Członek.. a synonim w tle
W bukowym lesie rudy dywan. Na górce wilgotne powietrze całkiem bez zapachu. W zagajnikach zimowe grzyby. Wieczorem, wiejskie psy opowiadają sobie o zimie..
Wyciągaliśmy tydzień temu ostatnie łódki. I okazało się że stare Audi A8 quattro jest na grząskim dnie zalewu bezdyskusyjnie lepsze od terenowych wydumek.. Dwie fury ufnie rajzujących miastowych nocowały pod lasem..
No i prawdopodobnie nadszedł koniec tegorocznego łowienia! Zamiast wypadu nad Wisłę, niespodziewanie pojechałem na pogrzeb za Wisłę Rzekę widziałem tylko z samochodu - woda była mała i czysta, prześwietlona słońcem, przez co obłędne widoki pełnię mojego zachwytu wzniosły do apogeum..
Pogrzeb smutny jak to pogrzeb, ale dużo bardziej przerażająca była oprawa. Byłem na tym cmentarzu jakieś piętnaście lat temu wstecz. To był jeszcze stary wiejski cmentarz, z drzewami, żywopłotem, alejkami, starą studnią, pięknie uładzony przez płynący czas. Teraz to jest czysto nowobogacka pokazucha! Cztery albo pięć typów zuniformizowanych, obleśnie wypasionych pomników, ścigających się ku niebu. postawionych na koszmarnych podestach z kostki brukowej. W łaminóżkach wysolachnych krawężników. Stary i omszały, lastrykowy nagrobek, wyglądał w tym funeralnym supermarkecie prawie arystokratycznie Po niedawnej trzydniówce, uwalonych po brzegi olbrzymimi donicami chryzantem, plastikowym dekorem, napchanych do rozpuku bajernymi zniczami. Tylko dyni brakowało! Za płotem Giewont ze śmieci.. Sklepowa powiedziała żonie, że lampek mniejszych niż do kolana, nikt by tu nie kupił
No tak, czas płynie nieubłaganie. U nas nie jest inaczej.. Stowarzyszenie, przez tzw członków potocznie zwane związkiem to taki sam obraz kulturowej degrengolady i zapaści.
Jak może być inaczej?
Jesteśmy społecznością z tej samej gliny ulepionej, nieodrodna częścią wynędzniałego mentalnie społeczeństwa które przez lata komuny i postkomuny umęczone dotarło do tej swojej wytęsknionej ziemi obiecanej, do Biedronek, Lidli, ciepłej wody w kranie, karty visa, sushi, standardów eurokomuny. Porzucając po drodze siebie, swoja własną tożsamość.. Bo to jest gites und tenteges! Na chooy wyzwoleńcom jeszcze więcej wysiłków i kłopotów? Kolejne pierdolenie o szopenie!?
Skąd niby, jak i dlaczego, u obywateli lII RP z wędką, mają się pojawić odruchy i zachowania właściwe dla społeczeństwa obywatelskiego; zdolność do współdziałania, do samoorganizacji, albo rozmaitych form lokalnego przywiązania, aktywności, prostej kontynuacji poniekąd dziedziczonych rozwiązań i tradycji? Do oddolnego działania, osobistej odpowiedzialności, godności i szacunku do samego siebie? Albo choćby prostej, wydawałoby się umiejętności, rozumienia litery statutu?
Kiedy człowieki nieustannie przyuczane są do jebać, jebać, wypierdalać? Nienawidząc nawet własnego państwa i własnej organizacji? Ta zadowolona ze swojego umysłu, ciemna masa. Czerń na maksa
- lukomat, Darek P, Fatso i 8 innych osób lubią to
Fajny tekst Slawek! Fajne i moim zdaniem trafne spostrzezenia, ktore najczesciej obolali od rzeczywistosci pomijamy i spuszczamy na nie zaslone milczenia....
Nie ma juz chyba spoleczenstw (w duzej czy sredniej skali ujmujac) ktore by nie byly zdominowane przez wspolczesny rodzaj augustynskiej "massa damnata" i jakos mam takie nieodparte wrazenie, ze jej utrzymywanie jest pozadane. A jesli sie nie myle, to w takim razie mozemy byc pewni, ze jej "objetosc" bedzie rosnac. Co bedzie gdy przekroczy mase krytyczna? Tego oczywiscie nie wiem, ale nie podoba mi sie ten kierunek.
Tu gdzie mieszkam obserwuje wiele systemowych dzialan idacych w tym niepokojacym rowniez mnie kierunku. Mysle jednak, albo mam tylko naiwna nadzieje, ze w malych grupach, stwowarzyszeniach "pozytywistyczny duch" wciaz zyje.
Z "malymi" problem jest jednak taki, ze nieustannie chca rosnac a ze wzrostem wyzbywaja sie tego co je stworzylo pieknymi...