Kolebka
Nie sposób nie napisać o rzece będącej kolebką wędkarstwa muchowego w Polsce. Za taką zawsze uważałem Dunajec. Trudno to wytłumaczyć, a pewnie jeszcze bardziej trudno to zrozumieć, ale miałem jakieś wewnętrzne opory aby pojechać i łowić w tej cudnej rzece. Świadomość kto w niej łowił, Rozwadowski, Romaniszyn, Wyganowski i cała masa późniejszych wspaniałych osobistości rodzimego flyfishingu. Jakoś nie widziałem siebie w tym towarzystwie bojąc się zbezcześcić rzekę swoimi jakże ułomnymi umiejętnościami. I los jakby utwierdzał mnie w tym nastawieniu kładąc kłody pod nogi ilekroć zdecydowałem się jechać.
Chłopcy organizowali wyjazd w kilka osób. W sumie nawet nie wiem kto miał jechać, ja umawiałem się z Czarkiem. Niestety dwa dni przed wyjazdem jak zwykle coś wypadło i z wyjazdu nici. Chłopcy pojechali, połowili, rozbili się na wyspie na Dunajcu.
Chyba dzień albo dwa po ich wyjeździe włączam telewizje. Zaczyna się dziennik telewizyjny i w nim pierwsza informacja - powódź na południu polski. I migawka rwącej rzeki, śmigłowiec, lina i uśmiechnięta mordka kolesia na linie - Czaruś...
Chłopcy byli rozbici na wyspie, a w nocy poszła woda. Rano nie było szans na dojście na brzeg. Wyspa stale malała. Dowiązali dobytek do drzewa rosnącego na wyspie i na szczęście ktoś ich zauważył i sprowadził pomoc. Więcej może chyba o tym opowiedzieć @darek1 z naszego forum bo o ile się nie mylę był jedną z osób podziwiających Dunajec ze śmigłowca TOPR-u.
***
W końcu pojechałem. Chłopcy jechali na Romaniszyna i zabrałem się z nimi. Woda kawa z mlekiem. To czasy przedglajchowe i wyniki raczej mizerne. Kibicuję Zbyszkowi, któremu dosłownie 1 rybka wystarcza do zdobycia punktów do kadry. W jego stanowisku wpływa maleńki ciurek, który zdążył się oczyścić i w Dunajcu daje kilka metrów czystszej wody. I w tym pasie pojawia się oczko. Lipień, widać że dobry zaczyna zbierać dość regularnie. Zbyszek podaje muchę, wyjście, zacięcie i kociło na wodzie. Z jego lipieniem w pysku przewala się głowacica. Sznur zwisa smętnie.
- Wwwwwiddzzziielliście?! - Jąka się Zbyszek dość smętnie. Widzieliśmy i też jesteśmy w szoku. Swoją drogą cudny widok. Wieczorem burza, ulewa, woda w górą i nie ma sensu zostawać. Wracam nie łowiąc.
***
W końcu się udało połowić. Spędziłem nas Dunajcem kilka cudownych chwil. Kilka niezapomnianych holi na trwałe wyryło się na twardym dysku w głowie. Faktem jest, że szkoda mi cudownych miejsc jakie przepadły bezpowrotni w wodach zalewu czorsztyńskiego. Ale kilka równie pięknych zostało.
Dunajec kojarzy mi się głównie z mokrą muchą. Może nie jest to najskuteczniejsza metoda ale dla mnie dostarczająca najwięcej emocji i frajdy. Zwłaszcza wieczorny przytopiony chruścik i walące w niego niezłe pstrągi odjeżdżające z ostrym nurtem. Kilka razy wybrałem się na głowacicę ale szczęście nie dopisało. Może kiedyś....
- Friko, tpe, tlok i 14 innych osób lubią to
Na dobre wspomnienia nie tylko same dobre przypadki składać się muszą..
Też mam do Dunajca niewygasły sentyment. Jeździliśmy kiedyś specjalnie dla głowacicy. Wszyscy prócz mnie złowili..
Poza wszystkimi emocjami jest to chyba jedyna w Polsce rzeka idealnie spełniająca wszystkie możliwe kryteria, warunki i wymogi ku stałemu szczęściu ludu flyfishingowego.
Prócz tego że jest beznamiętnie łupiona, smrodzona, porzucona i chyba jednak niedoceniona. W ramach niezwykle popularnej nienawiści do PZW..