Witam.
Przygoda taka ...
Wszedłem jakiś czas temu (metodą kupna) w posiadanie ciekawego kijka 9'#5/6, zrobionego w pracowni rodbuilderskiej na bazie blanku znanej, popularnej i taniej firmy.
Wędka bajka - do dużej jętki, piankowców, lekkiego strima. Sama rzucała, a jak się wzięło ją w rękę to dłoń wtapiała się niemal w rękojeść, stanowiąc jedno i kij stawał się przedłużeniem mojego ramienia. Nota bene, śmiem twierdzić, posiadając kilka kijów z tej pracowni, że nikt inny na świecie nie robi tak wygodnego i dopasowanego do ludzkiej dłoni, kształtu korka, i nie wyważa samą rękojeścią wędek. Ale to moja subiektywna opinia.
Wracając do tematu ... pech chciał że złamałem środkowy skład tego trzyczęściowego kija i to w tak głupi sposób i z mojej tylko winy, że nie mogłem sobie tego osobście darować. W dodatku jedna ze złamanych części popłynęła sobie z nurtem rzeki i można było zapomnieć o jakiejkolwiek naprawie.
Kij miał paręnaście lat i jak się dowiedziałem u producenta, dawcę blanku przestano sprzedawać w 2006 roku. Czyli sytuacja beznadziejna mając na uwadze fakt że to był całkiem tani i zapomniany już obecnie model muchówki.
Co się okazało ...
Napisałem na wszelki wypadek do serwisu taniej i kojarzonej głównie z lipą i beznadzieją muchową, firmy. To był mój drugi kontakt z tym serwisem w ostatnim czasie ("prawo serii" [ ] ), po tym jak połamałem dwa elementy mojego ulubionego switcha, których wymiana kosztowała mnie niecałe 120 zł łącznie z przesyłką i trwała raptem całe 3 dni.
No ale mój ulubiony switch jest aktualnie w sprzedaży i katalogach taniej firmy.
I tu czekała mnie niespodzianka - złamany przeze mnie element wędki sprzedawanej w sezonach 2005/2006 ... jest w magazynie serwisu w ilości 2 sztuk ... po 12 latach od zakończenia jego sprzedaży przez taniego producenta, nie dającego żadnej innej gwarancji ponad to co się przciętnemu konsumentowi w naszym kraju należy.
Z przesyłką połamany element kosztował mnie całe 60 zł i miałem go na drugi (sic!) dzień po ustaleniu jaki to faktycznie był model kija.
Teraz czeka sobie spokojnie na przezbrojenie i malowanie, tak, bym mógł nadal cieszyć się z mojego ulubionego kijka.
To nie koniec przygody jeszcze ...
W międzyczasie, nie wierząc zbytnio w to, że w serwisie znanej i jakże taniej firmy, znajdzie się element do mojego kijka, zacząłem grzebać nieco i szukać w internecie.
No i niespodzianka kolejna - znalazłem dawcę blanku niemal w praktycznie w nieużywanym stanie i kupiłem go za cenę dwóch butelek równie znanej i popularnej butelki wędrującego Jasia. Kupiłem go z czystej ciekawości żeby porównać czym różni się oryginał od przerobionego w pracowni blanku.
Kij przyszedł do mnie szybciutko - oryginał bardzo też przypadł mi do gustu. Z racji tego że jest taki jak lubię - nie za szybki, spolegliwy, mięsisty ... tyle tylko że kijek po liftingu u rzeczonego roduildera jest całkiem inny ... to niesamowite w jaki sposób samym spacingiem i zmianą przelotek z jednostopkowych na dwustopkowe (przy większości kijów robi się w tej chwili odwrotnie), wyważeniem odpowiednią rękojeścią z uchwytem i nowym lakierem, można zmienićwyważenie i charakterystykę kija z takiego jak opisywałem, na extra szybką katapultę, pozwalającą wywalić niewprawnemu wędkarzowi (to ja) całą linkę z kołowrotka i to niemal bez wysiłku.
A ja przecież nie lubię fastów ... no może z paroma wyjątkami ... [:P]
Pozdrawiam.
Uzbrojenie i komponenty bardzo zmieniają charakterystykę wędki. Przerabialiśmy to z kumplem na podstawie Thomas&Thomas Vector 9' #3.
Oryginalnie zbrojony jest wędką szybką, natomiast uzbrojony przez rodbuildera, z jedną przelotką więcej i co za tym idzie skróconym spacingiem jest kijem wolnym. Powiedziałbym bardzo wolnym, o głębokim ugięciu. Początkowo zastanawialiśmy się czy aby na pewno to te same blanki.