Danielu, ja nie generalizuje, ja poprostu stwierdzam fakty dotyczace podrozowania. Na wschod od Polski jestes zdany na laske i nielaske mundurowych, co sam zreszta zauwazyles. Jadac na zachod tego problemu nie ma (nie wiem jak to jest w Ameryce Poludniowej). Z przewodnikami wtopa moze byc wszedzie, no a z pogoda to juz wogole nie ma negocjacji.
Nie dawno rozmawialem z brytolem, ktory slabo wspomina Kola. Wyjazd organizowany z pominieciem lokalnej mafii, zeby obnizyc koszt. Musieli sie ewakuowac, zeby uniknac powaznych klopotow. Ale dla odmiany jest cala masa relacji na necie z udanych wyjazdow, tylko cena za tydzien jest ciezka do przelkniecia, przynajmniej dla mnie
No chyba ze probuje sie samemu, ale to tez roznie moze byc.
A swoja droga, to pojechaliscie z Krzysztofem Zielinskim, czy to dwie niezalezne wyprawy? Bo rzucilem okiem na fotki u niego w galerii i kilka tejmieni capneli.
Pozdrawiam
To fakt - (jednak) zdecydowanie bliźej nam cywilizacyjnie i kulturowo do Zachodu ...
Jeśli chodzi o Kolski to wielu moich znajomych jeździ za kasę, ktłra jest mniejsza niź za Alaskę. Tylko trzeba wiedzieć gdzie i jak, ale to dotyczy wszystkich ekspedycji. Na pałę i bez przygotowania robić tego nie moźna.
Tak samo z Mongolią - moźna ją zrobić niedrogo i przeźyć super przygodę. Ryzyko zaleźy od załoźeń - czy prłbujemy dotrzeć w nowe (potencjalnie) rybne miejsca, czy uderzamy w sprawdzone przełowione. Te drugie i tak powinny dać nam mnłstwo frajdy
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Wyprawa Krzyśka rozpoczęła się w połowie naszej, więc oni od razu trafili na wielką wodę. Tyle, źe byli duźo dłuźej (5 tygodni?), spłynęli kawał rzeki, więc doczekali się czyszczenia wody, a i kilka sensownych dopływłw namierzyli. Teź szału z rybami nie było, ale za to przeźyli piękną przygodę - wyprawa źycia!
Gdyby nie deszcz i jeśli udałoby się wyjąć ktłregoś z tych 4 klamotłw, to podsumowanie naszego wyjazdu teź byłoby zupełnie inne