Wojtek,
odpowiadając na pytanie gdzie przyjemność.
Tak jak wspomniał Daniel, pasja jest częścią życia, zmienia je, ale też styl bycia jednostki wpływa na podejście do pasji.
W moim przypadku przyjemnością jest możliwość łowienia. Wole łowić dłużej niż krócej. Ale jak mam do wyboru Most Północny (słynny wypływ ścieków do Wisły) i Podlaski przełom Bugu, to jednak więcej przyjemności czerpię z łowienia nad Bugiem.
Kiedy mam spędzić czas w pięknych okolicznościach przyrody - super, ale jeszcze lepiej gdy złowię wtedy trochę rybek. Nie ma co się oszukiwać - łowić ryby to większa frajda niż tylko chodzić na pusto. W moim przypadku jeszcze większą frajdę przynosi celowe złowienie okazu, najlepiej z gatunku który najbardziej lubię łowić (brzana, sum na spinning). Akurat zawody mnie nie kręcą, bo wole samotne polowanie i okazy od szybkościowego łowienia małych i co najwyżej średnich ryb (a taka strategia jest najlepsza na cykl GP) chociaż jak już startowałem dobrze mi szło.
Wyłowienie to kwestia dyskusyjna. Niby przez 25 lat złowiłem tak duże ilości ryb, że już dawno nie popadam w euforie, nie drży mi ręka przy podbieraniu okazów, spokojnie podchodzę do porażek. Mogę co najwyżej powiedzieć, że jestem spełniony w pewnych gatunkach. Ale całościowo? Przecież nie miałem okazji, aby spędzić 2 listopadowych tygodni nad Dunajcem, Sawą, czy też styczniowych nad Parsętą. Nie brodziłem zimą w morzu. Z sumów nie złowiłem jeszcze piraiby, nie złowiłem wielu, wielu ryb morskich z marlinem na czele. Nie wiem kiedy będę spełniony. Pragnę spędzić miesiąc na Syberii, ze 2 tygodnie nad Wielkim Jeziorem Niedźwiedzim, złowić rekina grenlandzkiego. Chcę niby tego samego co inni, tylko czasem więcej.
Życie jest krótkie, a ja nie znoszę marnowania czasu. Staram się wyciągnąć ile się da. Jak szybciej się przebiorę, moje szczęście wzrośnie. Będę dłużej łowił
Codziennie, gdy odwożę dzieci 15min jazdy wykorzystuję na uczenie ich angielskiego, w drodze do pracy ustalam zadania z podwładnymi, wracając realizację. W długich trasach słucham audiobooków, rozmawiam z bliskimi, ze znajomymi ze studiów których dawno nie widziałem.
Nie płaczę, że dużo godzin w pracy i dzieci uniemożliwiają mi rozwój. Jak trzeba wstaję o 3 lub 4 rano i w nocy uczę się do międzynarodowego egzaminu. Wszystko się udaje. Klucz to wiara i zarządzanie czasem.
Co do porównywania się z innymi. Mnie osobiście mało interesuje otoczenie. Raczej skupiam się na swoich celach. Nie obchodzi mnie, czy ktoś złowił jednego dnia 11, czy 17 boleni, czy jego największy miał 68, czy 84 cm. Nudzi mnie to. Wędkarzy dzielę na tych co zjadają i tych co wypuszczają ryby. Wartościowanie doświadczenia co najwyżej pojawia się w momentach, gdy poszukuje wiedzy, rozwoju. Staram się uczyć od najlepszych i takich to pytam o zdanie.
Użytkownik korol edytował ten post 07 grudzień 2020 - 14:18