Tuba dr. Pike Flajtajera
Pierwszą wędkę muchową kupiłem u Żbika. Był to zestaw Premier - wędka razem z kołowrotkiem i linką. Było to 7 lat temu. Mimo odległości czasu cały czas odnosiłem wrażenie, że to najmniej dostępna metoda ze wszystkich spotykanych na ziemi. To oczywiście moje ograniczenie tzw. klatka myślowa. Co mnie popchnęło do przodu? Pragnienie niezależności. Po prostu chciałem być niezależny. Co mnie ograniczało - niezrozumiałe słownictwo, porady znajomych, którzy mówili - po co ci to, nie masz czasu, za trudne, za drogie, to ja ci zrobię muchy itd. I w to właśnie wierzyłem. Tak więc zamiast wędki muchowej na wyprawę brałem spinning, później casting. Zamiast myśleć o muchach kupowałem kolejne jerki. Nawet kiedy miałem muchówkę na łodzi, wybierałem casta bo łatwiejszy w obsłudze, więcej łowiłem ryb, było szybciej, sprawniej i ... przede wszystkim mogłem rzucić po horyzont (zwłaszcza z DC i dobrym wiatrem). Ale czy tylko o więcej i łatwiej chodzi? Czy jedna ryba może wynagrodzić 4 albo nawet 10 złowionych na spina? Część pewnie powie - stary ... na ryby jeździ się łowić, pobijać rekordy, zaliczać sztuki a nie ... podniecać metodą. U mnie jest inaczej. Kiedy przytrzymasz metrową rybę na lince, a ja tego doświadczyłem (niestety nie wyciągnąłem), poczujesz ciężar i bicie serca na lince ... przepadniesz ... chyba, że jesteś draniem bez czucia ... dla którego ilość liczy się nad jakość ...
No dobra ...na priva dostałem pytanie, które brzmiało - o co chodzi z tymi uchwytami do much tubowych? Wyjaśniam ... z tego co wiem na ten moment ale by nie było na priva tylko dla pożytku publicznego.
Większość much, które robię zbudowane są na tubie. To taka plastikowa rurka, jak słomka do drinków. Trochę inna oczywiście. Przede wszystkim ma grubsze ścianki i jest zdecydowanie bardziej odporna na odkształcenia, ściskania itd. Oczywiście w ofercie sklepów internetowych znajdziecie też inne tuby - metalowe, wolframowe i i.in. Głównie stosowane do much łososiowych. Zostańmy jednak przy muchach szczupakowych. Zatem zamiast nawijać materiał bezpośrednio na haczyk, nawijam na rurkę, a później montuję na specjalny zestaw (linka + haczyk - pokażę to później). Na ten moment wykorzystuję dwie średnice tj. 3 i 4 mm. Nie mam tutaj preferencji typu musi być 3mm, albo 4mm. Po prostu biorę to co mam pod ręką. Rurki o mniejszej średnicy jeszcze nie wykorzystywałem ale wkłada się je najczęściej do środka metalowych oraz wewnątrz tych większych. Po co? Napiszę kiedy indziej by nie zaciemniać obrazu.
Jakie kolory? Na rynku dostępny jest spory wybór. Wybrałem kilka podstawowych - clear (czyli całkiem przezroczysta), czarna, czerwona i ostatnio z wtopionym brokatem. Ta ostatnia jest o tyle fajna, że jest mocno chropowata. Nić już od samego początku fajnie na niej leży.
Po co ta cholerna igła? Proste. W szczękach imadła nie przytrzymasz tej rurki. Pewnie dało by się ją zamontować ale praca byłaby koszmarem. Dlatego stosuje się igły. W poprzednim wpisie "Narzędzia dr. Pike Flajtajera" opisałem trzy. Później Krzysiek (@Peresada) podał kolejną propozycję. Zobaczcie jak to wygląda.
W szczękach zamocowany jest uchwyt od igły. Igła w uchwycie, a tubka, ten plastik zamocowano na igle. Wykonujemy całą pracę właśnie w takim układzie. Później rozkręcamy uchwyt i zdejmujemy tubkę z igły. Zobaczcie jak to wygląda na filmie. Tutaj przykład z igłą, którą kupiłem jako pierwszą. Autor filmu pokazuje też jak radzić sobie z okręcającą się tubą. U mnie dodałem dodatkowy element - podkład z nici na igłę.
Drugi film pokazuje jak fajnym rozwiązaniem jest to co pokazał Krzysiek. wiele problemów zostało perfekcyjnie rozwiązanych.
- jbk i platynowłosy lubią to
Weź pod uwagę, ze do wielu much szczupakowych używa się innych tub, o wiekszej (3mm z czymś) średnicy wewnętrznej. I tu zaczynają się schody. Warto poszukać i o tym, jak się je robi