stare vis nowe
#1 OFFLINE
Posted 22 April 2011 - 18:32
I nikt nawet nie poddaje w wątpliwość tego.
Czarne Aero, stare TP i Stelki, starsze modele Talonów, Teamy Daiwy i Emblemy, zielone serie HM-ów Dragona, zielone ABU i czarne nawet choć już ustępujące etc, itp.
Stwierdzeń podobnych bezlik jak w pewnej sieci telefonii
Ciekawe zjawisko socjologiczne czy rzeczywistość.....
Troszkę to szokujące: Panie kiedyś Passat, to była jakość a Toyota....Eeech
I nikomu nawet na myśl nie przychodzi, że starsze może być gorsze, bo stare i .....(pełna dowolność wyboru)
Czy docelowo zamiast wędkarskiego, sklepu z antykami będziemy szukali
Z mojego punktu widzenia i wieloletnich obserwacji, to nawet TP modelu F, w żaden sposób nie koresponduje ze współczesnymi oczekiwaniami (moimi oczywiście).
A przecież sam mógłbym powiedzieć: Panie dawniej to robili trwałe....
#2 OFFLINE
Posted 22 April 2011 - 18:44
Jeśli coś było kiedyś dobre to mamy to kilka lat i samo z siebie jest już sentymentalne.
#3 OFFLINE
Posted 22 April 2011 - 18:47
U.
#4 OFFLINE
Posted 22 April 2011 - 21:38
#5 OFFLINE
Posted 23 April 2011 - 07:37
#6 OFFLINE
Posted 23 April 2011 - 16:57
Moim skromnym zdaniem to wygląda tak ,że nie tyle starsze jest lepsze ale napewno wytrzymalsze.
Robiłem kilkanaście lat w punkcie dorabiania kluczy, i tam naprawiałem zamki i stacyjki samochodowe.Zamek od 20 letniego VW golfa 1 wystarczyło przetrzeć szmatką i spod brudu wyłaniał się chrom w którym można było się przeglądać.Naprawiając zamek od 4-5 letniego VW spod brudu wyłaniała się powierzchnia z wżerami jak kratery na księżycu.Wspomnę też że najważniejsze części czyli te które najciężej pracują robią z plastiku albo pocieniają materiał.
Poza tym w nowych samochodach zamki i stacyjki produkują tak żeby nie dało się ich rozebrać i naprawić.
#7 OFFLINE
Posted 24 April 2011 - 06:23
#8 OFFLINE
Posted 25 April 2011 - 19:07
z tym sie nie zgodze ... mowi sie ... czasami ... tylko nikt nie slucha a skoro nikt nie slucha, to po pewnym czasie przestaje sie mowicWszystko się Panowie zgadza, tylko nikt nie mówi jaki zgubny wpływ na kołowrotki ma plecionka.
#9 OFFLINE
Posted 25 April 2011 - 19:56
Pzdr,
Fatso
#10 OFFLINE
Posted 25 April 2011 - 20:13
To może sama plecionka mniej winna, a bardziej:Wszystko się Panowie zgadza, tylko nikt nie mówi jaki zgubny wpływ na kołowrotki ma plecionka. Od kąt się upowszechniła znacznie więcej kołowrotków po krótkim użytkowaniu ląduje w koszu
- używanie kijaszków sztywnych ja kije od szczoty,
- dokręcanie sprzęgieł-hamulców do oporu,
- zacinanie ryby (również tej domniemanej czytaj zaczep) tak żeby sprawdzić czy przypadkiem nie da się rady oderwać łba od całej reszty,
- powszechna maniera zakładania malutkich kołowrotków (żeby było leciutko) do mocnych kijów i linek...
#11 OFFLINE
Posted 25 April 2011 - 20:28
Robili trwale i to wcale nie tak dawno temu. Miałem podobne przemyślenia ostanio, przy okazji innej, ale pasuje jak ulał również do sprzętu wędkarskiego. Otóż, liczy się ilość i częstotliwość sprzedaży. Nie jest w interesie producentów robić sprzęt na lata. Nowe młynki też są nie dosmarowane i to nie dlatego, że smar kosztuje . Pamięta ktoś stare laptopy IBM? Dzisiejsze konstrukcje przy nich to niczym wydmuszki. Taka polityka jest jak najbardziej zgodnaz duchem wyścigu zbrojeń, co roku nowy lepszy model, targi a na nich kolejne nowości. Marketing behawioralny- to my Ci powiemy czego potrzebujesz i na jak długo a nie odwrotnie. Pogodziłęm się z tym, przyjąłem do wiadomości, że konsumpcja na wysokim poziomie jest potrzebna jak powietrze. Na szczęście ciągle mam wybór i dostęp do antyków i mogę sobie taki sprawić w każdej chwili .
Zgadzam sie.
I nie sadze by w zakresie np kolowrotkow cos mogloby sprawic ze zmienie opinie. Ale oczywiscie NIGDY nie mow nigdy.
Rynek, czy to kolowrotkow wedkarskich, czy aut typu hatchback z silnikiem diesla, czy laptopow czy telefonow komorkowych przeznaczonych do klienta typu biznes. Wszystkie te grupy docelowe laczy jedno : maja ograniczona liczebnosc i zwiazana z nia chlonnosc. Ograniczony popyt. Podaz jaka jest - na to wplywu nie mamy. My jestesmy po drugiej stronie - popytowej.
Generalnie jesli nie potrzebujemy, to nie kupujemy. A produkowac (sprzedawac) trzeba... A zatem. Sie zrobi lepsze - lzejsze, ladniejsze - epitet wybierze dzial marketingu. Ale takie by za rok czy dwa czy piec kupic znow - cechy produktu dobierze dzial kontroli produkcji.
Kupujacy i konsumujacy ma byc zadowolony i dac sie wciagnac w ta gonitwe nowosci i ulepszen.
Dopoki byly do podbijania nowe rynki, nienasycone, wtedy rozwoj sprzedazy (produkcji) byl mozliwy innymi sposobami.
A teraz mamy to co mamy.
Jesli ktos jest w stanie odpowiedziec mi na pytanie :
ile musialaby kosztowac Shimano Stella 4000 by zapewnic firmie Shimano, importerowi, dystrybutorowi (lancuszek ma wiele ogniw) profit pozwalajacy sprzedac jedna taka Stelle na 10 lat ?
A do tego dochodzi w kolowrotkach fakt : NIE DA SIE ZARABIAC na serwisie (jak robia producenci aut) czy czesciach eksploatacyjnych (jak robia np przy drukarkach atramentowych). Bo kto uzna kolowrotek za dobry jak ma trafiac regularnie do serwisu? Zapisze sie ktos na takie rozwiazanie ? Jaki producent ?
Dochodzimy do finiszu : produkt ma byc super precyzyjny, niemal niezuzywajacy sie (trwaly), niewymagajacy serwisu i do tego ktos ma go nam wyprodukowac. Po co i za ile i dlaczego ma sobie sam strzelac w stope?
A o telefonach to nie ma co mowic...
#12 OFFLINE
Posted 25 April 2011 - 21:45
Wszystko się Panowie zgadza, tylko nikt nie mówi jaki zgubny wpływ na kołowrotki ma plecionka. Od kąt się upowszechniła znacznie więcej kołowrotków po krótkim użytkowaniu ląduje w koszu
[/quote]
To może sama plecionka mniej winna, a bardziej:
- używanie kijaszków sztywnych ja kije od szczoty,
- dokręcanie sprzęgieł-hamulców do oporu,
- zacinanie ryby (również tej domniemanej czytaj zaczep) tak żeby sprawdzić czy przypadkiem nie da się rady oderwać łba od całej reszty,
- powszechna maniera zakładania malutkich kołowrotków (żeby było leciutko) do mocnych kijów i linek...
[/quote]
Tu Zorro wypunktowałeś bardzo celnie rzeczy mające wpływ na niszczenie młynków. Plecionka ma prawie zerową rozciągliwość i na kołowrotek przenoszą się znacznie większe obciążenia niż w przypadku żyłki. W pierwszej kolejności dostaje ramie kabłąka, następnie robią się luzy na łożyskach i już jest po zawodach.
To jakby porównać niszczenie asfaltu przez tira i przez samochód osobowy. Przerabiałem to przy tzw opadzie i sandaczach. Dopóki łowiłem przy pomocy żyłki kołowrotek nie wykazywał śladów zużycia
gdy przeszedłem na plecionkę za 3 razem zaczął się sypać dosłownie w oczach.
Mam czarnego shimano aero gt z Japoni i niestety nie mogę o nim powiedzieć że jest długowieczny a używałem go do łowienia okoni na max 0,16 monofil.
A tak na marginesie takiej firmie jak Daiwa wypadało by mieć serwis w Polsce
#13 OFFLINE
Posted 25 April 2011 - 22:57
#14 OFFLINE
Posted 04 May 2011 - 18:18
Wszystko się Panowie zgadza, tylko nikt nie mówi jaki zgubny wpływ na kołowrotki ma plecionka. Od kąt się upowszechniła znacznie więcej kołowrotków po krótkim użytkowaniu ląduje w koszu
[/quote]
To może sama plecionka mniej winna, a bardziej:
- używanie kijaszków sztywnych ja kije od szczoty,
- dokręcanie sprzęgieł-hamulców do oporu,
- zacinanie ryby (również tej domniemanej czytaj zaczep) tak żeby sprawdzić czy przypadkiem nie da się rady oderwać łba od całej reszty,
- powszechna maniera zakładania malutkich kołowrotków (żeby było leciutko) do mocnych kijów i linek...
[/quote]
Senior @zorro - święta prawda, ale oprócz ostatniego akapiciku w Pańskiej odpowiedzi przedstawił Pan modelowy sposób a wręcz kanon sandaczowania tak popularnego ostatnio. Może ceną za sprawne łapanie sandaczy jest szybsza degrengolada kołowrotków?
pozdrawiam
Sławek
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users