Maailman paras verkko
Choć zima na południu Finlandii nie składa broni, i raptem przed paroma dniami cienka warstewka spadłego wieczorem śniegu zdołała utrzymać się przez całą mroźną noc, wiosna nastała jednak nieodwołalnie. Z jezior, które jeszcze w Wielkanoc pokryte były niemal w całości lodem, jego resztki poznikały w końcu, nawet z cienistych zatoczek. I choć do pełni mojego właściwego sezonu wędkarskiego - z wielu różnych, niekoniecznie związanych z aurą, powodów - przyjdzie poczekać niemal dwa miesiące, pora rozpocząć ostrożne wybudzanie bloga z zimowego snu.
Nie mając na razie wyników, którymi mógłbym się pochwalić, umyśliłem podzielić się na "przednówku" garścią wiedzy przydatnej planującym, albo dopiero rozważającym, wędkarskie eskapady do Finlandii. Zasady naszej ulubionej zabawy są tutaj przejrzyste i czytelne, a co najważniejsze: jednakowe dla każdego.
Żadnych zezwoleń nie wymagają onkiminen, czyli łowienie białorybu na prosty zestaw spławikowy, i pilkkiminen, czyli łowienie spod lodu, a także połów śledzi na "choinkę" w wodach morskich. Jeśli jednak w głowie nam spinning, muchowanie albo trolling (na jedną wędkę) w wodach stojących lub morskich, a nasz wiek mieści się w przedziale od 18 do 64 lat, potrzebny będzie valtion kalastonhoitomaksu: obowiązującą na ogólnodostępne wody stojące całej Finlandii opłatę, którą w przybliżeniu można nazwać krajową składką na zagospodarowanie wód, kupimy w wersjach jedno- i siedmiodniowej oraz rocznej zarówno w sieci R-kioski, jak i przez internet na stronie verkkokauppa.eraluvat.fi.
Hasło "wody stojące" padło tu już dwukrotnie, jest to bowiem słowo-klucz w układance, której założeniem jest, obowiązująca wszędzie na południe od 64 równoleżnika, całkowita ochrona troci wędrownej, a co za tym idzie także pstrąga potokowego w wodach umożliwiających migrację do morza. Na wody płynące, a więc zarówno rzeki, jak i koski, czyli bystrza łączące jeziora, potencjalnie znajdujące się na szlaku wędrówki salmo trutta, oprócz "składki krajowej" potrzeba zawsze dodatkowo zezwolenia gospodarza wody – dopuszczając wędkowanie gospodarz taki ma bowiem za zadanie zapewnić jakąś tam pulę pstrągów ze sztucznego tarła (pozbawionych płetwy tłuszczowej), które można zabrać z łowiska, jeśli przekraczają wymiar 50 cm. Gospodarzem takim może być prywatny przedsiębiorca, lokalne towarzystwo wędkarskie albo Metsähallitus – zarząd lasów państwowych, w którego gestii pozostaje wiele wód, szczególnie na północy kraju (nierzadko "zarządzanie" obejmuje także organizację dojazdu do wody, parkingi i wiaty z paleniskami nad wodą). Kontaktu z ewentualnym prywatnym właścicielem upatrzonej wody pozostaje nam szukać na własną rękę (często śledztwo prowadzi na najbliższą stację benzynową), jeśli jednak chodzi o licencje na wody zarządzane przez Metsähallitus po raz kolejny idzie nam w sukurs wzmiankowany już sklep verkkokauppa.eräluvat.fi. Dostępny jest w wersji angielskiej i każdy może, założywszy konto, dokonać opłat za pomocą, polskiej na przykład, karty kredytowej, bez trudu uzyskując uprawnienia do wędkowania bez zbaczania z drogi nad wodę – tytułowa maailman paras verkko to bowiem "najlepsza sieć na świecie", wzięty z reklamy telekomunikacyjnego operatora slogan, dość wiernie opisujący jakość i zasięg usług teleinformatycznych w kraju, gdzie starter pre-paid wciąż jeszcze można kupić w kiosku bez żadnych dodatkowych formalności.
Kalastus, czyli łowienie ryb, to jednak w języku fińskim bezwzględnie pojemne pojęcie, nie wykluczające ani dyskryminujące kogokolwiek: nie zapominając o kalastonhoitomaksu, możemy sobie u gospodarza wody zafundować zezwolenie na większą ilość wędek trollingowych. Albo na siatkę. Albo też więcierz, żak, pupy maksymalnie do 100 haków – mówimy w końcu o łowieniu rekreacyjnym – czy góra sześciometrowy niewód. Ceny są niewygórowane, a np. zezwolenia na wody zarządzane przez Metsähallitus dostępne, jakże by inaczej na verkkokauppa.eraluvat.fi.
Pozdrowienia z kraju najlepszej w świecie sieci!
Tampere
Maj 2019
P.S. A kiedy już zdecydujecie się wyruszyć na wędkarską wyprawę w te piękne okolice, nie zapominajcie sprzątać po sobie! Bezbrzeżnemu smutkowi i palącemu wstydowi, jakimi napawają mnie walające się nad wodami w bezpośredniej bliskości przydrożnych parkingów opakowania po przyponach Stan-Mar i błystkach Jaxon, towarzyszy również głębokie zdumienie: ja bowiem na – własnoręcznie zazwyczaj zmontowane - przypony mam specjalny portfelik, a przynęty rozpakowuję jeszcze w domu i rozmieszczam w pudełkach wedle rozmiaru i zastosowania. Może dlatego nie potrafię zrozumieć łowieckiego zapamiętania śmiecących, bliźniaczo podobnego temu, po którym śladami na tych samych parkingach są opakowania po prezerwatywach...
- Friko, Guzu, lukomat i 14 innych osób lubią to
Dużo praktycznych informacji we wpisie ! Ale ale, jak sytuacja na szkierach w Finlandii aktualnie - łowi sie ?