Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Koniec... i ciąg dalszy po nim

Napisane przez Guzu , 29 październik 2024 · 331 Wyświetleń

#refleksje

Rzeka przetrwała.
Koniec okazał się katastrofą, ale nie końcem.
Woda i życie płyną dalej.

 

Załączona grafika

 

Zatem po przeszło dwóch latach zamieszczam nowy wpis na blogu.
Sporo się zmieniło. Z odległych czasów przedpandemicznych – tych takich mocno w kropki – pozostały wspomnienia.
Nastały czasy srebrno złote. Albo złoto srebrne. To zależy od rozmiaru...

 

Załączona grafika

 

Punkt ciężkości moich wędkarskich zainteresowań przeniósł się na bolenie. Kolejna wędkarska „zajawka” w mojej wędkarskiej egzystencji. Każda kolejna coraz bardziej świadoma.
Wielokilometrowe marsze nad rzekami pstrągowymi ustąpiły miejsca wielokilometrowym rajdom łodzią motorową.
Jest inaczej, jest inny klimat.

 

Załączona grafika

 

Ale na szczęście jest ten wewnętrzny płomień podparty wielogodzinną analizą. Bez tych dwóch składników próby z wędką dla mnie nie mają sensu. Przy boleniach, jak przy moich próbach pstrągowych, nigdy nie chodzi o ilość. Celem jest powtarzalność w jakości. Jedna ryba 75 plus daje mi większą satysfakcję niż sto 60taków boleniowych. Tak już mam i upływające lata tylko w takim nastawieniu mnie utwierdzają.

 

Załączona grafika

 

Czy da się tak wędkować, bo w warunkach dużej rzeki znajdować konkretne bolenie? Łowić selektywnie?
Powoli się tego uczę. Z roku na rok procent ryb z 7ką z przodu wśród łapanych boleni rośnie. Kwestia doboru miejsc, sposobu łowienia i konsekwencji.

 

Załączona grafika

 

W tym roku udało mi się, w ciągu kilku dni złowić kilkanaście konkretnych i tylko jednego poniżej 70. Zero, jedno, dwa, bardzo rzadko więcej brań dziennie…, ale wychodzi z tego ta pożądana powtarzalność.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika
Czy pstrągi to zakończony rozdział?
Nie, nie czuję tego tak. Jeszcze się kiedyś się za nimi powłóczę.
Ale w trakcie tych dwóch lat bez wpisów na blogu udało mi się zakończyć inny rozdział / wymiar mojego wędkarstwa.
O tym taka anegdotka. Stukilowa.
Otóż na wiosnę 2023, dzięki namowom Kolegów, pierwszy popandemiczny wyjazd sumowy doszedł do skutku. Stara woda, stara metoda. Tylko tyle, że 4 lata od ostatniego wyjazdu minęły. Organizując ten wyjazd postawiłem sprawę jasno: jeśli na tym wyjeździe złowię docelowego suma, to kolejne wyjazdy beze mnie. Co miało być tym docelowym trofeum z wąsami? Najlepiej 250, ale 240 chyba też zrobiłoby robotę (dotychczas miałem kilka ryb 230 plus) -to tak ja przed wyjazdem.
Po kilku dniach pływania miałem pierwsze branie. Z tych skutecznych.
Wyszło, że docelowe będzie 246 cm i ponad 100 kg żywego wąsatego organizmu...

 

Załączona grafika

 

Ten zielony jegomość zamknął dla mnie temat sumów i pozwolił skupić się na innych wyzwaniach w wędkarskim ringu.

 

Załączona grafika

 

Sumy mam skończone.
Bolenie zdecydowanie nie.
Także kolejne plany są malowane na srebrno/ złoto...

 

I pod to srebro, taki ponadczasowy klasyk : \m/

 






Trudno boleni nie cenić, ale często traktowałem go jedynie jako rybę pocieszenia kiedy nad Wisłą nic innego nie chciało wziąść.Dzisiaj marzą mi się te stare miejsca sprzed dwudziestu lat kiedy to w określonych porach woda wręcz się od nich gotowała...Miałem sezon czy dwa kiedy to był dla mnie celem nr.1 i najprostszą do złowienia tam rybą, to chyba nie wyszło mu na dobre :( Ciekawe do jakiej regularności dojdziesz , życzę specjalizacji w 80 + i przyłowu wąsatego 250 ;)
Fajnie , że wróciłeś do pisania
    • Guzu lubi to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
29 paź 2024 14:13

Gatunek nie ma większego znaczenia, jeśli nie traktować łowienia ryb zadaniowo. Łowienie to nie rybactwo, raczej jest   impresja z pogranicza fantazji i rzeczywistości.. którą nie można się pochwalić :) Znaczy można, ale to najmarniejszy  fragment, nieprawdopodobnie pięknej całości :) 

    • Guzu lubi to

Gatunek nie ma większego znaczenia, jeśli nie traktować łowienia ryb zadaniowo. Łowienie to nie rybactwo, raczej jest   impresja z pogranicza fantazji i rzeczywistości.. którą nie można się pochwalić :) Znaczy można, ale to najmarniejszy  fragment, nieprawdopodobnie pięknej całości :)


Ja to widzę jako całość składająca się z trzech elementów.
1. Kreacja. Pomysł co i gdzie i jak łowić.
2. Praca nad tym i samo łowienie.
3. Powtarzalny efekt działań z punktów 1 i 2.

Triada 1+2+3 = pełnia wędkarskiego szczęścia. Poczucie spełnienia.

Tak to u mnie gra.
Gatunek można powiedzieć, że nie ma większego znaczenia. Bo to ja sam sobie tworzę cel i reguły gry.
Ot banalne, a jakie trudne do zrealizowania ( ta triada).

Pozdrawiam
    • Sławek Oppeln Bronikowski, Rheinangler, malinabar i 1 inna osoba lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
29 paź 2024 17:17

No i pięknie :) Jest ku szczęściu wiele dróg..

Ale - jak dla mnie - nie wiem, i chyba nie potrafię tego szczęścia skompresować, zamknąć w ramach wizualizacji, czyli fotki, To jest jedna z większych sprzeczności występująca u największych nawet fanatyków - uproszczona do maksimum, afirmacja efektu. Co nie jest wyrzutem, tylko stwierdzeniem faktu :)    

    • Guzu lubi to
Okres listopada i jeśli pogoda pozwoli grudnia jest dla mnie absolutnie wyjątkowy.Lekko dodatnia temperatura, pochmurno i wilgotno, delikatny/przelotny deszczyk, na horyzoncie może i śnieg ? Szum wiatru, wycie psa w oddali , ponuro i mroczno - taką muzykę kocham najbardziej.
Guzu też puszcza czasem coś znośnego :)
    • Guzu lubi to
Zdjęcie
malinabar
wczoraj, 19:55

Ale zrobiłeś mi frajdę dzisiaj ... Wchodzę na jerka , a tu Daniel zamieścił wpis ... Dzięki 

    • Guzu lubi to

Ale zrobiłeś mi frajdę dzisiaj ... Wchodzę na jerka , a tu Daniel zamieścił wpis ... Dzięki 

 

Miło to słyszeć. Pozdrawiam serdecznie

Październik 2024

P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930 31    

Ostatnie komentarze