Szczerze? Wydaje mi się, że jeśli kołowrotek ma płynny hamulec, to żyłkę powinien oddawać od razu. Przynajmniej ten, który ja mam tak robi, albo tak mi się tylko wydaje. Wiadomo, że nie mam zamiaru operować na granicznych wartościach, tylko z jakimś małym zapasem. Tak jak mówiłem jestem laikiem w tych sprawach. Ale nawet jeżeli byłoby tak jak mówisz, to przy lince 10lb, ustawiasz hamulec powiedzmy na bezpieczne 7lb, bo dochodzi jeszcze utrata mocy na węźle i tak zostaje. Wtedy przy tym szarpnięciu nic nie powinno się stać.
Tak jak mówiłem. Jak żyłka dojdzie, to będę testować. Porobię szarpnięcia, jakieś próby osłabienia żyłki na przetarcia i wtedy się zastanowię, co dalej. Najwyżej poluzuję hamulec na 400g, w końcu dużych ryb łowić nie będę, a tyle powinno dać radę. W sumie proponuję każdemu z zestawem UL podniesienie na kiju 400g (oczywiście na własną odpowiedzialność ). Wtedy sami zobaczycie, czy przy połowach na mikrojigi, rybki pracują na tak wygiętej wędce.
Co do drugiego pytania... Odejmij od tego utratę mocy na węźle, więc z 500g hamulcem nie poszalejesz. Poza tym chyba nikt nie produkuje 06 na szpulach 100m
Można mieć Stellkę czu Exista, które to kołowrotki mają "maślane" hamulce, ale nie da się wyeliminować zjawiska fizycznego jakim jest różnica wartości współczynników tarcia statycznego i dynamicznego.
Współczynnik tarcia statycznego jest zawsze większy o współczynnika tarcia dynamicznego. stąd wrażenie, że "Hamulec zdaje się potrzebuje pewnego czasu żeby oddać żyłkę". Czyli stąd bierze się pewna "bezwładność" hamulca.
Tak wszystko wygląda przy statycznych obciążeniach, ale jak się łowi prawdziwe ryby a nie 30cm rybki, to wiemy, że najbardziej niebezpiecznym momentem w czasie holu ryby jest jej podbieranie.
Szczególnie przy zalecanym przy C&R forsownym holu, w trakcie próby podbierania - ryba w ostatnim momencie, potrafi wykrzesać z siebie jeszcze tyle siły, że wykonuje bardzo dynamiczne szarpnięcie i albo zrywa żyłkę, albo czasami nawet łamie szczytówkę, gdyż kij mamy wówczas ustawiony bardzo niekorzystnie, czasem niemal pionowo i przy tym z wygiętą szczytówką w kształcie litery U.
W tym momencie porzez silne tarcie żyłki o przelotki, wygenerowana przez rybę siła, nie jest w całości przez linkę przenoszona na kołowrotek, a jeśli dodamy do tego "bezwładność" hamulca, o której pisałem wyżej, to linka pęka mimo dobrze wyregulowanego hamulca.
Łowienie dynamicznie walczących ryb, to nie to samo co statyczne podnoszenie butelek z wodą.
Skąd to się bierze?
Należy sobie przypomnieć zależność z fizyki (kiedyś to było w 7 klasie) "pęd siły i popęd ciała" czyli
m*v=F*t stąd:
F=m*v/t
Stąd wynika, że im większa masa i prędkość (ryby) przy impulsowym (któtkotrwałym) jej trwaniu, to tym wartość tej siły jest większa.
Wiele lat temu sam się boleśnie o ty przekonałem.