Przeciążona wędka
#1 OFFLINE
Posted 24 January 2017 - 23:27
powodowac problemy z dalekimi rzutami?
#2 ONLINE
Posted 24 January 2017 - 23:32
#3 OFFLINE
Posted 24 January 2017 - 23:33
Raczej nie zaszkodzi w dalekich rzutach. Wędki często mają zaniżone klasy. Sprawdzić nie zaszkodzi.
Edited by Hansolo, 24 January 2017 - 23:34.
#4 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 00:08
"Przeciążenie" w tym wypadku jest niewielkie, klasa AFTMA jest to standard, który dla linek oznacza wagę pierwszych 30' (9,15 m) linki. Cortland np podaje wagę w grains'ach
i tak #5 to 140 z tolerancją od 134 - 146 a klasa #6 to 160 z tolerancją od 152 - 168;
140 grains = 9,07 gr
160 grains = 10,36 gr
zatem trudno mówić o groźnym przeciążeniu, tym bardziej, ze każdy kij powinien wytrzymać kiedy utrzymujemy w powietrzu dłuższy odcinek linki niż tylko samą głowicę. Natomiast linka o klasę wyższa powinna ułatwić rzuty na krótszych dystansach.
- Maciek Rożniata, ictus and Pisarz.......ewski Piotr like this
#5 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 09:35
Dwie ważne zasady!
Primo:
Bardzo dobrze jest sprawdzić realną klasę wędki muchowej, a jednocześnie wiedzieć ile tak naprawdę waży głowica. Niestety zarówno w opisach klas wędek jak i w masie markowych linek - różnice są znaczące, dlatego bez twardych danych nie ma nawet o czym mówić. Tak powstają bezzasadne spory w internecie. Kiedyś widziałem tabelę markowych linek i byłem w szoku, jak duże są różnice pomiędzy masami głowic dla tych samych klas. Od sprawdzenia klasy kija jest obciążnik i metoda common-cents, a od sprawdzenia masy głowicy jest waga elektroniczna. Jak to wiemy, to już jesteśmy o wiele bliżej optimum. Czasami może nam się wydawać, że kij jest przeciążony (nic nie znacząca cyferka na blanku jest niższa od nic nie znaczącej cyfry na opakowaniu od linki), a w istocie może być idealnie dobrany do wędki.
Secundo:
Przeciążanie kija jest pojęciem względnym. Linka muchowa i jej głowica są obciążeniem rozłożonym na stosunkowo długim odcinku, pamiętajmy, że nie rzucamy w muchówce jigiem tylko obciążeniem o długości kilku - kilkunastu metrów głowicy. Dlatego można też filozoficznie powiedzieć, że każda linka w klasie X ma również klasy X-1, X-2 itd. Linka #6 będzie przy użyciu krótszego odcinka obciążać jak linka #5, a w miarę skrócania długości sznura którym robimy wymachy, klasa ta spada do 4, 3, 2, 1. Nie każdy wędkarz i nie na każdym łowisku używa całej głowicy. To też może wpływać na obserwacje i formułowane wnioski o tzw. przeciążaniu.
Dopiero gdy mamy jasny obraz dwóch powyższych spraw możemy zabrać się za odpowiedź, na postawione pytanie:
Jesli przeciaze wedke(kij w klasie 5 a sznur wf6f) to czy moze to
powodowac problemy z dalekimi rzutami?
Tak, jeśli wędka jest naprawdę w klasie 5 a linka naprawdę w klasie 6 i rzucamy całą głowicą, to może zdarzyć się zjawisko tzw. "gaśnięcia kija". Im większe przeciążenie, tym większe prawdopodobieństwo "gaśnięcia kija" i krótsze rzuty niż linką lżejszą. Mówiąc krótko, każdy kij ma swoją masę linki, która z niego najdalej poleci.
Od tej optymalnej masy głowicy w górę i w dół, rzuty są krótsze.
Zjawisko gaśnięcia kija przeżyłem 20 lat temu w Bieszczadach. Miałem linkę Leeda #7 i wędkę #6, kompozytowy Shakespeare z lat '70. Rzucało się tym wspaniale na średnie odległości i do dziś uważam, że najlepiej wędką muchową się rzuca "tuż pod granicą gaśnięcia kija". Na większe odległości kij gasł, co mnie nie martwiło, bo 99% rzutów na górnym Sanie wykonywałem na 5-10 m w rynienki fliszu karpackiego, gdzie łatwo się schować przed rybami za progiem w sąsiedniej "wannie".
Z tego wynika jeszcze jedna kwestia. Realne wędkarstwo tym różni się od łowienia ryb na łące i flycastingu, że czasami możemy mieć łowisko ciasne i używać linki, którą nasz kolega z Sanu i Dunajca określi jako zbyt ciężką. Wędki zatem nie należy przeciążać, ale to przeciążanie ma szerszy kontekst, sposobu łowienia, odległości rzutów, stosowanych metod itd. Warto być tego świadomym i nie stosować do wszystkiego jednego - łączkowo-flycastingowego układu odniesienia.
Pozdrawiam
Krzysiek
- Janusz Wałaszewski, Wojciech_B, ictus and 7 others like this
#6 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 10:44
Znam ja z autopsji takie kwiatki z oznaczeniami
Kij oznaczony jako #8 okazał się kijem w realnej klasie #10 - Jaxon XT-Pro NG Royal
Linka oznaczona jako #8 okazała się linką w realnej klasie #10 - Guideline Pike
Po zakupie linki wsio latało pięknie, a dopiero po pomiarach się dowiedziałem, dlaczego tak było No i brak efektu "gaśnięcia" kija nawet, gdy w powietrzu utrzymuję 20 m linki.
Ale linki chyba każdego producenta z dopiskiem "Pike" tak mają, że są przeciążone o klasę/dwie...
- Krzysiek Dmyszewicz, ark70 and randomrodmaker like this
#7 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 10:51
Trzeci składnik, po (1) realnych masach głowic i klasach kija i (2) długości linki, którą operujemy to:
(3) Prędkość wymachów (tak naprawdę chodzi o przyspieszenie).
Można się bowiem wykłócać o 1,5 - 2 gramy różnicy pomiędzy linkami sąsiednich klas, podczas gdy o wiele większe znaczenie może mieć przyspieszenie z jakim wędkarz wprowadza linkę w ruch. Może - ale nie musi - bowiem różnice w tych przyspieszeniach mogą być zarówno małe jak i duże.
Co wygina blank podczas rzutu? Siła. A co to jest w ogóle siła? Siła jak wiemy ze szkoły podstawowej to iloczyn masy i przyspieszenia. Jeśli więc masa linki będzie o 18% większa od tej klasę niżej, to siła przy tym samym przyspieszeniu będzie 18% większa. F = 1,18*m * a. A teraz sobie wyobraźmy, że stosujemy 2 razy większe przyspieszenie. Wtedy mamy siłę dwa razy większą, czyli 200%, a nie kilkanaście %, F = m * 2 * a. Teraz widać, jak idiotyczne są kłótnie na forach muchowych na temat doboru masy linki do kija, podczas gdy różnice osobnicze pomiędzy wędkarzami mogą bardziej wpływać na obserwacje niż jakieś 2 gramy. Oczywiście być może flycastingowcy by chcieli, aby wszyscy się zsynchronizowali jak baletnice w Korei Połnocnej, wtedy przyspieszenia linek byłyby podobne.
Sprawą otwartą pozostaje tylko pytanie, na ile powinniśmy manipulować gramami głowic, a na ile naszymi nawykami rzutowymi. Dla mnie odpowiedź na to pytanie nigdy nie będzie oczywista. Myślę, że można robić różnie. To znaczy dodać masy i zwolnić rzuty albo odjąć masy i je przyspieszyć. Ja zwykle przyspieszam suchą muchę, aby ją wysuszyć a zwalniam rzuty ciężkiego streamera i dalej wyrzucane nimfy, aby mi przyponu nie uszkodziły. Na mokrą też zwalniam, bo raz że nie muszę ich osuszać, to łowię lekko zmulony, na luzie. A, że dominuje u mnie streamer i mokra mucha, to używam cięższych linek i wolniejszych rzutów (szerszych pętli). To już jest kwestia wyboru.
P.S. Flycastingowcy, z uwagi na fakt, że rzucają trochę "sztuka dla sztuki" mają tendencję do forsowania idei ciasnych pętli. Dlatego z tych "łączkowych potrzeb" (no nie bądźmy tacy złośliwi, boleniowych i trociowych w Bałtyku też) ignorują problem muszkarza, który ma rzucić dwiema obciążonymi nimfami #6 i #14 na skoczka - bo żaden flycastingowiec nie zakłada dwóch nimf na łączce. Ale jakby zrobił sobie ciasną pętlę takim zestawem, to szybko by te muchy odstrzelił. Warto więc ewentualne flycastingowe doświadczenia podzielić przez dwa i przetłumaczyć na język łowiska i całego zestawu.
Edited by Krzysiek Dmyszewicz, 25 January 2017 - 10:57.
- Białek likes this
#8 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 11:49
Sprawą otwartą pozostaje tylko pytanie, na ile powinniśmy manipulować gramami głowic, a na ile naszymi nawykami rzutowymi.
Moim okiem widzi mi się, że nie ma tutaj pełniej dowolności w dobieraniu linek do wędek. Bo oprócz siły wynikającej z przyśpieszenia, czwarty parametr, który wlecze się zawsze razem z masą wprawianą w ruch i który należy wziąć pod uwagę to:
4) bezwładność linki
O ile siłę przyłożoną do linki da się w regulować prędkością wymachów, to niestety na bezwładność linki nie mamy żadnego wpływu.
Poza tym to właśnie masa linki determinuje maksymalną wielkość wabia, jaką da się podać na wymaganą odległość. A dla mnie wielkość to przede wszystkim objętość, czyli opór stawiany w powietrzu, a nie sama masa wabika.
- Krzysiek Dmyszewicz and Pisarz.......ewski Piotr like this
#9 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 12:03
Czyli kolejny element przeciążenia.
#10 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 12:07
Słuszna uwaga Alek, pełnej dowolności nie ma.
Zawsze bowiem trzeba pamiętać o rozsądnych zakresach stosowalności. Natomiast warto pamiętać, że są to jednak zakresy. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek "wędkarz kompletny" trzymał się ściśle aptekarskich wytycznych.
Trzeba po prostu pamiętać o tych fizycznych "determinantach". Kto ich nie ma stale w tyle głowy, to się niepotrzebnie wykłóca o jedną klasę linki.
A tak na marginesie, to zawsze można przynieść na szkółkę rzutów muchowych dwie duże nimfy i powiedzieć: "To teraz Panie instruktorze, jak wygląda ta ciasna pętla w dalekiej nimfie?"
Muszkarze nie mają umieć przepisów kulinarnych. Muszkarze powinni umieć żonglować poznanymi składowymi w sposób intuicyjny i "w miarę wyzwolony".
#11 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 12:35
- sierżant likes this
#13 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 20:56
#14 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 21:03
#15 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 21:34
Mala zakrzaczona rzeczka kij 5 sznur 6 niby rzuty ladnie wychodza ale gdy łowie na innej wiekszej rzece dalekie rzuty wychodza gorzej.
Tak jak by przygasa kij
#16 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 22:12
Zastosowanie linki #5 do kija #4 nazywane jest potocznie "przeciążeniem".
Podkreślmy więc to jeszcze raz: przeciążenie może wystąpić wyłącznie podczas ruchu. Omawiany ruch może być różny, dlatego jeden człowiek przeciąży wędkę, a inny z tym samym zestawem tego nie zrobi.
Wszystko zależy jak szybko planujesz ruszać ręką (@Mack, bez skojarzeń proszę ). Jak będziesz leniwie ciapał mokrą albo nimfami pod niezbyt odległy brzeg, to możesz dać cięższą linkę. Obciążone nimfy lepiej polecą, grubsze belly będzie bardziej wyporne dla tych nimf (belly to czasami taki dziwny spławik, na którym obserwujemy pstryknięcia ryb), "samozacinanie" ryb na mokre muchy w dół po skosie będzie lepsze - a więc same zalety. Ale jak planujesz wyrzucanie linki w siną dal, to lepiej tego nie rób i trzymaj się swojej klasy (z zastrzeżeniem jak wyżej: prawidłowego oznaczenia kija i linki).
Wędkarz musi sam określić swoje preferencje połowowe. Można postawić na dalekie rzuty, na zgniły kompromis lub też na taktykę bliskiego leniwca. Zgniły kompromis czasami bywa najlepszy, szczególnie jeśli ktoś dysponuje wędką o akcji medium - wtedy uczucie, że blank nam pomaga swoją sprężystością zachodzi również na krótszych dystansach. Mi to poczucie sprężystości i pracy blanku sprawia przyjemność. Wędka ma pracować i pomagać.
Flycastingowcy będą mówić, że wiele zależy od umiejętności. Producenci wędek i linek będą mówić, że dużo zależy od sprzętu. Każda pliszka swój ogonek chwali. W tym informacyjnym szumie, trzeba wychwycić to, co istotne i iść na ryby według swojego własnego pomysłu. Tych kombinacji nie ma oczywiście aż tyle, żeby każdy wymyślił swój własny, oryginalny sposób łowienia. Ważne jest aby być świadomym tego co się dzieje.
Co do samego flycastingu, który już trochę w tym wątku trolluję... nie mam nic do nauki rzucania. Ale prawdziwa szkoła flycastingu to nie łąka. Ostatecznym celem jest coś, co jeden instruktor rzutów na YouTube nazwał "The casts that catch fish" (Rzuty, które łowią ryby). Swoją drogą piękna seria filmów, gorąco polecam.
- Białek likes this
#17 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 22:27
- Guzu likes this
#18 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 23:12
Trzeba mieć kilka linek i tyle.
#19 OFFLINE
Posted 25 January 2017 - 23:48
Taak..? Żyłka nie wystarczy ?
Prawie całkiem wyparty ze świadomości i praktyki fly casting najlepiej i najefektywniej uczy szeroko rozumianej kultury użytkowej, podobnie jak kindersztuba wszechstronne kształtuje umiejętność poprawnego zachowania. Podziwiam nad wodą wyzwolony styl naturszczyków, czytuję w sieci iluminatów..
#20 OFFLINE
Posted 26 January 2017 - 08:54
Znam ja z autopsji takie kwiatki z oznaczeniami
Kij oznaczony jako #8 okazał się kijem w realnej klasie #10 - Jaxon XT-Pro NG Royal
Linka oznaczona jako #8 okazała się linką w realnej klasie #10 - Guideline Pike
Po zakupie linki wsio latało pięknie, a dopiero po pomiarach się dowiedziałem, dlaczego tak było No i brak efektu "gaśnięcia" kija nawet, gdy w powietrzu utrzymuję 20 m linki.
Ale linki chyba każdego producenta z dopiskiem "Pike" tak mają, że są przeciążone o klasę/dwie...
W moim przypadku ślepe zaufanie do oznaczeń klasy linek i chęć nadrobienia niedostatków rzutowych ,założeniem linki o klasę cięższej( guideline pike WF9F –więc realnie sporo powyżej #10) poskutkowało przerobieniem standardowego 4składu ATC #8 (ERN 8,06 ) na unikalny kij 7 składowy. … wisienką na torcie było dołożenie 2m tonącego tipu . I musiało się tak skończyć jak się skończyło. W sumie szacun dla producenta blanku że i tak wytrzymał 3 miechy takiego katowania.
Warto jednak pomyśleć przed zestrojeniem zestawu ,a przed doborem linki zweryfikować faktyczną wagę. Na szczęście w moim przypadku ta nauka nie okazała się kosmicznie droga.
Taka przestroga dla początkujących J
- daniel. and Tomek88 like this
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users