Czyli że zamiast wiecznie jęczeć i szukać winnego dla obecnego stanu rzeczy wszędzie byle z dala od siebie, powinieneś w końcu podjąć jakikolwiek wysiłek (fizyczny, organizacyjny, finansowy, etc.) by coś w swoim otoczeniu zmienić na lepsze.
Cieszę się że mogłem pomóc.
Wybaczcie, trochę prowokowałem, ale czasem warto.
Może trochę inaczej:
codziennie rano przeklinam, że jadąc do pracy wpadam na jezdni w dziury i klnę na "drogowców", że nic z tym nie zrobią.
Gdyby zmodyfikować radę Mariusza-Vako, to brzmiałaby tak:
To nie pozostaje Ci nic innego, jak zapisać się do szkoły budowlanej, kupić sobie beczkowóz ze smołą i pokazać nam jak się to robi.
Przestań być klientem i recenzentem a zostań drogowcem.
Pokaż na co cię stać.
Czy o to chodzi?
Skoro są osoby, które ZA PIENIĄDZE są zobowiązane do utrzymania i ochrony wody (czy ulicy)? I problem w tym, że PZW pieniądze bierze, ale później niewiele z tego wynika. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że większość kasy zostaje przywłaszczona przez "działaczy" - co nawet pokazuje zacytowane tu na forum sprawozdanie finansowe z jakiegoś koła, gdzie największą pozycję w budżecie stanowią tzw. "usługi obce". Czyli - umowy i fakturki na siebie, znajomych, rodzinę..
Jeśli w prowincjonalnym sanepidzie urzędnicy potrafili powystawiać na siebie umowy na 12 milionów, urzędnicy krakowskiego sądu na 80 milionów, to ile ze 150 mln ze składek członków idzie bokiem do kieszeni? Nikt tego nie wie i nawet NIE WOLNO o to zapytać!
A zarybienia: pomijam ich biologiczny bezsens, ale nawet był taki artykuł opisujący, jaki na "zarybieniach" robi się biznes, przewalając kolejne miliony na prywatne konta.
I tak dalej.
Gangsterski Związek Wędkarski nie jest ŻADNYM gospodarzem wód, to zwyczajna, państwowa instytucja służąca rabowaniu kasy.
To prawda, te 150 milionów do skala mikro, przy defraudacjach z państwowych kopalń, elektrowni, rafinerii, czy PKP lub LOT i skoro w tamtych spółkach przewala się miliardy bezkarnie, to co się czepiać głupich milionów.
Ale szkodliwość PZW to jeszcze co innego: skutecznie blokuje dostęp do wody tym, którzy chcieliby sami zaopiekować się rzeką, sami w nią zainwestować, a później zarabiać. Przykłady Sanu, Dunajca czy Raby pokazują, że tam, gdzie jest prywatny gospodarz, tam to dobrze działa i nawet mimo wysokich opłat, są klienci.
Tyle że każda taka inicjatywa jest torpedowana przez urzędników i właśnie PZW.
A nie zapominajmy, że PZW od początku istnienia aż po dzisiaj, jest kierowany przez emerytowanych funkcjonariuszy SB, MO, WSW, WSI i innych przestępczych organizacji - i wciąż mają bardzo wiele do powiedzenia i spore wpływy.
Dlatego JEDYNYM wyjściem jest całkowita likwidacja "związku", a potem wprowadzenie normalnych zasad zagospodarowania wód - można wziąć gotowy wzorzec np. z Anglii, Austrii, czy innej Holandii.
A co do mnie - nie zamierzam sam łatać dziur w jezdni. Co roku płace ok tysiąca zł na różne opłaty za łowienie i oczekuję, że ci, którzy te pieniądze dostają i są zobowiązani do ochrony i zagospodarowania wód - będą to robić.
Niestety wiem, że w tym systemie - nie będą..
Edited by pezet, 15 April 2017 - 16:43.