sztuka łowienia
Dwa ciemne i mokre dni. Nocą mrok godny czarnej otchłani, za płotem zimny zapach zalewu, nad nami ledwo słyszalny szelest mżawki, dalekie psie zawodzenie. My z żoną samotni na skraju lasu - przy palenisku, a na stole beza z malinami i flaszki wina do wyboru. Mały foksik drzemie na krzesełku, cały zakopany w naszych kapotach. Jesienna sielanka. Szkoda iść spać..
Powódź naprawdę niespotykanym cichcem, spłynęła sobie do morza. Wolne rzeki wystąpiły naprawdę zajebiście. I chyba tylko w pamięci wiernych ocaleje obraz dzielnego wodza dzielnego y mądrego Farmazona, pozującego na wałach, wysztafirowanego a' la gieroj Żełeński, w groteskowej roli srogiego unijnego batiuszki. A zatem spokojnie wracajmy do sztandarowych założeń tutejszej pseudo ekologii, czyli - zaporówki wypierdalać! Na chooy nam jakaś tam chora retencja! Przynajmniej Brandenburgii nie zaleje
Sztuka Łowienia odeszła do przeszłości. Widocznie nie była jakoś specjalnie potrzebna potencjalnym odbiorcom z flyfishingowego demimondzku. Po części ten upadek jest wynikiem większego zjawiska, stale narastającej tendencji do przenoszenia tradycyjnych, wydawałoby się, nieśmiertelnych nośników, w gigantyczny ocean cyfrowego bezhołowia. Po większej chyba części, naszej niezdolności do jakiegokolwiek udziału w tworzeniu choćby minimalnego wkładu w kulturowe bogactwo. A jaki jest poziom muchowego światka, można sobie bez żadnego trudu uświadomić, przeglądając przez całą nieskończoność dogorywające forum ff, gdzie człowieki wysztancowane na potrzeby systemu, wiodą ohydnie mainstreamową wtórnością skażonę dysputy o wszystkim i o niczym, dysputy prowadzone wg aktualnie zalecanych wyobrażeń, notabene sprzedanymi im przez ten sam system!
Ho ho!
Zauważmy ten awangardowy skręt przebudzonych w onet fly, w spurek fishing, a nawet w szałowe ideolo woke. Plus optymalizujące hare krishna. Tylko łososia z arbuza brakuje
Jakoś tak nie miał polski fly fishing szczęścia. Moim skrajnie nieobiektywnym zdaniem, był czymś w rodzaju obyczajowego przeszczepu, dokonanego w imię podniesienia poczucia własnej wartości pierwszego pokolenia awansu materialnego i społecznego, dobrze kojarzącym się implantem w wizerunek gorączkowo aspirującego, wędkarskiego świata. Szpan musi być..i jest. Przy zero chęci, zero leżące samoorganizacji, i na zmianę z kretyńskimi roszczeniami, intensywne gównoburze. Pasywy idealne
W sumie, chłodno patrząc, trzyma przy życiu to błahe zjawisko, chyba jedynie związkowy wyczyn i związkowe łowiska. Powszechnie pogardzane! Bo niby co innego - wewnętrzna emigracja na aliexpress!?
Szczególnie szkoda mi tego periodyku, bo był jednym z nielicznych i eleganckich pism o profilu ortodoksyjnym i konserwatywnym, radykalnie odmiennym od reszty - także byłych - odwołujących się z reguły do populizmu, wyimaginowanego postępu, urojonej nowoczesności, no i tandetnych emocji tłumu..
Tradycja nie jest dla wszystkich Fly fishing też
- Friko, lukomat, Kuba Standera i 13 innych osób lubią to
Dobre. Aż szkoda iść spać, czytając.
Na szczęście pozostały wspomnienia rodzimych przygód z brylantami naszych wód. Stare, papierowe fotografie, pod powiekami zaś młodzieńcze zauroczenie najpiękniejszą metodą połowu.
Obyczaje padają, starych mistrzów ubywa.
Ale to chyba szersze zjawisko, do omówienia przy jednej z Twoich zdeponowanych na stole ampułek.
pozdrawiam