Witam,od czasu rozmowy z jednym z kolegów pewna myśl nie daje mi spokoju,mianowicie ile tak na prawdę można bezpiecznie wytrzymać w kombinezonie unosząc się na wodzie??(gdy temp. wody około 0*C czyli zima/jesień)
Wszystkie firmy reklamujące swoje kombinezony mowią że po kilka godzin,niestety ja w reklamy z reguły nie wierze.
Wielu z Was pływa w kombinezonach więc może macie jakąś swoją teorię na ten temat?? Mile widziane wypowiedzi osob które miały nieprzyjemność wpaść do wody gdy woda byla zimna,
ile pływały ,jak się po wyciągnieciu czuły??
Niestety w necie nie znalazłem żadnego fachowego artykułu na ten temat,może ktoś z Was miał do czynienia z jakimiś naukowymi opracowaniami??
Dzięki
Kombinezony pływające fakty i mity
Started By
Tommek
, 29 lis 2008 14:44
3 odpowiedzi w tym temacie
#1 OFFLINE
Napisano 29 listopad 2008 - 14:44
#2 OFFLINE
Napisano 29 listopad 2008 - 17:08
Interesowałemm się tym zawodowo (jako lekarz). Pytanie ciekawe, dręczyło już Niemców w obozach koncetracyjnych, wielu więźniów oddało życie w wannach z lodem. Ogólnie - czas przeżycia zależy od wielu czynników - stanu zdrowia, wieku, sprawności serca (umiera się na skutek zaburzeń rytmu spowodwoanych niską temp.). W zimowej wodzie oceanu na naszej szerokości geograficznej (2-6 stopnie Celsjusza) przeżywa się od kilku do kilkunastu minut (w bezruchu), krócej w ruchu (bo opływanie ciała przez wodę przyspiesza chłodnięcie). W przeciętnym kombinezonie wędkarskim ten czas może wynosić od poł godziny do półtorej godziny. Specjalne marynarskie kombinezony ratunkowe dają szansę od kilku do kilkunastu godzin. Myślę, że kombinezon ma służyć głównie automatycznemu pływaniu po wypadnięciu, łatwości odnajdywania rozbitka i daniu rozbitkowi kilkunastu-kilkudziesięciu minut na racjonalne działania. Moim zdaniem, trzeba być zawsze przywiązanym do łódki (aby nie odpłynęła), mieć opracowany sposób na wejście do łódki, mieć nałądowany telefon w wodoodpornym pokrowcu i wiedzieć gdzie zadzwonić i wreszcie - mieć trochę szczęścia.
#3 OFFLINE
Napisano 29 listopad 2008 - 17:17
po okolo 10 minutach w tak zimnej wodzie (w kombi oczywiscie) zastanawiasz sie jakiej jestes plci, czyli przyjemnosc raczej zerowa, ponad to druga nieprzyjemna czesc to dotarcie lodzia do przystani i domku z cieplymi i suchymi ciuchami, dlatego polecam kazdemu, kto bedzie w zimie wedkowal daleko od brzegu, zabranie ze soba kompletu odziezy do grubego worka z plastiku, balast zerowy a oplaca sie bardzo
#4 OFFLINE
Napisano 30 listopad 2008 - 21:06
Oczywiście, popieram. Ja wożę komplet termicznej bielizny i dres ortalionowy oraz kocyk termiczny (do włożenia pod spód w potrzebie). Minimalna objętość, dwa razy uratowałem wyprawę (raz spadłem z pomostu i raz skoczyłem z łodzi do wody po szpulkę od Cardinala 44).