constans

Nie pierwszy raz widzę ten wpis. O co tu chodzi?

Czytaj więcej na https://wydarzenia.i...campaign=chrome

Z grubsza rzecz biorąc, tak właśnie nas Niemcy widzą - a my staramy się nie wyjść z konwencji. Pracuje nad tym nawet znaczna część naszych elit, co powinno zdumiewać.. ale jakoś nie zdumiewa. Politycy,  media, sądy, nawet organizacje pozarządowe pracują w interesie Niemiec..  

Więc i ludność pokornie przyjmuje tą dydaktykę, traktując swój kraj jako byt z gruntu umowny, skazany na różne formy kolonizacji, poddaństwa i ostentacyjnego lekceważenia. Najlepiej samounicestwienia 

Oppeln Bronikowscy to nazwisko dość starej rodziny. Polskiej i niemieckiej gałęzi. W kampanii wrześniowej Hermann von Oppeln Bronikowski był jeszcze kawalerzystą - i być może z szablą w ręku atakował polskie czołgi, jak to guru polskiego kina o naszych kawalerzystach sobie ubzdurał

Moja babka wspominała, że wówczas był u nich i Kondratowiczów z niejako rodzinną wizytą, na śniadaniu. Niezapraszany..  

Dziękuję.

Bo rodzina świetna

Dziś, większość nowoczesnego populusu nie zna nawet imion swoich pradziadków. Co dopiero ich losy i  życie. Takie są założenia ludzkiej fermy! 

Moja babka nie przepadała za Niemcami, ale do końca życia korespondowała z wieloma. O niemieckim pancerniaku również tą droga więcej się dowiedziałem. Nazwisko jest dość charakterystyczne, przez co łatwo zauważalne, i co jakiś czas dostaję maile - ale i sam piszę - z różnych miejsc Od jednego z niemieckich Oppeln Bronikowskich przyszedł do mnie link do dwóch archiwów: fińskiego i rosyjskiego - już dla mnie niedostępnych. Poginęły mi nawet zrzuty i rss-y..

Historia to teraźniejszość trochę wcześniej

Polakom od dawna znane jest powiedzenie o szkopskim mózgu, zawsze świeżym, bo nieużywanym. Ten szkop jest tego klasycznym przykładem. Niby to jest próba obrażenia nas Polaków, ale w rzeczywistości z tej wypowiedzi aż biją kompleksy i rozgoryczenie z powodu utraconej potęgi i staczania się do roli podrzędnego państwa, ubogaconego kulturowo dawniej przez hordy w sowieckich szynelach, a obecnie przez szmatogłowych. Szkop chwali się również, że płacił za seks Polkom pończochami, jedzeniem i doskonałymi [sic!] niemieckimi perfumami. A kto do licha, poszedłby za darmo do łóżka z przedstawicielem najbrzydszego narodu świata? Niestety, natura tak chciała, że ze względu na wyjątkową szpetotę, dotyczy to także kobiet [a może przede wszystkim], muszą ci przedstawiciele następnego "narodu wybranego" płacić za sex, bo o desperatów w stylu "krasnoarmiejców" było i jest trudno. Żałosnym jest też fakt, że szkop deklaruje wyższość ekonomiczną "narodu wybranego nr 2", zapominając przy tym, że jest przedstawicielem najbardziej złodziejskiej nacji w historii, która swoją potęgę zawsze budowała i buduje, podobnie jak ich odwieczni przyjaciele ze wschodu, na grabieży innych państw. Kacapia ubogaciła ich kulturowo do tego stopnia, że patrząc. na ich obecnego przywódcę i jego fizjonomię, od razu widzę w tym rękę [no może nie rękę] niejakiego Lenina. Tak po krótce my Polacy widzimy szkopów. I jest to obraz prawdziwy, aktualny i poparty faktami, chociażby w postaci tej bezczelnej i wymagającej kary wypowiedzi. Tak jak to robili moi przodkowie. I nie zamierzamy wychodzić z konwencji. O perfidii tego złodziejskiego i barbarzyńskiego narodu można by długo i namiętnie, ale wygrzały mi się lampy we wzmacniaczu i teraz wolę ucztę muzyczną niż wynurzenia sfrustrowanego swoją obecną małością szkopa, którego twór zza Odry nazywany czasem państwem, jest jak niemiecki jazz, czyli równy, nudny, bez polotu i o nieciekawej przeszłości.

Prawnuk generała ha ha ha... ale z rejonu byłego frontu wschodniego. onuce za parę rubelków na kaszę takie teksty wyrzygują z siebie ostatnio bardzo intensywnie. Szkoda że Sławek ze swoim nieskończenie przenikliwym spojrzeniem daje się łapać na plewy.

Pluszczu, a co ma ruska propaganda z faktami wspólnego. Szczególnie z faktem, że na tzw zachodzie rasizm ma się świetnie..

Czy to jest fake, zdjełany przez jakąś ruską onucę, próbujący skłócić nas z naszymi niemieckim braćmi - nie wiem, ale po publicznym wystąpieniu Hansa G. zakładam że nie.. Zresztą też jestem ruską onucą, po szkoleniu w fabryce trolli, co niezawodny eRKa rozszyfrował już dwa lata temu

Tak mohave, Niemcy to chory człowiek Europy. Wiecznie aspirujący do zarządzania "ubermenschami"..

Wojna na Ukrainie, znów im szyki popsuła..

Nie jestem rasistą ani ksenofobem

Dawno  nie posiadywałem na ławce... Ja jeszcze w sprawie opium... Amerykanie robili badania, ankietowe wśród naukowców. Tak dziwnie wyszło, ze najwięcej wierzących w Boga było wśród astrofizyków zajmujących się początkami wszechświata  Blisko 100%

Nie chodzę do marketów - pudło, i nie szukaj we mnie wspólnika..

Ooo.. ale mogę polecić wspaniały rosyjski serial pt Mistrz i Małgorzata, na podstawie powieści Bułhakowa.. którego to pomnik właśnie na Ukrainie obalono. Wyjątkowo zgodny z książką - nawet bez natrętnej afirmacji etnicznych i seksualnych mniejszości - zaprzeczenie hollywoodzkiego fajansu, a muzyka - mucha nie siada.. Prawie jak nasze Noce i dnie.. 

Taa, Życie wieczne do przodu potrafię sobie wyobrazić. Wstecz nie bardzo. Zatem... co było wcześniej?

A musiał się skądś wziąć byt odwieczny, albo pojawić? Nasz rozum i intelekt są bardzo ułomne i w sumie niewiele tłumaczą - mniej niż serce albo intuicja  

Dzisiejszy supermaterializm i nieco wcześniejszy materializm dialektyczny potrafi zadawać pytania na które sam nie potrafi znaleźć odpowiedzi. Typowa przypadłość ludzi ludzi małej wiary, uwięzionych w doczesności. Bóg jest pojęciem metafizycznym, różne imiona nosić może - Zaratustara, Brahman, Jahwe, Chrystus, Mahomet. Wiecznych jak transcendencja, czyli ludzkie pragnienie istnienia nadziemskiej doskonałości i harmonii.. 

Jak ktoś lubi i chce istotę pogłębiać, polecam staromodną "Republikę" Platona, na początek.. 

Taa, Życie wieczne do przodu potrafię sobie wyobrazić. Wstecz nie bardzo. Zatem... co było wcześniej?

To może przemówi do ciebie fizyczność w postaci prawa zachowania energii?

Nie przemówi. Chyba wszystko musi mieć swój początek. Koniec nie koniecznie.

Nawiasem mówiąc, żeby się coś skończyło, musi się najpierw zacząć.