Po 1,5h tam dotarlismy. Duza zatoka z wyspa, a na niej ruiny zamku (po drodze minelismy dwa podobne, tez na wyspach). Na fotce widac przed wyspa kregi. To pstragi tak zbieraly. Az sie gotowalo, ale z kamiennymi twarzami przeplynelismy im po glowach i zaatakowalismy zatoke.
Zmieniamy ustawienie i tym razem z prowadzimy przynety z plytkiej wody na gleboka. Ponowny naplyw i na bardzo wolno prowadzona duza gume, mam skuba a potem branie. Czuje wyrazne szarpniecia glowa, bedzie dobrze. Wjazdy pod lodz, skoki itd, itp, gripem za kly i do gory. 10,5lbs i to by bylo na tyle bo szczupak uwalnia sie z gripa, ale dalej plywa na haku. Wyciagam aparat i podaje Scottowi, wyciagam reke po rybe, a ta robi swiece i do widzenia. No nic, bywa, bez fotki, ale zaliczona. Ciekawe jaka dlugosc, mysle ze 85-90cm.
Katujemy wode dalej, tym razem juz tylko glebsze miejsca. Kilka skubniec i odprowadzenia. Zbieramy sie, a w drodze powrotnej troszke trolla, ale bez efektow. Wielka szkoda, ze tak pozno udalo mi sie go namowic do lowienia na glebszej wodzie. Potem z przyjemnych rzeczy to jeszcze byla kolacja, no a jazda to smutna koniecznosc. Wroce tam napewno i to jeszcze w tym roku, nawet na jeden dzien, bo warto, chociazby dla widokow, no i ryb, jakby chcialby dla odmiany zagryzc kawalek plastiku i tym razem zapozowac do fotki...
Pozdrawiam