Tak sobie pomyślałem ze na 50 urodziny sprawie sobie prezent - motocykl. Miał być kabriolet ale po przemyśleniach odpada.
Kilkanaście lat nie jeździłem ale prawo jazdy kategorii A jest.
Jako że jestem kompletnym laikiem w tej sprawie proszę o podanie typow i uzasadnienie.
Po przejrzeniu forów ustaliłem takie kryteria:
- używka raczej na fakturę Vat, niezbyt duży przebieg i bezwypadkowość.
- 15-25 tys. złotych budżet
- krótkie trasy po mieście i wyjazdy po kraju - może z plecakiem i kuframi
- nie za duża moc i pojemność na początek czyli pojemność 600-900 cm3
Na razie moim wyborem jest turystyczny Suzuki DL 650 (VStrom).
Jako że jestem kompletnym laikiem w tej sprawie proszę o podanie typów i uzasadnienie
Kilka lat temu, ten temat byl takze moim tematem przemyslen, bo moja zona chciala mi wlasnie na 50-tke kupic przyslowiowego Harleya.
Pomysl mi sie podobal a jakze,- powrot do lat mlodzienczych... Kryzys wieku sredniego, andropauza itd..., dopada kazdego choc nie kazego w takim samym stopniu,- smialem sie do samego siebie
Kiedy juz ogarnalem temat i wiedzialem jaka maszyne, ile ma wazyc i ile miec mocy cieszylem sie jak dziecko na mysl o odpaleniu go .... Na szczescie zamim go odpalilem odpalil moj mozg i zafundowal mi serie pytan. Gdy odpowiedzialem sobie na nie, skonczyla sie moja przygoda z "Harleyem" i wciaz mysle ze tak jest dobrze dla mnie.
Nie oznacza to oczywiscie ze dla Ciebie Andrzeju tak bedzie, czy moze byc.
Pomijajac szczegoly pytan jakie zadawal mi moj zlosliwy umysl, jedno moze Ci sie przydac i dlatego pisze o tym w watku.
Jest to pytanie o czas? Gdy zadalem sobie pytanie: czy ja mam w ogole czas na delektwanie sie "wiatrem w wlosach" odpowiedzi byly... na poczatku pokretne w stylu,- znajde, nie napinaj lancucha-wszystko sie da, nie musze przeciez jezdzic codziennie itd... Po pierwszej bitwie z myslami emocje spadly i zaczela sie kalkulacja z ktorej na koncu wylonil sie nieoczekiwanie obraz, ktorego nie bralem pod uwage od samego poczatku, potem go odrzucalem a na koncu zaakceptowalem.... Wygladal on tak: nawet jak oleje obowiazki domowe bo przeciez zona jest dskonale zorganizowana i i tak trzyma cala chalupe pod kontrola, nawet jak oleje swoich synow, bo jeden jest pelnoletni a mlodszy byl zawsze uczony samodzielnosci i wychodzi mu to calkiem niezle, nawet jak oleje ogrod, ktory lubie to jeszcze pozostanie praca, treningi, wedkarstwo i sen... Jak z tego cos wykroic?
Nie potrafilem sobie odpowiedziec na to pytanie,- ale za to w ramach samopocieszania i autoironi zarazem przypomnial mi sie dowcip o Mojsze i kozie....
Po czym usmiechnale sie do siebie i pozegnalem pomysl na posiadanie tego synonimu wolnosci. Dla zaleczenia "rany" powstalej w wyniku porzuconej w odruchu racjonalizmu pieknej ideii pomyslalem sobie nawet, ze zamiast synonimu wolnosci, bede cieszyl sie wolnoscia, bo przeciez Ona nie przychodzi przez kolejne posiadane przedmioty ale przez dokonywanie wolnych wyborow...
A Realistycznie bez filozofii? Coz, po raz kolejny z bezmala Columbowskim zdziwieniem odkrylem,- no tak - czas nie jest z gumy....
Ale Tobie Andrzeju zycze oczywiscie powodzenia w spelnieniu tego pieknego marzenia
Użytkownik Rheinangler edytował ten post 07 lipiec 2020 - 06:48