Pożegnanie z bronią (Daiwą)
#relacje #sprzet
W nieustającym kołowrocie wędkarskiego życia zabrnąłem (dokręciłem) do momentu historycznego.
A przynajmniej tak to odczuwam.
Otóż po latach przygód z kabłąkowcami Daiwy nastaje epoka "monokultury Shimano". Kiedyś już taka sytuacja miała miejsce, ale to w czasach przedhistorycznych jak chodzi o moje wędkarstwo.
Pierwszy kołowrotek, który wzbudził emocje, to kupiony na przełomie lat 80tych i 90tych Abu z tylnym hamulcem.
Pamiętam poważne rozterki młodego adepta w sklepie akwarystycznym. Czy wybrać czarne (grafitowe) Abu czy równie czarną, ale ozdobioną zielonymi naklejkami Daiwe ? Wybór padł na Abu. I tak sie zaczęło.
Wcześniej były Rileh Rex i pancerny Delfin. Ale ich nie wybierałem - je dostałem do krótkich, szklanych wędek kupionych za komunijne złotówki.
Było Abu, a potem były Silstary. Początek lat 90tych to w mojej pamięci czas, jak chodzi o sprzęt, gdy były DAMy, Cormorany i Silstary. Były też inne marki. Ale te najbardziej pamiętam. Potem w prasie branżowej natknąłem się na Shimano. Czarne. Podwójne korbki. Hamulec walki. Czyli KOSMOS. Postanowiłem : kiedyś będę taki miał. Zaczęła się faza spiningu, a ja nadal miałem silstarka.
Nagle, w przypływie niespodziewanego napływu waluty, podczas pobytu w Berlinie pojawiła się szansa kupić pierwsze Shimano. I tak się stało. ZX 1010. Miał hamulec walki ! Napis JAPAN na stopce i był czarny. Na model AERO z podwójną korbką nie wystarczyło. Ale i tak było grubo. Spining już zatriumfował skutecznie. Nie było odwrotu.
Fascynacja żyjącymi (kręcącymi się) kołowrotkami pogłębiała się.
W okolicznościach, których nie pamiętam, ale też w Niemczech, zakupiona została Daiwa. Emblem S2000iA. Taki granatowy ze srebrną szpulą. Shimanko ZX przejął do spławika Tata. Ja miałem Daiwe z przednim hamulcem!
Ten kołowrotek był bardzo dzielny. Miałem spining i ten kołowortek. Łowiłem wszystko i wszędzie tym zestawem. Okonie na Warmii. Klenie i bolenie w Bugu, szczupaki na Pomorzu. Nie pamiętam by ten kołowrotek mnie kiedykolwiek zawiódł. Zaczęła się dwudrożna przygoda, która na przestrzeni lat miała pochłonąć nie wiadomo ile kasy. Daiwa i Shimano. Shimano i Daiwa.
Potem Marek Szymański napisał swoje "Wędkarstwo Rzeczne" a ja ...musiałem mieć Shimano 4000 do łowienia w dużej rzece. Stałem się posiadaczem Stradica 4000 z rynku USA (uprzejmość sąsiadów z 1 piętra). To już były poważne łowy przełomu wieków. Do tego Stradica miałem wędkę od Waldka (@Poppera) - CD Classic 3 metry. Uncjówka. Uniwersał na wszystkie ryby. I tak się łowiło maszerując po graniczej Odrze. Klenie. Jazie. Bolenie. Szczupaki. Sumki. Sandacze...
Uniwersał to uniwersał.
Obrazek poniżej , podczas spacerów nad Odrą z zestawem na wszystko :
Potem pierwsze Szwecje, pierwsze Ebro, nowy świat. Wędkarstwo nabierało pędu i charakteru, a ja coraz skuteczniej rozbudowywałem arsenał sprzętowy.
Przeprowadzka do Hiszpanii zbiegła się w czasie z wprowadzeniem przez Daiwę modeli R4. Certate! Jak ten kołowrotek był ładny. Nie było możliwości. Stradic dla Taty. Wchodzi Certate. Od razu dwie ! 2500 R i 3500 HD. Parka na wszystkie ryby.
Z tamtych czasów pierwsze samodzielne serwisy kołowrotków w Hiszpanii. Certate 2500 R pokazuje wnętrzności :
Się łowiło Daiwami. Nie powiem, że nie...ale Stella. Były w internecie, a ja nigdy nie miałem. Oglądałem u znajomych. Kręciłem na sucho. Kiedyś trzeba będzie spróbować Stelli. Jak z tym pierwszym Shimano. Spróbowałem szybciej niż przypuszczałem.
Wygrałem na aukcji rozmiar 2000 z generacji 95. Oczywiście wtedy wiedzę miałem szczątkową o generacjach Stelli.
Ale jak przyszła paczka z Japonii....KONIEC. Jak to kręciło! Daiwy w odstawkę. Tylko Stelle. Certate poszły w świat. Weszły Stelle (F/98 JDM). Rozmiar 2500 i te większe. A może zamiast 2500 i większej wystarczy jedna ? W materiałach historycznych na forum są wpisy z tamtego okresu. Stella SW 2001 w rozmaitych wersjach, szpulach, korbkach. Wszystko co się dało i się nie dało. Przerabianie korbek od baitrunnerów miało miejsce.
...i wtedy spotkałem się z Łukaszem i jego zestawem Certate Hyper Custom . Ależ poręczne były te Daiwy! Co za ergonomia ! No bajka! Stelle zaczęły wychodzić. Weszły Daiwy. Coraz więcej kołowrotków spod znaku Daiwy. Certate Hyper Custom, Morethany. 2500 i 2500R i 3000 i 3012. Całe szuflady sprzętu.
Ale przecież tuż obok były Stelle ! Wyniszczająca dla protfela zabawa skakania z kwiatka na kwiatek. Certate i Stella. Stella i Bradia. Morethan i Stella. Stella i Exist. I tak przez kilka lat. Kolejne generacje, kolejne mixy w arsenale.
Łowiłem szczupaki w Szwecji, sandacze w Hiszpanii, jazie i bolenie i klenie w Polsce. A karuzela kołowrotków nie przestawała się kręcić. Krótkie okresu zauroczenia Tournamentami Zia, ZiT, TD-XiA, Stellami Millenium, AR, FW itd itp.
Z niewypróbowanych pozostała tylko Team Daiwa Z. Pozostałe, te wypróbowane naprawdę ciężko spamiętać. Internet plus paypal to otwarte drzwi do wszystkich sklepów tej planety. Paczki przybywały z Japonii, z Australli, USA, Francji i Niemiec. Gdy następowała stabilizacja w ramach danego modelu zaczynała się furia z częściami tuningowymi. ZPI, Yumeya, IZE Custom, Composite Studio itd itp.
Doszło do przerabiania rozmiarów 3000 na 2500 R, o czym doniosłem w tym wątku :
http://jerkbait.pl/t...y-nie-istnieje/
SHOW MUST GO ON
I wylądowaliśmy we współczesności. Jest bateria Stelli 10tek JDM. Tu nie zanosi się na żadne zmiany, ale nigdy nie mów nigdy.
Ostatnia Daiwa właśnie postanowiła mnie opuścić. Co stanowiło przyczynek do tego żenująco sprzętomaniackiego wpisu.
No i co teraz będzie ?
Shimano będzie !
Będzie Shimano takie, Shimano takie i Shimano takie plus kilka multików do trollingu.
W tamtym departamencie Daiwa Shrapnel i sumowy Avet nie wpuszczają żadnych Shimano. Jak dotąd.
Lata lecą, dziesiątki (setki) kołowrotków wypróbowanych...a w głowie tylko pstrągi
- remek, Friko, Xavi i 49 innych osób lubią to
...no ale co Ty zrobisz bez tego "dynksa" do wstecznych obrotów w nowych Szimano ?