Wędkarskie podsumowanie mojego 2015ego
#relacje
Witam
Ponizszy wpis pochodzi z watku o zakonczonym sezonie 2015.
Pozwalam sobie umiescic ow wpis na moim blogu, w wersji nieco rozszerzonej...
Sezon uznaje za udany.
Bardzo zle znioslbym "slaby sezon". Chyba tylko choroba (TFU TFU TFU) sprawilaby bym przeszedl nad nieudanym sezonem do porzadku dziennego.
Za duzo dla mnie znaczy wedkarstwo.
W 2014 mialem wyjatkowego farta, w wielu "gatunkach".
W 2015 tego farta ...mialem chyba ciut mniej. Ale jednak ow fart mnie nie opusil calkiem. Czego po 14tym podskornie sie obawialem.
Sezon zaczalem tygodniowa wyprawa na zimowe pstragi. Ktora to wyprawa okazala sie masakra, z powodu strasznie wysokiego poziomu wody. Jednoczesnie byla to moja najdluzsza wyprawa pstragowa 2015...wiec sprawa wygladala beznadziejnie.
Ponizej zimowa rybka, ktora otworzylem sezon 2015. Zlapana na 10 cm gume w wolnym dryfo - opadzie- wachlarzu. To taka autorska moja technika na pstragi z plytkich i rozleglych miejsc. Miejsc, gdzie ilosc kryjowek wymusza lowienie "dywanowe". Czyli powoli, raz za razem, krok za krokiem. W kazdym przeprowadzeniu przynety wabik mija kilka(nascie) potencjalnych stanowisk pstragow.
Po tygodniowej gehennie, na rekordowo wysokiej i szybkiej wodzie przyszedl ostatni dzien stycznia . Najlepszy jakosciowo dzien sezonu 2015 jak chodzi o moje pstragowanie.
Zlapalem sporo ryb, W tym 3 naprawde godne. A dzien zamknalem takim samcem.
Utwierdzilem sie wowczas w przekonaniu, ze wobler jest fajny...ale podluzna, lekka i spora guma potrafi WIELE.
Cala wiosna uplynela mi pod znakiem lowienia gumami. Oczywiscie byly wyjatki. Ryby, ktore kilka razy potrafily wychodzic do gumy, na koniec wabilem woblerem. Czyli klasycznie. Tak bylo z ta rybka ze zdjecia ponizej. Wielokrotnie odprowadzala gume wyplywajac ze swojej srodrzecznej kryjowki. Ani razu nie zaatakowala. Plynela metr / dwa za przyneta i miala zlozone pletwy. Taka ryba nie atakuje. Odprowadza jakby zahipnotyzowana.
Wyjatkowo uparty terytorialista odprowadzil gume ...z 10 razy. Doslownie. Zmienialem wabik na cos szybszego, np na wobler. Zero zainteresowania. Wracala guma. Przyplywal, ale nie atakowal.
Po kilku rundach takich podchodow postanowilem zaryzykowac.
Ustawilem sie ciut powyzej jego mety. Podanie F11 rapali na przeciwko i wolny wachlarz w rejonie, z ktorego wychodzil.
Pierwsze przeprowadzenie przynioslo blysk ryby, brania nie bylo.
Za drugim razem zaladowal w F11...a potem fotki w gestych majowych krzakach nad rzeka.
Fakty mowia iz, ten uparty samiec to byla ostatnia ryb z kategorii Champions League (60 plus) zlapana na wobler . Jak dotad.
Maj, kolejny raz z rzedu, dal piekna rybe w swietnej kondycji. Na gume.
Do jesieni ponizsza ryba utrzymywala tytul "pstrag sezonu"...
Zlapana w miejscu, gdzie rzeka rozlewa sie szeroko tworzac ogromne karpiowe zastoisko. Defilada sporej gumy pod podmytymi krzakami w miejscu, gdzie zwalnial nurt uruchomila srebrna torpede. W polowie przeprowadzenia pstrag dogonil przynete i skasowal. Ten mial zdecydowanie rozlozone pletwy i jasne zamiary
Jak widac powyzej wiosna troche nadrobilem zaleglosci pstragowe lowiac kilka fajnych ryb. Ale najlepsze dopiero mialo nadejsc
.
Dzieki Piotrowi (@Piotr 75) otworzyly sie przede mna drzwi, ktorych istnienia nawet nie bylem swiadom. A co dopiero mozliwosci ich otworzenia.
Otrzymalem kilka (doslownie) much wykonanych pod katem mojego chodzenia za pstragiem. To bylo COS PIEKNEGO.
Mimo hiszpanskiego lata i wynikajacych z tego faktu upalow, udalo mi sie (dzieki muchom) osiagnac jakas tam regularnosc wsrod Pstragow, stanowiacych obiekt moich zainteresowan i spacerow.
Pierwszy, historyczny wyjety na muszencje :
Pierwszy "muchowy" Pan Pstrag :
Urlopowy miesiac sierpien przyniosl wizyte nad mega ciepla, gesta i niska Odra. Gdzie fart mnie wsparl i zlapalem kilka ryb (sumow), ktore bede dlugo pamietal.
Sum zlapany pierwszego dnia, podczas lowow we 3 z jednego pontonu Piekne chwile. Z ryba splynelismy 3 ostrogi w dol rzeki, by finiszowac na miedzyglowkowej lasze...
Przylowiony pierwszego dnia sum nie wyczerpal oczywiscie calosci mojego farta nad gesta jak zupa Odra.
Byl pierwszy bolen zlapany na muche przy pomocy spiningu.
Byl piekny klen zlapany na odslonietej, nieznanej, starej opasce. Ryba po braniu wykonala powietrzna akrobacje, a z Xavim na pontonie zapytalismy glosno rownoczesnie "TROC" ?
Byl tez jeszcze jeden sum. Ktory w trakcie walki sprawial wrazenie jeszcze wiekszego, niz ten z pierwszego dnia.
Inflacja liczb w ramach zgadywania rozmiaru osiagnela wartosci 180 plus...
A skonczylo sie tak :
Oczywiscie nie zabraklo normalnych, ladnych ryb. Takich wypracowanych. Ktore ciesza bardziej niz fuxy...
Od dawna zaplanowana wyprawa na Hiszpanskie szczupaki i brzany okazala sie strzalem w srodek 10tki. Super tygdniowy wyjazd z Tata przyniosl nam zyciowe szczupaki i brzany. Wyprawa calkowicie zdominowana przez Salmo Percha 14 SDR.
Na wyprawe w sezonie 2016 mam przygotowanych 30 (slownie : trzydziesci) Perchy w najlepszym kolorze
Kilka ryb, ktore zjadly perczyka :
Zyciowy szczupak, tez na percza :
A potem byla pstragowa jesien, ktora przebiegla juz calkowicie pod znakiem much, ktore przyniosly mi kilka spotkan z wyjatkowymi pstragami...
Taki, mniej wiecej, byl moj wedkarski 2015ty.
Pozdrawiam
- remek, tpe, mario i 27 innych osób lubią to
Wejście smoka!