Ja za każdym razem gdy jestem we Włoszech to wedkuję.
Do tej pory wyłącznie metody gruntowe (zarówno morze jak i jeziora i sadzawki). W tym roku miałem to zmienić ale mój wyjazd wrześniowy odwołałem w związku z najlepszą z możliwych dla mnie wiadomości. W nocy po powrocie z 3-dniowego wędkowania Moja Ukochana pokazała mi "Pozytywny Patyczek" (i nie kojarzyć z Muszelką-Kiełbasą ).
Pozwolenia na wody kupowałem zawsze w sklepach wędkarskich. Na morze jak pisali Przedmówcy nie potrzebujesz nic. Ja zawsze wędkowałem po zmroku. Ryb masa ale wielkościowo nie było rewelacji w morzu. W wodzie słodkiej już lepiej. Karpie, jesiotry > 10kg.
Ja zawsze jeżdżę do San Benedetto del Tronto, mieszka tam Moja Mama i teraz też Siostra. W miesiącach upalnych też Tata więc zawsze jest wesoło.
Jak Moje pociechy podrosną uderzam tam z pływadłem i wyprawa nad Pad.
Czasem warto odkładać plany