Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Podsumowanie sezonu wędkarskiego 2017

Napisane przez Guzu , 15 październik 2017 · 4128 Wyświetleń

#pstragi #refleksje

Przed rozpoczęciem tegorocznych zmagań z wędką pozwoliłem sobie sformułować trzy wędkarskie cele na ten rok. Podjąłem działania mające doprowadzić do ich osiągnięcia. Ba, nawet miałem okazje odwiedzić akweny, gdzie takie wymarzone ryby żyją.
A ryby miały być takie :
Szczupak 125 cm
Pstrąg potokowy 75 cm
Boleń 80 cm.
Najprościej poszło mi z boleniem. Nie złapałem żadnego sensownego bolenia w tym sezonie. Także klapa całkowita i „wstyd przed Ryśkiem”.
Wyprawa, która miała szansę zaowocować tym BOLENIEM zakończyła się złowieniem nowego osobistego rekordu w jaziu. Lepszy jaź na zdjęciu, niż boleń w planach ?

 

Dołączona grafika

 

Jak chodzi o szczupaka, tu podjęta została walka. 10 dni trollingu na pewnym hiszpańskim akwenie dawało nadzieję na spotkanie z krokodylkiem wymarzonych gabarytów. Skończyło się na rybie 121 cm i dwóch 118tkach. Także miarowo zabrakło 4 centymetrów. Te trzy szczupaki pokazałem w poprzednim wpisie na blogu, zatem nie ma co ich powtarzać i w tym wpisie. Rekordu szczupaczego nie poprawiłem, ale mocno poprawiłem moje osiągnięcia jak chodzi o okazowe egzemplarze tego gatunku. Bo za takie uznaję powyżej wspomniane. Mimo nieosiągnięcia celu, mimo braku poprawienia rekordu osobistego, ten rok uznaje ze udany szczupakowo. Nie mam setek metrowych szczupaków na koncie, więc taki rok jak ten mnie cieszy. Do uzupełnienia puli godnych uznania szczupaków warto dorzucić ryby 110 i 104 z tego samego wyjazdu.

 

Dołączona grafika

 

 

I teraz ryba, która mnie napędza. Pod którą planuje sezon wędkarski od kilku lat.
Pstrąg potokowy. Pstrąg potokowy 75 cm ? Nie złowiłem. Nie widziałem. Nie miałem kontaktu z taką rybą.

 

To wciąż przede mną...

 

Natomiast ostatniego dnia sezonu, czyli 12 października 2017, wydarzyło się coś. Tą ostatnią dniówkę na moich pstrągowych rewirach zaplanowałem skrupulatnie wcześniej. Które miejsca odwiedzę, gdzie zacznę, gdzie nie pojadę. W końcu miałem tylko 11 godzin nad rzeką. W tym czasie jeszcze musiałem jeść, przemieszczać się, a nie tylko wrzucać przynętę do łowiska…

 

Dołączona grafika

 

A zatem planistyka logistyczno / motoryczna w wersji zaawansowanej. Pierwszy wybrany sektor, to taki rewir, w którym zawsze sobie myślę : „stąd kiedyś będę miał życiowego pstrąga”. Łatwiej pomyśleć niż złowić. Sektor ma około 500 metrów długości. Obfituje w miejsca. Takie, że w każdym z nich może być życiowy pstrąg i nie ma prawa do zdziwienia. Ot, taki rewir. Przemierzałem go od początku owego czwartkowego dnia zaliczając kilka delikatnych pyknięć w muchę. Takie branka dyżurnych rybek, które mówią „ jest życie w łowisku”. Ale jak to bywa ostatniego dnia sezonu, planistyka logistyczno / motoryczna narzuciła rytm. Trzeba iść dalej. Ostatnia meta, przed wspinaczką do auta. Jeszcze kilka rzutów. Jeszcze trzy kroki do przodu wielkiego napływu na bystrze. Jeszcze kilka rzutów… BRANIE.

 

Nie jakaś podwodna masakra dokonana na sztucznej musze, raczej takie branie z zawijasem. Ryba gdzieś z boku się przyczaiła i jak kąsek napłynął skasowała go z boku zwracając w miejscu i robiąc falę. Zacięcie, ryba idzie na środek, na głębsze. Do góry ją, ona w dół. Ale spokojnie. Bez niepotrzebnego kamikaze, tak lubianego przez brzany. Do góry, znów w dół. A zestaw mój podstawowy – SC4SW Popping 14 lb i żyłka 0.25 z męsko ustawionym hamulcem. Trzecia próba do góry a równocześnie już stoję w linii z nią, poniżej ryby, po pas w wodzie. Ryba próbuje mnie minąć, ale widok podbieraka ja zawraca. Już wtedy było widać, że tu jest STAWKA. Delirka i panika w głowie – „bo się zepnie…!!!”. Kolejna próba do góry i skasowanie linki do minimum. Jak dobrze mieć wędkę zwijająca się bez końca, a do tego krótką (7 stóp). Zawrót ryby, chlapanina. Podciągniecie i JEST. Podbierak waży.
Zaglądam – no locha. Ale bardzo zgrabnie zbudowana. Duża, ale jak duża ?

 

Największa !

 

Dołączona grafika

 

Oczywiście do 75 zabrakło. Ale nowy rekord jest. 73 cm!!!
Po zeszłorocznym wyrównaniu 72 (pierwsze 72 miałem w styczniu 2014), jest nowy PB. Zdjęć seria na nadrzecznej półce, oby szybko i do wody. Przecież to pomnik przyrody. Prawem i troską chroniony.

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Emocje tryskają! Radość, której skala i intensywność, nawet mnie samego zaskakują. Jakoś takie wypracowane, wychodzone ryby najbardziej mi smakują. Takie wytęsknione, a jednak ulotne, chwile chwały. Złowić coś i tak jakby być zaskoczonym takim zdarzeniem, nie liczyć się z tym, że to się może wydarzyć, to trochę jednak inna radość. Radość zmieszana jest wówczas ze zdziwieniem. Tak miałem z tą rybą na początku 2014 roku. Trafiłem. Tak to oceniam po tych kilku intensywnych sezonach „za pstrągiem”. Teraz było jakby inaczej. Bardziej świadomie, ale jednak tyle różnych czynników musiało zagrać. Idealnie się spasować. Czas / miejsce/ podejście / wybór i podanie przynęty / branie/ zacięcie / hol / podebranie i pewnie ileś tych, których jeszcze nie znam.

 

Ale taki ostatni dzień sezonu, szczegółowo zaplanowany, który przynosi nowy rekord w mojej wielce faworyzowanej rybie ? REWELACYJNE UCZUCIE, tak to określę.

 

Kończąc to podsumowanie / relacje, nie będę się bronił, że swoje sezony oceniam przez centymetry.
Przez złowione ryby i zaliczone rekordy czy inne cele. Moje wędkarstwo, samemu przeze mnie dość świadomie zdefiniowane, to nie jest łapanie chwil, zachodów słońca czy obserwacja ważki. To nie są spotkania z kolegami po kiju, zloty, czy odkrywanie nowych łowisk.
Owszem lubię te szczegóły, wyłapuję je i tworzą one dla mnie otoczkę. Przyrodę, zwierzęta, brak ludzi przez cały dzień, gdy przemierzam dzikie ostępy w poszukiwaniu pstrągów.

 

Ale moim celem są ryby. Interakcja z nimi. Największe ryby, jakie mogę spotkać w łowiskach, które odwiedzam.
To mnie napędza, pcha do przodu. Zmusza do wysiłku intelektualnego, uczy cierpliwości i rozwija. Tak to widzę.

 

Dołączona grafika

 

W 2017 nie zrealizowałem żadnego z wyznaczonych celów. Paradoksalnie, sezon uważam za bardzo udany. Zastrzegam, że miewałem lepsze w życiu. Ale ten był lepszy od poprzedniego - 2016. A poprzedni był bardzo dobry. W zeszłym roku byłem więcej dni na rewirach pstrągowych. To się przełożyło na większą liczbę okazowych ryb w kropki. Ten rok przyniósł większą regularność w kontaktach z tymi XL. Złapałem ich niemało na samodzielnie wykonane przynęty (w tym temacie jest wciąż ogromne pole do rozwoju), co oczywiście cieszy. Tego największego złapałem na przynętę wykonaną przez mojego Mistrza… i automatycznie zdefiniował się cel na 2018.

 

Cel na 2018 : Złowić nowy rekord pstrąga potokowego na samodzielnie zrobioną muchę i samodzielnie zrobić sobie jak najlepsze zdjęcia z tą zdobyczą.

 

Pozdrawiam
Daniel

 

p.s. podczas samotnej, nocnej podroży na czwartkowe rewiry odkopałem stary, niesłuchany od dawna materiał \m/

 






GRATULEJSZYN !  Co Ty wyprawiasz to się w żadnych normach nie mieści i bardzo dobrze . Zawsze miło się czyta i ryby , które pokazujesz pobudzają wyobraźnię ekstremalnie ;)  Pozytywnie zazdraszczam  :)

    • Friko, Guzu i konio79 lubią to
Zdjęcie
Rheinangler
16 paź 2017 06:50

Przyjdzie taki dzień...., gdy przesyt ciśnienia centymetrowego, planistycznego, logistycznego i ilościowego zdejmie je z piedestału i postawi je na drugim miejscu pozostawiając zawsze nieobsadzone pierwsze miejsce.

Miejsce to będzie niczym "prawo niespodzianki", 'nirwaną"  dostępne jedynie tym, którzy "odrobili" z żelazną konsekwencją to co Ty Daniel od kilku lat z ową konsekwencją kontynuujesz.

Miejsce to niedostępne jest pięknoduchom podziwiającym trawki, mgiełki i ważki,- choć ma jakąś ich cząstkę brak jej pewnego rodzaju automatyzmu poznawania, reagowania czy nawet intuicji wytrawnego łowcy, którą można zdobyć idąc drogą, którą obrałeś i którą podziwiam....

Wędkarska Nirwana istnieje !!!!

    • Guzu, Paweł Bugajski i Remicki lubią to

No co Ty, Daniel? Nie przedkładasz smaku jajecznicy zrobionej przez kolegę (po nocnych pijackich ekscesach) ponad wszystko? Marsz na zlot ;)

Ja miałem jeden z gorszych sezonów od 10 lat, ale - jak to mówią - dopóki piłka w grze... :)

    • Guzu lubi to
Zdjęcie
Krzysiek P
16 paź 2017 07:59

Ja chyba się już pogodziłem (sezon 2017 powoli mnie w tym utwierdza /;-) , że etapu "centymetrowego" nie będę przechodził na dostępnych dla mnie łowiskach, więc  cieszę się z " przyrody, zwierząt, i brak ludzi przez cały dzień..."
A rekordy to se pooglądam na jerku, np. u Ciebie na  blogu... bo i posłuchac jest co /;-))

    • Guzu lubi to

Przyjdzie taki dzień...., gdy przesyt ciśnienia centymetrowego, planistycznego, logistycznego i ilościowego zdejmie je z piedestału i postawi je na drugim miejscu pozostawiając zawsze nieobsadzone pierwsze miejsce.

Miejsce to będzie niczym "prawo niespodzianki", 'nirwaną"  dostępne jedynie tym, którzy "odrobili" z żelazną konsekwencją to co Ty Daniel od kilku lat z ową konsekwencją kontynuujesz.

Miejsce to niedostępne jest pięknoduchom podziwiającym trawki, mgiełki i ważki,- choć ma jakąś ich cząstkę brak jej pewnego rodzaju automatyzmu poznawania, reagowania czy nawet intuicji wytrawnego łowcy, którą można zdobyć idąc drogą, którą obrałeś i którą podziwiam....

Wędkarska Nirwana istnieje !!!!

 

Sciezki do tego nadstanu swiadomosci sa rozne, tak jak rozni jestesmy my. I jak rozne sa nasze wedkarstwa. Samo odczuwanie tego blogostanu, tez pewnie jest bardzo rozmaite.

 

Od kilku lat nauczylem sie, wylapywac te chwile takiego stanu. Innego trybu swiadomosci czy jakby uczestnictwa w jakims swietnie przygotowanym spektaklu. Takie jakby dejavu, ktore rozgrywa sie w warunkach aktywnego wedkowania. Wspaniale wplywajace na stan ducha odczucie uczestnictwa w czyms doskonale harmonijnym...

Cos zblizonego, acz w innej materii, odczuwam na koncertach moich ulubionych zespolow \m/

    • Remicki i Rheinangler lubią to

No co Ty, Daniel? Nie przedkładasz smaku jajecznicy zrobionej przez kolegę (po nocnych pijackich ekscesach) ponad wszystko? Marsz na zlot ;)

Ja miałem jeden z gorszych sezonów od 10 lat, ale - jak to mówią - dopóki piłka w grze... :)

 

Krzysku,

 

Dzieki za komentarz. 

Mam pelna swiadomosc, ze Ty grasz w innej lidze. Mam na mysli zaawansowania wedkarskiego i stawianych sobie wyzwan. I nie pisze tego na zasadzie podlizywania sie, znam swoje miejsce w szeregu.

Wiem ile czasu i wysilku moge realnie wlozyc w moj fishing w ciagu roku. Dostosuwuje oczekiwania do mozliwosci i wkladu.

 

Pozdr

Pięknie zdefiniowałeś to swoje wędkarstwo, też mogę się pod tym podpisać :). Co do pstrąga to mam nadzieję że w przyszłym roku w Patagonii choć trochę zbliżę się do tego rozmiaru, w sumie jak nie tam to gdzie. Jak na razie życiówka dość skromniutka bo całe 53cm, ale u nas nie uganiam się za pstrągami bo nie ma za czym, więc nie ma co się dziwić.

    • Friko i Guzu lubią to

Pięknie zdefiniowałeś to swoje wędkarstwo, też mogę się pod tym podpisać :). Co do pstrąga to mam nadzieję że w przyszłym roku w Patagonii choć trochę zbliżę się do tego rozmiaru, w sumie jak nie tam to gdzie. Jak na razie życiówka dość skromniutka bo całe 53cm, ale u nas nie uganiam się za pstrągami bo nie ma za czym, więc nie ma co się dziwić.

 

W jakiej porze roku jedziecie tam w 2018 ? 

Trzymam kciuki za powodzenie wyprawy!

    • wujek lubi to

Krzysku,

 

Dzieki za komentarz. 

Mam pelna swiadomosc, ze Ty grasz w innej lidze. Mam na mysli zaawansowania wedkarskiego i stawianych sobie wyzwan. I nie pisze tego na zasadzie podlizywania sie, znam swoje miejsce w szeregu.

Wiem ile czasu i wysilku moge realnie wlozyc w moj fishing w ciagu roku. Dostosuwuje oczekiwania do mozliwosci i wkladu.

 

Pozdr

 

No co Ty, ja się tylko z niektórych kolegów po kiju podśmiewam, że jak ryba nie idzie, to - chyba troszkę na siłę - doszukują się blasków gdzie indziej. Ja mam podobne spojrzenie do Twojego; jakbym nie kombinował, to liczby przekładają się na subiektywne odczucia, choć niewątpliwie dla każdego te same liczby mogą oznaczać co innego... Choć faktem jest, że z roku na rok ciśnienie mi spada, niemniej jednak uwielbiam dobrze połowić. Żadne widoki i zapachy nie wynagrodzą mi dupnych wyników.

 

Piękne ryby Daniel. "Zębata" seria zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

    • Guzu, Pumba i Rheinangler lubią to

No co Ty, ja się tylko z niektórych kolegów po kiju podśmiewam, że jak ryba nie idzie, to - chyba troszkę na siłę - doszukują się blasków gdzie indziej. Ja mam podobne spojrzenie do Twojego; jakbym nie kombinował, to liczby przekładają się na subiektywne odczucia, choć niewątpliwie dla każdego te same liczby mogą oznaczać co innego... Choć faktem jest, że z roku na rok ciśnienie mi spada, niemniej jednak uwielbiam dobrze połowić. Żadne widoki i zapachy nie wynagrodzą mi dupnych wyników.

 

Piękne ryby Daniel. "Zębata" seria zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

 

Jakies cisnienie jest moim zdaniem wskazane. Bo bez cisnienia to FLAK.

Nie lacze cisnienia z rywalizacja czy zawodami. Rywalizacji i wyscigu nie uprawiam. Moze to zabrzmiec pyszalkowato. Ale nie mam sie z kim scigac. Nikt nie wedkuje tam gdzie ja i wtedy, gdy ja wedkuje. Wiec jakiekolwiek porownywanie czy wyscigi sa po prostu bez sensu.

Scigam sie jedynie sam ze soba. 

Wedkuje (liczba dni w roku) malo.

Staram sie lowic na najlepszych lowiskach, do jakich mam dostep. Ta liczbe dni nad woda staram sie ustawic tak, by zwiekszyc szanse na wedkarski sukces, zgodnie z moim stanem wiedzy.

Ale cisnienie mam. Nie zdaza mi sie zaspac na pstragi, czy przestawiac budzik podczas wyprawy trollingowej. Zwykle budze sie przed budzikiem. Gdy jest to juz ktorys dzien z rzedu pstragospacerow, a w nocy nie regeneruje sie niestety juz w pelni fizycznie po poprzednim dniu, to czuje, jak ciezko mi wstac. Wtedy cisnienie pomaga.

Ryby trzeba wypracowac. Same do podbieraka nie wskakuja mi. Aczkolwiek pewnie niektorzy moga miec takie wrazenie ;)

W jakiej porze roku jedziecie tam w 2018 ? 

Trzymam kciuki za powodzenie wyprawy!

marzec :), tam będzie jesień, końcówka sezonu na pstrągi, więc powinny już być podpasione

    • Guzu lubi to

 

Ryby trzeba wypracowac. Same do podbieraka nie wskakuja mi. Aczkolwiek pewnie niektorzy moga miec takie wrazenie ;)

Tylko ci co łowią w internecie, albo w du..e byli i gó..o widzieli :)

    • Guzu lubi to

Piekny kropas!

    • Guzu lubi to

Pięknie zdefiniowałeś to swoje wędkarstwo, też mogę się pod tym podpisać :). Co do pstrąga to mam nadzieję że w przyszłym roku w Patagonii choć trochę zbliżę się do tego rozmiaru, w sumie jak nie tam to gdzie. Jak na razie życiówka dość skromniutka bo całe 53cm, ale u nas nie uganiam się za pstrągami bo nie ma za czym, więc nie ma co się dziwić.

 

W NZ sa wieksze ;)

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
16 paź 2017 18:50

Wspaniałe ryby. Miłość bez konkretnego przyrżnięcia byłaby mało satysfakcjonująca. Długość też się liczy.. :)

    • Friko, Guzu i Szymon82 lubią to
Wędkarz doskonały...wędkarz spełniony. Szczere gratulacje Daniel
    • Guzu lubi to

Wędkarz doskonały...wędkarz spełniony. Szczere gratulacje Danie pol


Dziekuje za gratulacje.
Dziękuje za komplementy. Szczególnie od tak świetnego Wędkarza, cieszą.
Natomiast do doskonałości to mam wciąż dystans mierzony w latach świetlnych.
Do spełnienia...to nawet nie wiem :)
Także tak to widzę.

Serdecznie pozdrawiam
Gdy pisałeś że jedziesz na 2tyg do Hiszpani wiedzialem ze musisz coś dużego trafić. Piękna ryba.
    • Guzu lubi to

Gdy pisałeś że jedziesz na 2tyg do Hiszpani wiedzialem ze musisz coś dużego trafić. Piękna ryba.


Dzięki :)
Zdjęcie
wojciiech
25 paź 2017 10:01

A jak z fly fishingiem w czystej postaci? Było podejście w tym roku?

    • Paweł Bugajski lubi to

A jak z fly fishingiem w czystej postaci? Było podejście w tym roku?


Nie bylo
Zrezygnowałem z podejścia, zlikwidowałem zgromadzone zabawki.
Pojawiły się nowe łowiska, nowe możliwości i monokultura pstrągowa ustąpiła w konfrontacji z bujnościa oferty rzeczywistości
    • wojciiech lubi to
Zdjęcie
marcinesz
26 paź 2017 15:01

Running wild... Jak ja tego dawno nie słyszałem / nie słuchałem...

 

Mi też sprawia od kilku lat największą przyjemność "rozklepanie wody". Kiedyś prostą receptą było wynajęcie przewodnika i połowienie - a potem wrócenie na wodę i próbowanie zrobienia tego samemu. Taka droga na skróty.

 

W tym roku udało mi się (tak mi się wydaje, do momentu, aż nie wrócę tam i nie okaże się, że "się pozmieniało"...) rozklepać dwie wody - jedną w miarę szybko, druga dopiero ostatniego dnia. A mimo to obie wyprawy uważam za bardzo wydane. Ta satysfakcja i cierpliwość wynagrodzona na końcu dużą rybą / rybami, jest dla mnie popychającą do kolejnych eksploracji i odkrywania nowych wód. Aby nie stać w miejscu.

    • remek i Guzu lubią to

Running wild... Jak ja tego dawno nie słyszałem / nie słuchałem...
 
Mi też sprawia od kilku lat największą przyjemność "rozklepanie wody". Kiedyś prostą receptą było wynajęcie przewodnika i połowienie - a potem wrócenie na wodę i próbowanie zrobienia tego samemu. Taka droga na skróty.
 
W tym roku udało mi się (tak mi się wydaje, do momentu, aż nie wrócę tam i nie okaże się, że "się pozmieniało"...) rozklepać dwie wody - jedną w miarę szybko, druga dopiero ostatniego dnia. A mimo to obie wyprawy uważam za bardzo wydane. Ta satysfakcja i cierpliwość wynagrodzona na końcu dużą rybą / rybami, jest dla mnie popychającą do kolejnych eksploracji i odkrywania nowych wód. Aby nie stać w miejscu.


Właśnie tak to dziala.
Że tylko nieproste sprawy sprawiają prawdziwą satysfakcje :)
Niby proste, a jednak...

    • marcinesz lubi to

A już myślałem, że jestem jedynym piratem na jerku.

 

    • Guzu i sucks_one lubią to

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
181920 21 222324
252627282930 

Ostatnie komentarze