w poprzednim roku zębaczowym przebojem.
To guma cannibal z niebieskim grzbietem, guma która dała nam kilkadziesiąt niezłych ryb, w tym 4 największe szczupaki wyprawy( 97,95, 92 i 90 cm) oraz ławicę grubych pasiaków.
Łowiliśmy na obu wspomnianych jeziorach, zarówno na Storsjon jak i Malmingen, dzieląc się towarzystwem tak by każdy powędkował z każdym i by wszyscy odwiedzili potencjalnie najciekawsze miejsca.
Szczególnie Malmingen( 3 dni ) zaskoczyło nas w tym kontekście, bowiem miejsca gdzie złowiliśmy 4 duże szczupaki w ubiegłym roku (tzw. prawa strona) okazały się w tym dużo mniej łaskawe. Natomiast miejsca uznane za "okoniowe" podarowały nam 4 fajne zębacze. Fest, lubię niespodzianki i brak rutyny...
Jezioro Storsjon, niezbyt łaskawe w ubiegłym roku okazało się trudniejszym, lecz równie ciekawym akwenem i obdarzyło Włodka i Roberta głębinowymi sandaczami. Niestety większa sztuka złowiona przez naszego mistrza pasywnego trolingu
Włodzia nie zapozowała odpowiednio przed wypuszczeniem, ale Robertowy mętnooki był spokojniejszy.
Storsjon oprócz sandaczy obdarzył też kilkunastoma szczupakami z których największym okazał się 85 cm zielonacki Zbinia.
Także okonie świetnie reagowały na gumki, a moje nowe typy (Iras, Tommy) okazały się niesamowicie skuteczne. Nie mogę pominąć okonia, jakże podobnego do prawdziwej rybki, który na końcu delikatnego zestawu "dawał do pieca"
Wysyłając to zdjęcie do kolegów i rekomendując zakup polskich gum wspominałem, że jedno to okoń, a drugie "fajna przynęta imitująca okonia" - (fox bodajże)
Dzień na wodzie, różne jeziora i różne składy, a wieczorem to co nie mniej miłe - plany na następny dzień, ostrzenie haków, porządkowanie pudeł i pogaduchy o wszystkim. Znamy się, lubimy, cenimy, choć w wielu kwestiach mamy odmienne zdania. No i ta odlotowa nalewka Zbyszka, wspaniała dereniówka i cytrynówka oraz zagadkowa rabarberówka pozwalające uzyskać konsensus, ale i wstać wcześnie w pełnym poczuciu czasu i przestrzeni....Wiem, że coś pominąłem, ale wiem także, że będę poprawiony...
Trafił się także piękny upalny dzień, który nastroił nas raczej plażowo i w obliczu satysfakcji wędkarskiej (no po prostu już nałowiliśmy się po pachy ) pozostaliśmy z Włodkiem pilnując dobytku...
W słońcu, tak oczekiwanym w zeszłym roku, skały i otoczenie jezior świetnie się prezentowały, a nad nami krążył orzeł rozpoznawalny dzięki brakowi lotki w prawym skrzydle. Potęga i piękno skandynawskiej przyrody.
Boże, tyle lat, a ciągle zachwyca...
Jest jednak łyżka dziegciu o której muszę...
Otóż w jeziorze Malmingen wypatrzyłem sieci, które zostały zastawione przez Szwedów, wydobyliśmy jedną z nich z pięcioma pięknymi okoniami. Na naszych oczach wydobyto drugą sieć z jak sądzę dziesięcioma pasiakami.Ryby od 30-40 cm, zaduszone, uwikłane, niektóre jeszcze żywe.Zgłoszenie problemu Martinowi (właściciel części wód i beneficjent naszych opłat ) i pewność, że sprawa jest nielegalna, fotografie, rozmowa o prestiżu łowiska i ...niesmak.
Na koniec jak zwykle kilka uwag sprzętowych.
Otóż od wielu lat jestem miłośnikiem castingu , poszczułem skutecznie tym wirusem Roberta i poczynił on zaskakujące postępy w skuteczności (największy szczupak i kilka innych pokaźnych oraz okonie) oraz technice rzutu. Łowiliśmy wyłącznie na multiplikatory znajdując zadowolenie w celnych rzutach i udanych holach. Robert opisze z pewnością swe zestawy,
ja wspomnę tylko, że obaj doceniamy Daiwy (T3, Presso, Steez sv, Steez sv tw, Morethan, a od niedawna Alphas custom stream), a jeśli chodzi o wędziska to skutecznie propaguję wyjątkowe cechy St. Croix w wersjach dwuczęściowych.
Moje blanki są zbrojone w prosty klasyczny sposób, dość minimalistycznie to wygląda...działa i zadowala.
Steez z lekką szpulką...poezja,
coraz cieńsze plecionki - Zbyszek osiąga tu extremalne parametry, ja zatrzymałem się na etapie czegoś co z obrzydzeniem i wiedzą o nieprawidłowosci nazwę 0,06mm
no i przypony, które niezależnie od tego kto je wyprodukował należy traktować z dużą nieufnością...
Łowienie pokaźnych okoni z opadu jest doznaniem zbliżonym do skutecznego muszkowania i ...wiem co mówię. ,a castowy maraton bywa niesamowity.
Włodek i Zbyszek z kolei to zaprzysięgli spinningiści, posługują się topowymi zestawami i słowo "Stella" pobrzmiewa tam często...
Świetna okazja do porównaniu metod, wyraźną różnicę widzimy w ciężarze zestawów...
Tak więc w odpowiedzi na tytułowe pytanie odpowiem - casting i czasem, bardzo bardzo rzadko spinning!
Czy za rok znów się pokażemy nad Storsjon? Trudno powiedzieć, bowiem ekspedycja nie jest tania, w wodzie oprócz ryb pływają sieci, a Szwecja to wielki kraj...
Z drugiej zas strony było wygodnie, bezpiecznie i darzyło rybami, zaś Martin-nasz gospodarz (niebieska koszulka) to przemiły troszczący się o gosci facet.
Zobaczymy!!!
P.S.
Jak może wiecie przez wiele lat w naszym domu żyła piękna bernenka Tajga. Po jedenastu latach, w kwietniu tego roku odeszła od nas i bardzo negatywnie postrzegałem kupno nowego psa.
Cóż - ja z przyjaciółmi na rybach, a moje Panie w akcji - w domu zastałem nowego domownika- suczkę labradora Szantę...
Pozdrawiam Was - Paweł
- Friko, mario, lukomat i 32 innych osób lubią to
Paweł , świetnie się czytało , jak zwykle zresztą . Wyjazd , podczas którego ryby , przyroda , ludzie i rozmowy z nimi , bycie razem są równie ważne , zdaje się bliski ideałowi jak przypuszczam . Ze zdjęć i opisu emanuje spokój . Bardzo lubię to .