Tegoroczna coroczna letnia wyprawa nad Odre miała miejsce w lipcu.
Poprzednie lata to był sierpień.
Ten rok zaplanowany został inaczej.
Wieści były średnio budujące. Niska woda przez całą wiosnę. Wyniki Kolegów nie podnosiły aż tak ciśnienia tętniczego, jak to bywało w poprzednich latach.
No, ale tradycyjny tydzień walki (tak zwany maraton) i tak miał dojść do skutku.
Woda tydzień przed wizytą zaczęła szybko rosnąć i pierwsze dni łowiliśmy na kulimancji niewielkiego przyboru. Potem miała woda zacząć spadać....zaczęła ostatniego dnia.
Takie losy na dużej rzece...
Natomiast przed wyjazdem pogoda napawała optymizmem. Miało być około 20 stopni i zachmurzenie. To lepsze niż afrykańskie 35 stopni z sezonu 2015...
Rzeczywistość okazała się dużo bardziej brutalna, dużo bardziej słoneczna.
Już pierwszego dnia 29 i pełna lampa pokazała, że ważniejsza od klenia 50tki będzie 50tka filtr antysłoneczny.
Tylko dzięki niemu przetrwaliśmy, w miarę, 6 dni upalnego pływania.
Sprzętowo już kiedyś się "chwaliłem" co i jak tam gram z pontonu na rzece.
Oczywiście było kilka nowych wędek do sprawdzenia. Kołowrotki bez zmian.
Była też nowa linka PE x12 Morethan.
Sprawdziły się przepowiednie i z boleniami było bardzo słabo w porównaniu z poprzednimi letnimi eskapdami. Pojedyncze ryby przyłowione przy okazji jazio/kleni.
Z przyłowów trafił się taki oto pasiaczek. Który na miarce wykazał 40 i stał się moim skromnym okoniowym PB.
Nigdy tych rybek nie łowiłem celowo i niewiele wskazuje bym zaczął. Także rekordzik jest
Salmo Hornet SDR skusił mieszkańca głębokiego, spokojnego napływu przelanego przelewu.
Ostatnie 3 lata wypraw regularnie przynosiły spotkania z wąsaczami na lekkim sprzęcie. Fart sprzyjał i passa trwała. Ryby udawało się wyholować.
Ten rok przyniósł niewyobrażalny wzrost presji na naszym odcinku. Widok 4/5/6 ekip trollingujących w zasięgu wzroku i zabijających WSZYSTKO co złowią na długo pozostanie w pamięci. Obrazki takie wywołują u mnie paniczny odruch ucieczki i ruszyliśmy na inne rewiry, szukać szczęścia. A conajmniej samotności.
"Sprawa" tegorocznego suma pozostawała niezałatwiona do ostatniego poranka. Wówczas to ustawiliśmy się na przelewie i po kilku defiladach Rattlinem 4 JDR nastąpiło takie klasyczne PACH. Jakby ktoś (COŚ) łopatą trafiło w wobler.
Odjazd na hamulcu, spokojne podniesienie kotwicy i płyniemy.
Czyli jednak Rzeka szansę dała. Teraz trzeba było stanąć na wysokości zadania. Zgrana współpraca zaowocowała po spłynięciu 2 główek z nurtem Odry. Kotwica. Parkujemy. Pora kończyć tańce. Kolejny raz miałem kupę szczęścia. Wobler zniknął w paszczy razem z pierwszymi 10 cm linki. Linka ułożyła się w miękkim kąciku paszczy...No jak co roku fart. To, wedle nadwornych statystyk, 10 z rzędu wyholowany sumek na sprzęt do nich nie przewidziany .
Rybka taka szaro / stalowa / sportowa .
Przysporzyła szansy premierowego pokazu "daszka lodziarza"
Odnośnie MERITUM, czyli głównych bohaterów naszej wycieczki to było ich sporo . Jazie i klenie ilościowo dopisały. Jednakże rozmiary już nieco rozczarowały.
Na przeszło 50 złapanych kleni tylko jeden przekroczył 50 cm w długości. Ryba przypadła mi w udziale.
W jaziach sprawa wygladała podobnie. Sporo rybek. Kilka sztuk powyżej 45. Niestety żadnego 50taczka.
Przynęty i taktyka łowienia, jak co roku. Poprzednio okazowych rybek było jednak więcej.
Wiadomo, na wodzie bywa różnie.
Ponadto przyłowiliśmy kilka szczupaków (to Kompan) i sandaczy (to ja).
Kilka słów odnośnie linki 12 splotowej, o której wspomniałem w ramach nowinek sprzętowych. Połowiłem nią intensywnie kilkadziesiąt godzin w Odrze. Jest lepsza od x8. Bardziej gładka. Cichsza. Mocniejsza i bardziej odporna na ścieranie.
Pod koniec lekko wypłowiała. Nie strzępi się. Nadal jest cicha i gładka. Jest też sztywniejsza. Podczas wypuszczania wabika z nurtem ze szpuli Stelli spada pozostając lekko pofalowana od kształtu szpulki.
Czy jest warta tyle co 3 szpulki x8 PE ? Nie. Moim zdaniem nie. Ale kupiłem tą linkę by sprawdzić.
Przesiadka x 8 Varivas PE TROUT o mocy 1.2 na tą Daiwe x12 Morethan też PE 1.2 podniosła komfort łowienia, ale nie na tyle by usprawiedliwić różnicę w cenie.
W tym miejscu, jakby w ramach podsumowania - podziękowania dla mojego odwiecznego Kompana i Przyjaciela. Który wytrzymał ze mną momenty frustracji, udaru słonecznego, niewyspania i generalnego rozdrażnienia. O niekończących się telefonach nie wspominając.
DZIĘKI Robson \m/
\m/
p.s. ostatnie zdjęcie zostało wykonane na środku Rzeki. O wschodzie słońca spowitym mgłą. To nie jest jakaś tam tania przeróbka
- remek, Friko, tpe i 35 innych osób lubią to
Daniel napisz kilka słów jak się sprawdziły w boju kijki które oglądaliśmy przed wyjazdem. Plusy, minusy, czy cos zaskoczyło negatywnie / pozytywnie - ciekawy jestem