Korzystne zmiany na Południu Polski
#1 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 08:43
Sami koledzy poczytajcie:
http://www.pzw.org.pl/pzwkrosno/mod.php?dir=wiadomosci&f ile=cascade&id_wiadomosci=4523&id_kategorii=4&op cja=wiadomosc&pozycja=0
ZO PZW w Krośnie podjął bardzo korzystną dla ryb uchwałę.
Mam nadzieję, że to jest początek pozytywnych zmian w zasadach wędkowania.
#2 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 09:03
#3 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 09:22
Takie ograniczenie do 9 ryb, to i tak znacznie lepsze rozwiązanie niż tylko ograniczenia regulaminowe.
#4 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 09:37
Oby wszędzie w Polsce zmiany poszły w podobnym kierunku.
#5 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 09:40
Takprzynajmniej na kilka lat do odbudowania stada podstawowego.
Dodatkowo nie od rzeczy byłoby wprowadzenie do egzminu na kartę wędkarską podstaw C&R, oraz wprowadzenie wreszcie maksymalnego wyiaru ochronnego na drapieżniki.
Naprawdę nie wiem na co ramolstwo z ZGPZW czeka....
#6 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 10:25
Juz pare razy jednak pisalem, ze mozna stworzyc przepis o chodzeniu na rekach...z rownym skutkiem jak o niezabieraniu ryb.
Na ZZ to chyba tylko kontrole po kilka razy dziennie tych samych lodek i wysokie kary pieniezne, ktore trzeba zaplacic w 24 godz.
W przypadku recydywy kara x2 + zabranie karty wedkarskiej i wyrzucenie ze zwiazku bez prawa powrotu.
Gumo
#7 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 10:40
A WYSTARCZY TYLKO PRZESTRZEGAC PRAWA I CHCIEC COS ZMIENIC W SWOIM OTOCZENIU
#8 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 13:49
zmiany dokonane przez PZW Krosno zapewne godne są pochwały. Całkowicie zgadzam się ze Standerusem; wprowadzenie górnego wymiaru ochronnego niedługo stanie się, jak sądzę, nie tylko ekscentrycznym „wymysłem”, a po prostu zwykłą koniecznością, nie wspominając już o C&R. Natomiast jeśli chodzi o okręg Krosno, to muszę niestety dorzucić kilka gorzkich słów pod ich adresem do ogólnego zachwytu jaki często obserwuje na różnych forach internetowych...
Otóż, nie wiem czy ktoś z was łowił, a może lepiej próbował łowić, ryby łososiowate na wodach rzeczonego okręgu, oczywiście wyłączając wody Sanu. Tak się składa, że kilkanaście (może więcej) dni w roku spędzam na wodach górskich, na których „gospodarzem” jest PZW Krosno. Łowiłem na wszystkich większych rzekach okręgu. I dla lepszego zilustrowania moich uwag posłużę się przypadkiem górnej Wisłoki. W zeszłym roku odwiedziłem rzekę kilkakrotnie (na odcinku zaliczanym jako „wody górskie”), pierwszy raz w długi majowy weekend. Trudno byłoby oddać słowami osobliwe piękno tej rzeczki (szczególnie odcinek w Parku). Na początku byłem zdziwiony całkowitą samotnością, przecież to dni wolne od pracy!! Pogoda wyśmienita, woda na pierwszy rzut oka idealna, tylko ta samotność nad wodą... Po całym dniu łowienia sprawa się wyjaśniła (wtedy tak nie myślałem), zaliczyłem jedno branie na oko 25-26 cm pstrążka oraz jedno wyjście takiej samej ryby. Owszem, jeden pobyt nad wodą nie pozwala oszacować rybostanu. Kilka dni później wracam, pogoda idealna, drobny deszczyk woda „trącona” – wynik w sumie gorszy, ale wciąż jestem SAM nad wodą. Wszystko zwalam na moje umiejętności wędkarskie itp. Następne wyjazdy nad Wisłokę (zawsze w samotności nad wodą), doprowadzają mnie do stanu, kiedy to zaczynam mówić do siebie: „Marcinie, jeżeli nie ma ryb w rzece to złowienie ich bywa naprawdę trudne”. W międzyczasie odwiedzam jeszcze dwie rzeczki okręgu Krosno, sytuacja się powtarza – odwiedzam też San, i okazuje się, że jednak umiem łowić, a nad Sanem to mogę nawet porozmawiać z wędkarzami, mnóstwem wędkarzy... Oczywiście wybór należy do mnie i jest niestety oparty o zasadę „coś za coś”, albo samotność nad wodą albo ryby, opłaty takiej samej wysokości, tam ryby tu samotność i piękne widoki... Co wybrać? Nie zastanawiam się nad tym, bardziej intryguje mnie słowo „gospodarz”. Zaczynam układać w myślach dość karkołomne porównania; wyobrażam sobie, że kupuje np. sześciopokojowe mieszkanie, największy pokój urządzam najlepiej jak potrafię, na koniec na ścianie wieszam obraz Rembrandta i zapraszam turystów do kontemplacji pomieszczenia, wszyscy się zachwycają i chwalą „gospodarza”, sielanka i moja duma trwa do momentu, kiedy to nieopatrznie ktoś z turystów otwiera drzwi do jednego z pustych pokojów... Stawiam sobie pytanie retoryczne: czy powinienem kupić mieszkanie jednopokojowe? Przecież „coś za coś”!! Ale czy „gospodarz” winien tak myśleć – turysta może, ale „gospodarz”?!
Nie jest moim celem dyskredytowanie działaczy okręgu Krosno oraz ich starań o polepszenie rybostanu (choćby tylko w rzece San), jestem zadowolony, że potrafili stworzyć naprawdę dobre łowisko. Jedynie nieśmiało pytam o podstawy racjonalnego gospodarowania. Czy musimy zadowolić się typowo polskim minimalizmem? Czy może powinniśmy poszerzyć perspektywę spojrzenia? A może jest dobrze i tylko się niesłusznie czepiam? Może sam powinienem coś zrobić, a nie tylko wytykać? Zapewne...
Pozdrawiam,
Marcin.
#9 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 15:56
Pozdrawiam
#10 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 16:27
A ja uwazam ze nalezy zabronic wdkarstwa calkowicie bo to sprawia rybie ból...
Ryb nalezy kupic od rybaka lub ze sklepu a nie samemu zwierzta mczyc ......
Panowie pomysl z Krosna równie dobry jak i glupi .Wody trzeba zarybiac i pilnowac zeby przestrzegany byl regulamin a nie kombinowac z jedn ryb do zabrania w miesicu .To tak jak z zakazem palenia papierosów ,palic nie wolno ale kupic mozna.
Niech oplaty bd wiksze a limity mniejsze np.jeden szczupak dziennie a nie cztery ,i po zlowieniu musi byc bezwlocznie zabity jezeli chce si go zabrac ,nie ma zadnych wymian na wiksze .Moze tez byc jeden sandacz czy trzy leszcze a po zlowieniu jednej ryby powyzej piciu kilogramów nalezy wdkowanie zakonczyc .To tylko moja propozycja i rozwazania .
Sama idea zlów i wypusc jest wypaczona bo zezwala na zncanie si nad zwierztami co jest w swietle prawa zabronione i tylko jedynym usprawiedliwieniem moze byc zdobycie pozywienia .Wiem ze sypn si teraz gromy na moj osob .Bawienie si czyli lowienie i wypuszczanie jest tylko jednostronne a mianowicie bawi si WDKARZ bo ryba walczy o zycie i wielokrotnie nawet wypuszczona nie przezywa.Ryb nie ma bo jest gówniana gospodarka rybacka czytaj rabunkowa .bo mentalnosc naszego narodu jest taka a nie inna gdzie cwaniactwo nie jest pitnowane tylko chwalone .Bo trzeba byc dobrym cwaniakiem zeby przezyc od pierwszego do ostatniego dnia miesica i jest to zarazem sposób na przetrwanie .Tak mozna by wymieniac i wymieniac w nieskonc zonosc .Nie wdkarze s przyczyn braku ryb a w wikszej czsci dzierzawcy wód bo albo je okradaj ze wszystkiego albo zaniedbuj swoje obowizki i nie pilnuj powierzonego im mienia .Sam znam i widzialem na wlasne oczy praktyki rybackie i nikt mi nie powie ze dziadek co bierze wiadro ploci robi wiksze szkody w rybostanie .On bierze a oni wyrzucaj na smieci bo im nikt ich nie kupi.
ZEBY RYBY BYLY POTRZEBNY JEST GOSPODARZ!!!!
Pozdrawiam !!!
Krzysztof
#11 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 16:32
#12 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 18:27
Bodaj dwa miesiące temu był we FF&FT (brytyjska gazeta o łowieniu na muchę) artykuł dr. Malcolma McGrenlach'a (mam nadzieje że nie pomerdałem nazwiska) na ten temat, dość skutecznie obalający tezy o zadawaniu rybow cierpień.
To że nam wbicie haka jak od wyciągarki w szczęke sprawiłoby ból słabo przeżywalny nie znaczy że dzieje sie tak z rybami -inne unerwienie, duże części pyska u wielu drapieżników są pozbawione takich receptorów.
Po za tym cierpienia zadane rybie przez wędkarza są moim zdaniem o wiele mniejsze niż te które zadaje rybie np szczupak czy sandacz (no pewnie, argument że one musza bo taka ich natura - ja niestety tez musze bo taka moja natura ). Nie ma sie co oszukiwać że kupienie ryby od rybaka jest eco-friendly - nie wiem czy miałeś możliwość zaobserwowania co z rybami robia rybacy, polecam nim zasuniesz takim argumentem
#13 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 19:33
A jaka jest intelektualna moda w Irlandi ?
A moze mysliwi powinni tez do zwierzyny strzelac i od razu jechac z rann sarn do lecznicy ????Byles moze kiedys szczupakiem ze to wiesz ?
Podleczyc i potem znów polowac.Widzisz ja mysl ze taki maly kompromis trzeba znalesc zeby wszyscy byli zadowoleni a nie jedna grupa .Czy trzeba wszystko malpowac od anglików?
Musimy poszukac rozwizan które bd dobre dla wszystkich wdkarzy i dostosowane do naszego kraju.Niech puding fresa (notabene niejadalny dla nas)robi u siebie co chc ale zadna ze stron nie moze wymuszac na innych czegos co im nie pasuje .
I prosz nie syp mi w oczy ze niemcy ....bo ja tylko tam mieszkam i pracuj ale jestem polakiem i mysl po polsku .
Tak jak wielu kolegów wolalbym pienidze wydawane w skandynawi wydac w gospodarstwie agroturystycznym w Polsce.
Pozdrawiam !!!
Krzysztof
#14 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 19:57
1. Intelektualna moda w Irlandii jest .... dużo by pisac ale oni jakoś tak słabo intelektualni...Witam !!!
A jaka jest intelektualna moda w Irlandi ?
... ale zadna ze stron nie moze wymuszac na innych czegos co im nie pasuje . No właśnie
I prosz nie syp mi w oczy ze niemcy ....
2. dlatego pisałem zebyś nie brał do siebie - po prostu takie mam odczucie ze znajomości z paroma niemcami i po kilku pobytach tam, że w niemcowni starają się byc trochę bardziej papiescy niż ich własny papież, nie do konca kumając przeciwko czemu prostestują, ale tak dla zasady są anty (i znów proszę nie bierz tego do siebie, to tylko taka generalizacja stereotypem nie podparta własnym doświadczeniem )
#15 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2006 - 23:26
#16 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2006 - 03:47
ale jesli chodzi o gospodarowanie wodami przez pzw krosno i rzeszow (bo tu okazje mam lowic) jest tragiczne.
rybostan jest ze tak powiem tragiczny. tak jak kolega majster pisal powyzej, jedynie na sanie mozna cos polowic, ale rewelacji nie ma.
#17 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2006 - 14:45
#18 OFFLINE
Napisano 16 grudzień 2006 - 16:03
#19 OFFLINE
Napisano 16 grudzień 2006 - 18:22
#20 OFFLINE
Napisano 16 grudzień 2006 - 18:49
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych