Ryba otwarcia w Polsce 102 może minimalnie więcej salmo sweeper 17 ,przepraszam za czerwone akcenty ,odpłyneła jak torpeda.
Szczupaki 2019
#1 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 12:57
Popularny
Ryba otwarcia w Polsce 102 może minimalnie więcej salmo sweeper 17 ,przepraszam za czerwone akcenty ,odpłyneła jak torpeda.
- HighRider, Guzu, doktorek i 88 innych osób lubią to
#2 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 14:26
Popularny
20190501_071935-3024x1701.jpg 42,15 KB 192 Ilość pobrań 20190501_071938-3024x1701.jpg 37,52 KB 182 Ilość pobrań
- HighRider, Guzu, Artech i 52 innych osób lubią to
#3 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 17:01
Popularny
Wysłane z mojego LG-H930 przy użyciu Tapatalka
- Guzu, doktorek, Artech i 67 innych osób lubią to
#4 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 19:33
Zdjęcie to bardzo duży kompromis między samodzielnym nieudolnym udokumentowaniem złowionej ryby, a szybkim uwolnieniem czyli 1 ekwilibrystyczne foto.
Skromne 79 pozdro
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
- Guzu, Artech, beton007 i 29 innych osób lubią to
#5 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 19:35
Pig shad jr hot pike. 16 łódek na wodzie.
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 13 maj 2019 - 10:13
- szczupak1 lubi to
#6 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 19:39
IMG_20190501_100834.jpg 135,26 KB 116 Ilość pobrań
- Artech, Paweł J, giaur27 i 11 innych osób lubią to
#7 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 20:15
80 i 86 cm
Załączone pliki
- Artech, Paweł J, Piotrek Milupa i 22 innych osób lubią to
#8 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 20:20
Tomek, co to za St.Croix?
#9 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 20:28
Zajebał..m się oczywiście 71
Użytkownik hm62 edytował ten post 01 maj 2019 - 20:30
- wojciiech lubi to
#10 OFFLINE
Napisano 01 maj 2019 - 20:43
- kostom63 lubi to
#11 OFFLINE
Napisano 02 maj 2019 - 07:45
Witam, piękne pajki też mi się coś uwiesiło
pozdro
- Guzu, Artech, beton007 i 28 innych osób lubią to
#12 OFFLINE
Napisano 02 maj 2019 - 15:13
Popularny
Załączone pliki
Użytkownik dekosz edytował ten post 02 maj 2019 - 15:14
- Guzu, Artech, krzysiek i 56 innych osób lubią to
#13 OFFLINE
Napisano 02 maj 2019 - 15:33
wczoraj.
Wysłane z mojego Redmi Note 5 przy użyciu Tapatalka
Użytkownik Gadget edytował ten post 02 maj 2019 - 16:00
- Guzu, Artech, TroutFan i 41 innych osób lubią to
#14 OFFLINE
Napisano 02 maj 2019 - 15:42
Pierwszy maja. Święto Pracy.
Jakimś cudem żona wyraziła zgodę bym "dzień święty święcił" i po niemal tygodniowych przygotowaniach i ciągłych zmianach planów byłem gotów. Chyba.
Budzik zadzwonił o 4:15 - też tak macie, że jak do roboty na ósmą to jeszcze chwilkę, jeszcze momencik na drugi boczek... a jak w środku nocy to od razu pełna gotowość i żadme drzemki nie są potrzebne? - po chwili byłem gotów, jeszcze tylko założyć buty i ... i żona zapaliła w pokoju światło a dwudziestomiesięczny synek płakał i wołał "tata tataaaa". Cóż było robić. Szymona wziąłem na ręce i lulałem brzdąca nucąc mu kołysanki aż smoczek wypadł mu z ust na podłogę bez reakcji z jegi strony. Dzieciak do łóżeczka a ja myk w buty i do piwnicy po czekający sprzęt.
W drodze eliminacji nadmiaru klamotów do noszenia już wcześniej wykluczyłem ze składu dwa patyki. Teraz po prostu zostawiłem delikatny kijek zabierając ulubioną szczupakówkę brzegową spod sztandaru Team Dragona z dopiętym Zauberem. W pudełku trochę blaszydeł, gum różnistych, Sliderki 7 i ich krewniacy no i obrotówki. Do tego "ubranie robocze", wodery, zapasowe majty i skarpety, kapelutek i okularki no i w drogę. Obiecałem być po kuzyna i kumpla w bydgoskim Fordonie między 5:30 a 6:00. Z Inowrocławia jeszcze tak szybko nie dotarłem do domu nigdy (mieszkam w Inowrocławiu ale sercem jestem bydgoszczaninem-fordoniakiem). Dopiero na Fordońskiej moje rajdowe zapędy nieco ostudził widok radiowozu. Na moje szczęście panowie w błękicie zajęci byli konwersacją z kierowcą BMW.
Wparowałem do domu rodziców skąd zabrałem kilka szpargałów, w tym Tatulę t-R, pletki i lekki kijek castingowy spod ręki Mekamila, który kupiłem na naszej Giełdzie jakiś czas temu. Miała to być uncjówka. Wolałbym coś bliżej 2 uncji żeby spokojnie S10S machać, ale jak się nie ma co się lubi i już zaduwałem na spotkanie dawno nie widzianych kompanów. Zdążyłem na styk.
W bojowym nastroju ruszyliśmy dalej. Naszym celem było stosunkowo nieodległe jezioro, na którym jakimś cudem mieszkając przez 30 lat nieopodal nie byłem nigdy.
Dojeżdzając na miejsce polną drogą liczyliśmy na to, że nad wodą nie będzie zbyt wielu wędkarzy, tymczasem za zakrętem ukazał się las... samochodów. Wzdłuż brzegu trudno było znaleźć miejsce do postawienia auta. Dlatego zaparkowałem mój czarny karawan bliżej, przed jeziorem.
Troszkę trwało zanim ruszyliśmy. Musiałem się przebrać, nawinąć plecionkę na Tatulę - wybór padł na Rjujin od Momoi. W zasadzie z mieszanymi uczuciami brałem zestaw castingowy. Dobrze, że kij krótki to nie będzie aż tak przeszkadzać. Rozdziewiczę zestaw, zobaczę jak działa i już. Po przygotowaniu się i spakowaniu wskoczyliśmy z kumplem w wodery (kuzyn mimo sugestii takowe obuwie zostawił w domu) i ruszyliśmy szukać szczęścia. I wolnego stanowiska. Nie było łatwo, cały brzeg wyglądał niczym teren gruntowo-spławikowych zawodów. Rzucać dało się tylko między stanowiskami po przejściu przez rzadkie trzciny z wodą powyżej kolan.
No to się zaczęło. Mariusz szukał wolnego stanowiska do obłowienia bez potrzeby brodzenia a cała okolica słuchała jego narzekań na brak kondonów na nogi.
W pewnym miejscu wypatrzyłem ciekawy układ zielska, rzadkie trzcinki obiecująco wrzynały się wąskim jęzorem m wodę sugerując pas płytszej wody wcinający się w jezioro. Wbiłem się w trzcinki i już prawie mogłem rzucać z nadzieją na zębatą zdobycz ale poczułem przeszywające wilgotne zimno na wewnętrznej stronie uda, które promieniowało, a właściwie ściekało w dół.. Nosz jasna cholera. Nowe wodery pierwszy raz na nogach i dziura! Wyszedłem na brzeg. Jedyna dziura była w mózgu - przyzeyczajony do spodniobutów zwyczajnie zrobiłem krok za daleko. Wylałem chlupoczącą wodę z buciora i poszedłem szukać reszty ekipy.
Po znalezieniu wesołego towarzystwa oznajmiłem że oto otworzyłem sezon.
-duży był? Spytał kuzyn.
- duży nie, ale głęboki. Otworzyłem sezon a nie że złowiłem rybę. Woda w kaloszu! Odparłem ze śmiechem.
Okazało się, że kuzyn małego szczupaczka złowił. Po chwili kolega ciągnął małego zębatego potworka.
Cóż było robić, założyłem jedną z ulubionych wahadłówek na zestaw castingowy i po kilku rzutach też wyciągnąłem małego, bardzo łakomego szczupaczka.
No to "śmierdziałem rybą" i sezon mogłem uważać za w pełni otwarty.
W dobrych humorach powędrowaliśmy dalej.
Na kolejnym niełatwym ale w końcu wolnym stanowisku wyjąłem drugiego szczupaczka a kolejny mi spadł pod nogami, bez żalu z mojej strony, bo też nie grzeszył rozmiarami. Ruszyliśmy w dalszą drogę.
Po przejściu sporego kawałka brzegu zastawionego lasem żywcówek i gruntówek spotkaliśmy kolegę z koła, pana Władka, bardzo sympatycznego i doświadczonego spinningistę, który powiększył naszą wesołą kompaniję. Dalej poszliśmy już we czterech.
Na kolejnym miejscu zajęliśmy 3 stanowiska. Szczupaczek jakiego wyjąłem wkurzył już kuzyna, bo przestał marudzić i biadolić nad brakiem woderów a zaczął narzekać na to, że innym biorą.
Kilka chwil później fajne branie na cascie przeszło w sympatyczny hol i zakończyło podebraniem już wymiarowego szczupaka.
No to pełne zadowolenie. Udało się wyrwać nad wodę, złowić rybę, otworzyć sezon no i rozdziewiczyć zestaw castingowy, zestaw, który miał być użyty chwilę a potem przeszkadzać. Tym czasem przeszkadzał mi długi spin. Ostatecznie złożyłem go i dalszą część wędkowania spędził włożony do torby, znaczy przymocowany klapą, zdecydowanie mniej przeszkadzał niż noszony w ręce.
Na kolejnych, wolnych miejscach, a prawdę mówiąc nie było ich wiele, jako spełniony wędkarsko kombinowałem z przynętami i ustawieniami hamulców rzutowych Tatuli.
Inne wahadłówki, mocniej pracujące zdawały się odstraszać ryby. Innym razem będzie ich dzień. W końcu wróciłem do klasyki, od której zaczynałem i na agrafkę zapiąłem Sliderka 7S w kolorze Blue Herring. Nad pracą siódemki nie będę się rozpisywać, bo chyba każdy wie jak fajna to przynęta. Przynęta miała jednak wadę - masakrycznie tępą tylną kotwiczkę. Ale co mi tam. Rzucałem, rzucałem, bawiłem się prowadzeniem, słoneczko świeciło, żaby hałasowały. Z błogostanu wyrwało mnie łupnięcie w kij. Zaciąłem i poczułem opór sensowniejszej ryby. Hol był dramatyczny, po z odjazdem i wejściem w kłąb zielska kilkadziesiąt metrów od brzegu, ale siłowo wytargałem rybę z zaczepu. A raczej zaczep z rybą, bo troszkę ziela teraz doszło do ciężaru zdobyczy, która w cudowny sposób nie spięła się w trakcie szamotaniny. Gdy tylko podholowałem rybę w zasięg wzroku zamiast zębatego i cętkowanego drapieżnika dostrzegłem zębatego, ale pasiastego. Nosz cholera sandacz. Zapięty za tylną (tępą) kotwiczkę. W głowie myśl, że właśnie zdjąłem samca z gniazda i wielki żal z tym związany, ale ostatni odjazd ryby wykorzystałem na poproszenie kumpla by wyjął telefon i trzasnął kilka fotek.
Ryba ładnie wyjechała wyślizgiem na mini plażyczkę, a gdy się schyliłem by ją odhaczyć, kotwiczka Sliderka sama wyskoczyła jej z pyska. Szybko podniosłem sandacza i wypuściłem bez zwłoki. Nieco się uspokoiłem, bo w przeciwieństwie do sandaczy pilnujących gniazd jakie przypadkowo łowili kumple nad Odrą, ten był odpasiony, wręcz gruby. Może samiczka już nasycona i żerująca w najlepsze po kwietniowym tarle? Nie mnie oceniać.
Po tej rybce trafiły mi się jeszcze jakieś małe szczupaczki, jeden większy wszedł w trzcinki i pozbył się kotwiczki, jeden tylko powąchał wahadłówkę.
Na dodatek znalazłem cały woreczek główek do poprochów. Okazało się jednak, że zgubił je kolega, więc radość ze znalezienia i posiadania przeszła w radość z radości drugiej osoby, która odzyskała zgubę
Na tym zakończyliśmy wędkowanie. Każdy coś jednak złowił. Cieszyłem się bardzo, bo z powodów rodzinnych był to mój pierwszy od niemal roku wypad na szczupaki, do tego zakończony sukcesem. Zdjęć z uwagi na obostrzenia regulaminowe nie wstawię, zresztą nie mam parcia na okazy, choć lubię poholować coś większego oczywiście,nie mam w jakimkolwiek zasięgu jakichś super łowisk a i nie wstydzę się swoich łokci
Zestaw castingowy jakim się posługiwałem przypadł mi do gustu. Kijek w teorii uncjowy okazał się na oko znacznie mocniejszy, żałowałem, że S10S jednak zostały w domu, następnym razem takie zestawienie przetestuję. Plecionka troszkę się plątała przy rzutach pod wzmagający się wiatr, ale to nie jej ani multika wina tylko moich braków warsztatowych. Nie żałuję, że kijek kupiony dla chrześniaka został u mnie. Nie wiem tylko czy szczęśliwy był zestaw, nowe wodery czy kapelusz... na wszelki wypadek będę musiał brać teraz nad wodę cały komplet, by nie zapeszyć. Ale jak by nie było, średni zestaw castingowy w tym połączeniu zagości w moim ekwipunku na stałe. Na lajta jeszcze jestem za cienki
Jednak najważniejszy był wspaniale spędzony nad wodą dzień w doborowym towarzystwie.
Dzięki Panowie!
Z pozdrowieniami. Michał.
P.S. Wszystkich, którzy przeczytali przepraszam, że nudnawo, długawo, bez wielkich ryb i wielkich emocji. Ale tak już bywa. ☺
P.S.2 - jeden z kolegów gratulował że na casting, że to trzeba umieć... no cóż, jak człowiek nie umie ryb łowić, to chociaż sprzętem się bawi
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 06 maj 2019 - 20:59
- HighRider, Guzu, wujek i 24 innych osób lubią to
#15 OFFLINE
Napisano 02 maj 2019 - 18:32
received_304662587130336.jpeg 54,47 KB 119 Ilość pobrań received_288900968665900.jpeg 46,26 KB 122 Ilość pobrań
Potem jakieś króciaki i po jakimś czasie doławiam jeszcze 86.
received_674982216264645.jpeg 58,13 KB 120 Ilość pobrań
Warunki: zatoka która jest wielkim,2 metrowym, blatem porośniętym moczarką.
Obydwie ryby dziś na foxa 18 cm malowanego na okonia.
Jeśli cały sezon łódkowy będzie taki, jak jego rozpoczęcie, to już mi ciary po plecach przechodzą.
Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje Prezes PZW Suwałki
- Guzu, Artech, SzymusS i 39 innych osób lubią to
#16 OFFLINE
Napisano 03 maj 2019 - 06:19
To nie PZW Suwałki tylko GR PZW Suwałki.. Ja już nie ogarniam kto tam dzierżawi te ich wody ( tam to chyba dzierżawca w dzierżawcy jest)..Ogólnie zezwolenia sprzedaje GR PZW Suwałki..Wody mają dużo i różne zależy co tam wynajdziesz , albo wytrałowane siatami albo nietknięte kilka lat .Ogólnie tam stacjonuje np. ekipa rybacka w Ogonkach i jeszcze jakiś debil przyjeżdża solo z Suwałk obstawia całe te mniejsze jeziora , bierze co popadnie.Ludzie ode mnie co mają domki wypoczynkowe, to na niego na policje i straż wydzwaniali hehe:).Nie zagłębiałem się w temat .Gratulacje wszelkich połowów "mamusiek" i połamania..
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 10 maj 2019 - 12:28
- szydłoś i szczupak1 lubią to
#17 OFFLINE
Napisano 03 maj 2019 - 19:03
Była jeszcze kolegi 92, jak się odważy to pokaże :-)
- Dedo, salmon1977, KwaQ i 16 innych osób lubią to
#18 OFFLINE
Napisano 03 maj 2019 - 22:45
Popularny
Sezon rozpoczęty 109cm
Załączone pliki
- Guzu, doktorek, SzymusS i 63 innych osób lubią to
#19 OFFLINE
Napisano 03 maj 2019 - 23:06
To na tą twoją plećke 0,8 z fluocarbonem 5lb
Bardzo się ciesze że wytrzymała a agrafka xs od kolegi Hesher
- Hesher i mendes lubią to
#20 OFFLINE
Napisano 04 maj 2019 - 21:41
To na tą twoją plećke 0,8 z fluocarbonem 5lb
Bardzo się ciesze że wytrzymała a agrafka xs od kolegi Hesher
Mówiłem, że metra spokojnie radzą Inny kolega miał taki przyłów przy okoniowaniu w okolicach końca marca, też XS-ki.
- robert0304, nurek28, michal7709 i 1 inna osoba lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych