Hej, czy to normalne, że zauber 4000 pod obciązeniem daje wyczuwalną prace mechanizmu? Jakby takie lekkie stukanie w środku kołowrotka (wiecie o co chodzi pewnie ). Jak na sucho kręcę to chodzi bez żadnych zgryztów.
Dodam, że kołowrotek był kilka razy nad wodą i pod pczoątku tak jest,
Kolego, ja mam to samo z tym samym modelem 4000. Jest to niewątpliwie wada fabryczna w tym kołowrotku (dotyczy głównie nowych serii), która wynika zapewne z niedokładności w obudowie, albo w przekładni. Słyszałem już o wielu takich przypadkach i to nie tylko w Ryobi, ale i Spro , Dragon itp. Kołowrotek dwukrotnie lądował w serwisie Kongera na gwarancji. Za pierwszym razem kołowrotek otrzymałem "po naprawie" bardzo szybko, czekałem ok. tygodnia. Jak za pierwszym razem zakręciłem "naprawionym" kołowrotkiem w sklepie, to nie mogłem uwierzyć... Kołowrotek stukał nawet na sucho i to o wiele bardziej niż poprzednio . Po prostu cegła w pralce! Oś latała na boki jak by brakowało połowy trybów. Najlepsze było to, iż napisano mi, że wymieniono przekładnię i rotor . Oddałem go od razu z powrotem do serwisu dołączając "list pochwalny", gdzie napisałem co o takiej naprawie myślę itp. Po ok. 3 tyg otrzymałem kołowrotek z powrotem (odebrałem go dziś). I wiecie co?! kołowrotek nie stuka już na "sucho", tylko znów pod obciążeniem (sprawdziłem nawijając żyłkę z ciężarkiem 30 G). Czyli naprawili tą pierwszą naprawę . Uważam, że serwis gra na czas i próbuje zniechęcić nabywcę do wiecznego oddawania sprzętu do naprawy dążąc do finalnego pozbycia się badziewia, gdyż podejrzewam, że już lepiej go nie zrobią, bo po prostu te nowe serie produktów tak mają. Takie kopanie się z koniem... Chyba oleję te naprawy, pójdę do jakiegoś terapeuty i będę sobie wmawiał, że wcale nie kupiłem ch...o kołowrotka tylko zajebiście drogą szpulę zapasową do moich Spro Passion, których używam od 5 sezonów do łowienia boleni i ciężkiego spinningu w Bugu. Kołowrotki kosztowały mnie po 125 PLN za szt., i pracują wzorowo. Co roku konserwuję je, niweluję luzy przekładni mosiężnymi podkładkami i wszystko działa bezawaryjnie bez stukania, szurania, nierównego nawijania żyłki itp.
Dodam, że taką samą wadę jak w Zauberze 4000 miałem w Okumie Trio 4000 (chodzi o objawy, bo przyczyna była pewnie zupełnie inna ze względu na różnice w konstrukcji) , z tym, że tu serwis od razu zwrócił mi kasę i było po sprawie. Powracając do tematu, to według mnie bez sensu jest chyba dyskutować, czy model 3000 jest lepszy niż 4000. Model 3000 może być sobie lepszy, bo może być bez wad, ale mieści mniej linki na szpuli i np. dla mnie bezużyteczny. Dziś model 3000 może działać płynniej, a za rok w innej edycji może być jak stukająca betoniarka. Aha, jako ciekawostkę dodam, że Trio i Zaubera kupiłem w sklepach stacjonarnych ! Jestem posiadaczem kilkunastu kołowrotków z przedziału cenowego 120 - 450 zł i zdecydowana większość pochodzi z allegro, albo sklepów internetowych. Nie miałem z żadnym z nich problemów, więc wyższość towaru zakupionego w sklepie stacjonarnym nad tym zakupionym na necie to mit. Przygoda z Zauberem i Trio nauczyła mnie tego, że teraz kupując kołowrotek w sklepie stacjonarnym, warto przykręcić go do kija i nawinąć trochę żyłki pod obciążeniem nie sugerując się w 100% opiniami użytkowników (choć ja już nie planuję zakupów na najbliższych kilka lat, bo od kilku sezonów nie mogę zajeździć tych Passionów i Abu Garcia z 5 łożyskami za 200 zł max.).