Wędkarski zwiad
Często jest to kosztem wyników, ponieważ nawet gdy ryby dobrze biorą na moich rewirach to i tak mi się nudzi i muszę ruszyć w nieznane.
Od kilku lat nieodzownym pomocnikiem w takich poszukiwaniach są mapy google'a.
Używam zarówno strony maps.google.com jak i aplikacji Google Earth.
Jedna z drugą się uzupełniają.
Załóżmy, że chcę wybrać się na jakąś niedużą rzeczkę w okolicach Warszawy.
Pierwsze od czego zaczynam to skanowanie mapy wzrokiem. Przełączam się w tryb zdjęć satelitarnych i śledzę bieg cieku, aby wybrać odcinek o charakterze, który będzie mi najbardziej pasował. Jeśli szukam wody pod klenie, wtedy zwracam uwagę na płytsze i szersze miejsca, jeśli pod szczupaki to szukam burt itd.
Co jeśli zdjęcia przedstawiają rzekę przy innym stanie wody? W Google Earth można temu zaradzić wciskając przycisk - "Zdjęcia Historyczne" (na samej górze). Pojawi nam się suwak, za pomocą którego możemy wybierać fotki z różnych lat (o ile są dostępne). Dzięki temu łatwo obejrzeć sobie łowisko zarówno przy niskim jak i wysokim stanie wody.
Narzędzie to jest też bardzo przydane, aby śledzić jak zmienia się Wisła na przestrzeni lat czy pór roku. Łatwo namierzyć miejsca, gdzie zazwyczaj tworzą się przykosy.
Ciekawe wnioski można też wysnuć wybierając się na jakiś zbiornik zaporowy czy jezioro. Wystarczy zerknąć na różne fotki i zanotować sobie, gdzie kotwiczy się najwięcej wędkarzy.
Zdjęcia satelitarne są też nieocenioną pomocą, gdy chcemy dotrzeć na łowisko polną drogą. Większość takich ścieżek nie jest naniesiona na zwykłe mapy, jednak jeśli taki dziki dojazd istnieje, to bez problemu go namierzymy w aplikacji google, ponieważ idealnie widać go na zdjęciach satelitarnych. Oczywiście zdarzyło mi się, że jakaś droga została zaorana, albo były w niej takie koleiny, że nie dało się przejechać, ale ryzyko często się opłaca.
Na bardziej zurbanizowanych łowiskach możemy przełączyć się w tryb "Street View", czyli widok z perspektywy przechodnia lub przejeżdżającego auta. Są to w zasadzie zdjęcia, które mogą nam dostarczyć bardzo dużo informacji o potencjalnym łowisku. Jeśli niestety nie ma możliwości podejrzenia okolicy w ten sposób, to praktycznie zawsze z poziomu aplikacji Google Earth możemy oglądać zdjęcia okolicy wstawiane przez użytkowników google. Jest to niesamowicie przydatna metoda rozpoznawania łowiska. Widać dokładnie jaki charakter ma rzeka w danym miejscu, czy jezioro jest zarośnięte, czy jest presja wędkarska itd. itd.
Funkcjonalnością, która wygląda dość efektownie, ale rzadko jej używam, jest widok 3D. Działa to tak, że jak ustawimy bardzo duże zbliżenie na zdjęciach satelitarnych w Google Earth to widok przełącza się w tryb trójwymiarowy i widać ukształtowanie terenu. Teoretycznie opcja ta jest bardzo przydatna, ponieważ możemy dzięki niej wywnioskować dostępność brzegów, głębokość wody w ich okolicach, obecność ostrych kantów, a nawet co może znajdować się na dnie.
Przypuszczam, że jest jeszcze wiele nieodkrytych przeze mnie możliwości obydwu aplikacji, które przydadzą się do wędkarskiego zwiadu. Jeśli znacie takowe, to opisujcie swoje doświadczenia w komentarzach.
- lukomat lubi to
Z tymi polnymi dróżkami to bywa różnie. Często korzystam z map google, bo lubię się pałętać za rybami po różnych, zabitych dechami dziurach, i o ile tereny - nazwijmy to delikatnie - cywilizowane, są aktualizowane dość często (podobno niektóre nawet co dwa tygodnie) o tyle krajowe zadupia już nie i kilka razy się przejechałem.
Mimo wszystko uważam, że warto szperać w satelitach, przydatne i ciekawe narzędzie.
Z ciekawostek, to podobno można sobie zamówić informację o aktualizacji interesującego nas obszaru tutaj:
https://followyourworld.appspot.com/