Z tego, co pamiętam, to onegdaj nad Wiartlem na zlocie Salmo Guzu i Xavi w ten sposób właśnie łowili - spodniobuty, a na to płaszcz przeciwdeszczowy czy kurtka i nie ma możliwości, żeby nakapało do skarpet ... Ale kombinezony pływające chyba lepiej jednak się do tego nadają .A probowal ktos uzywac spodniobutow tego typu jako....dol ubrania przeciwdzeczowego na lodce?
Odnośnie o dyskusji wodery - spodniobuty - śpiochy -> z punktu widzenia wielkorzecznego brodzenia, IMO wodery stanowczo za krótkie - w nich to ewentualnie przy niżówce można przejść wysychającą rynienkę, żeby wejść na łachę i to tyle. Sam mam neoprenowe spodniobuty i na razie mnie nie zawiodły pod względem wytrzymałości, ale na letnie łowienie -> faktycznie, człowiek skrapla się wewnątrz .
Dlatego też chyba zainwestuję w spodniobuty PCV (nylon) za 100+ PLN, bo choć też nie przepuszczają powietrza, to przynajmniej... lżejsze. I zresztą tak mi doradzili niektórzy użytkownicy tego forum, którzy nad Wisłą bywają częściej niż ja.
Wezmę takie z paskiem ściągającym się na piersiach, coby w przypadku niefortunnej przygody woda nie nalewała się tak szybko. Choć, jak kiedyś mądrze powiedział Friko, żadna ryba nie jest warta naszego życia, więc tego jeszcze jednego, ostatniego, kroku lepiej nie robić.
A ponieważ jesienią raczej nie brodzę, nie wiem, czy neopreny wtedy nie pójdą do sprzedania...