A opiszę dzisiejsze łowienie .
Tytuł "Trzy brania"
Po całym tygodniu praca , praca , młody do przedszkola , młody na rehabilitację , itd.
Dzisiejszy dzień zaczyna się wczoraj . Mojego Jaśka położyłem spać okolo 22. Usiadłem do kompa popatrzeć gdzie tu jechać i stwierdziłem nie jadę bo jestem tak zajechany że muszę się wyspać.
Nie dałem rady ,wstałem bez budzika o 4 . Idę się umyć , patrzę w lustro i witki mi opadły , zombie jak nic. Trudno wstałeś dziadu to się zbieraj. Kawa , mapa i gdzie tu jechać. Przy drugiej kawie wybór padł na okręg Ciechanowski , trzy typy zapisane na kartce plus rzeka.
Do samochodu dwie wędki , mocna okoniowka i mój rzeczny Batson.5.30 ruszam . 120- 130 kilometrów później jestem nad wodą. Jeszcze troszkę szaro ale idę obejrzeć wodę , usiadłem przy czwartym wytypowanym miejscu ale jakoś jeszcze moim zdaniem ciemnawo , w czwartym rzucie usiadł przyjemniaczek że zdjęcia powyżej. Oczywiście adrenalina zadziałała , po godzinie zmieniam na 3 cale po następnej myślę sobie , miałeś fart i leżę dalej. Po dwóch następnych godzinach bez brania siadam w jakimś miejscu ( no nie przypadkowym) i biczuje wodę . Mocno wieje w twarz , wręcz muszę wyczekać na moment żeby rzucić , Tak się zastanawiam czy poczuje branie. Po kilku minutach wydawało mi się że mam puknięcie , dwa podbicia i mocne łup, zacięcie i nieregularne pulsowanie , duży okońjak nic. Pięknie walczy , ale sprzęt na nic mu nie pozwala , k....jest.Zmieniam przynętę na większą i po 10 minutach przy tym wietrze mocne łup , no niemożliwe ale to Pan wściekły okoń .
Ale dzień , papieros ( niestety) i jadę dalej . Po godzinie stwierdzam że tylko adrenalina trzyma mnie przy życiu . Oczy mi się zamykają i trzęsie mnie zimno przez ten wiatr , nie spadam . W samochodzie stwierdzam że bez 30 minut drzemki nie dojadę. Po drzemce radio Eska rock i uśmiechnięty szczęśliwie dojechałem do domu.
Wszystkim życzę takiego dzionka
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 30 październik 2018 - 10:48