Wedle kalendarza pierwsze pół roku 2016 za mną, za nami.
Pierwszy raz świadomie poświeciłem całkowicie pół roku jednej rybie.
De facto już więcej trwa ta nieprzerwana "pstrągoza", bo od września 2015 też tylko i wyłącznie za pstrągiem kombinowałem.
Sezon 2016 zacząłem pstrągowo... i tak to sobie trwa do teraz.
W lipcu będę miał okazję spróbować na nizinnej rzece , w sierpniu tydzień trollingu.
A potem znów pstrążenie.
Czy to się nudzi ?
Nie, to się nie nudzi.
Temat dojrzewa, utrwala pewne "spaczenie umysłowe". Pojawiają się atrakcyjne propozycje udziału w różnych eskapadach. Czy to w Polsce, czy w Hiszpanii. A mi to jakoś tak nie po drodze.
Te pół roku w kropki nie było usłane różami. Otwarcie w tym roku było bardziej mroźne niż dotychczasowe moje starty.
Potem były serie wyników przyprawiające o zawrót głowy i grożące utratą kontaktu z rzeczywistością.
Kwiecień i maj przyniósł twarde lądowanie na planecie Ziemia. Rzeka albo wylewała, albo nie niosła niemal wogóle wody. Było ciężko i bez ryb.
Na szczęście było - minęło.
Jako bardzo młody doświadczeniem adept łowienia pstrągów wciąż odczuwam dynamikę zmian i nauki. Każda kilkudniowa wyprawa przynosi nowe wnioski, pomysły i przemyślenia.
Trwam w swoim postanowieniu, łowię wyłącznie na te dziwne muchy przy pomocy spiningu.
W chwilach zwątpienia myślałem o błystkach z pojedynczym hakiem. W chwilach radości utwierdzam się w przekonaniu o słuszności wyboru.
Wyniki mnie wspierają.
W porównaniu z 2014 i 2015 mam na koncie więcej Ryb, tych Ryb, które liczę. To na plus.
Zaliczyłem więcej wypraw o kiju. To na minus.
Ale bilans wypada zdecydowanie korzystnie.
W moim subiektywnym odczuciu, ma się rozumieć. Na pewno to nie tylko zasługa przynęt. Wciąż dużo się uczę. Przede wszystkim zachowanie nad rzeką w trakcie obławiania sektorów. Ulega ewolucji moja taktyka łowienia. Sposoby prezentacji wabika. To wciąż ewoluuje. Rybom chyba się to podoba, bo reagują.
Sprzętowo były próby z delfinem, były poszukiwania nie wiadomo do końca czego jak chodzi o wędziska.
Zatrzymałem się na parze sprawdzonych 12tek o głebokim ugięciu. Czyli StC i Lamiglas po sztuce wnoszą do tuby. To tego Stella 2500 w wersji 2010 JDM (ew. C2500HGS).
Kombinowałem z linkami. A może PE plecionki, a może linka FC, by po raz kolejny utwierdzić się, że PLINE 0.25 mm od Psulka robi optymalnie podczas mojego pstrągowania.
Przynęty się zmieniają. Nowe pomysły na muchy, nowe rozmiary i kombinacje.
Temat samodzielnego wykonywania przynęt z piórek, włosia i dodatków bardzo polubiłem.
Techniki doskonalę. Wyobraźnia pokazuje, że wciąż da się więcej....i Ryby też tak mówią.
Zapewne znów Sławek Oppeln napisze, że wędkuje w konwencji koncertu życzeń. Albo przynajmniej tak próbuję sprzedawać moje wędkowanie
Tak nie jest. Zaliczyłem kilka weekendów (każdy to ponad 20 godzin aktywnego wędkowania) bez wyholowanego konkretnego pstrąga. A czasami było po prostu 0. Nauka i eksperymenty to jednak nie autostrada do sukcesu. To kręta droga ku nieosiągalnej doskonałości.
Stosowany typ przynęty i rozwój techniki otworzył przede mną stanowiska ryb, których jeszcze rok temu z woblerami czy gumami bym nawet nie próbował atakować. Owocuje to holami grubych pstrągów na wodzie do kostek. Wrażenie niesamowite. Obrazy zostają w pamięci na lata.
Teraz wakacyjna przerwa. Więc przede mną lipiec i sierpień bez pstrągów.
Upały, coraz cieplejsza woda i te niekończące się gorące dni, a szczególnie hiszpańskie popołudnia...
Arbitralną decyzją postanowiłem, że odpoczniemy od siebie.
Spotkamy się wraz z przyjściem września.
Czuję, że wraz z końcem sierpnia dojdę do wniosku, że inne wędkowanie bardzo lubię, ale to pstrągi są PEŁNIĄ . A może coś ulegnie zmianie w głowie i pojawi się nowa zajawka ?
Czas pokaże, tymczasem fakty są takie :
Pozdrawiam
- tpe, mario, tlok i 36 innych osób lubią to