Myślę, że więcej niebywałbych historii można by usłyszeć, gdyby założyć wątek o wędkarskich pomysłach na łódce
Niebywałe!
#21 OFFLINE
Napisano 01 kwiecień 2014 - 12:00
#22 OFFLINE
Napisano 01 kwiecień 2014 - 13:19
Dziękując za temat dołożę dwa kwiatki:
1. Jesień 1996. Po powodzi woda w Wiśle jeszcze podniesiona, choć już można łowić. Podchodzę do rzeki, pierwszy rzut woblerem pod krzak, zaczep, rwanie. Kilka cierpkich słów pod nosem na własną głupotę, zapinam gumę - bardziej stosowną przynętę na te warunki - i schodzę w dół. Kilka godzin wyprawy za nami (wędkowałem z tatą), pora wracać. Powrót przerywany jest obławianiem co ciekawszych miejscówek. Tato mówi,byśmy już wracali. Ja, jak zawsze - ostatni rzut. Zaczep. Co mnie podkusiło!? Ciągnę za żyłkę "na chama" - idzie. Wyciągam gumę z woblerem - tym, którego urwałem w pierwszym rzucie
2. Rok 1990. Jesteśmy nad Sanem. Rozemocjonowany znajomy, Andrzej, wraca z krótkiego wypadu "za pstrągiem". Opowiada o głowacicy, która pochwyciła jego woblerka (wymuskana strzebelka), urywając żyłkę 0,22. W tamtych czasach taka żyłka (zagraniczna) miała wytrzymałość około 2 kg. Do późnego wieczora słuchałem o tej niezwykłej strzebelce i złotym pasku. Na następny dzień idziemy z Andrzejem na "naszą" miejscówkę. W pewnym momencie Andrzej potyka się i jego pudełko pełne woblerów wpada do wody, oczywiście otwierając się. Pływające wobki szybko są wyłowione, ale za tonącymi musimy się nachodzić. Andrzej z markotną miną mówi, że jeszcze jednego brakuje. Widzę coś, głęboko, zamoczyłem rękaw ale co tam!. Mina Andrzeja - bezcenna! "Moja strzebla!" - krzyczy. Wobler, agrafka i jakiś metr żyłki. Najciekawsze jest to, że byliśmy co najmniej dwa kilometry powyżej miejsca, w którym dzień wcześniej ryba urwała tego woblera
- RokiFishBoa lubi to
#23 OFFLINE
Napisano 04 kwiecień 2014 - 20:54
1. Lata 90-te - spininguję z kolegą na jeziorze z brzegu. Dużo drzew nad głową, więc raz po raz coś zawiśnie, z racji, że mam wodery na sobie kolega woła abym my ściągnął woblera z gałęzi. Ściągam go, a pod nogami pływa mi 50zł Po drugiej stronie jeziora była dyskoteka, pewnie komuś zachciało się pływać.
2. Ten sam kumpel - podobna sytuacja,ale nad Odrą - mam mu ściągnąć woblera z drzewa, ściągam jego a gałązkę dalej ściągam dla siebie UgluDucking - pięknego kleniowca.