Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

[Artykuł] Ii Warsztaty Salmo


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 03 październik 2012 - 14:02

 

W dniach 24-26 lutego 2006 roku odbyły się II Warsztaty Salmo. Meeting zorganizował polski producent woblerów, firma Salmo z Gietrzwałdu. Podczas warsztatów byli obecni przedstawiciele tejże firmy na czele z Piotrem Piskorski oraz Radkiem Zaworskim. Tegoroczne spotkanie miało miejsce w Kołobrzegu, a celem Warsztatów było łowienie troci wędrownych oraz łososi wstępujących do rzeki Parsęty.

 


 

Głównymi gośćmi Warsztatów byli wspaniali wędkarze Marek Szymański oraz Karol Zacharczyk, których można było podpatrywać podczas połowów nad Parsętą. Podglądanie mistrzów podczas łowienia było niewątpliwą atrakcją spotkania. Na trzydniowych Warsztatach było również obecnych wielu użytkowników internetowego forum http://jerkbait.pl. Mimo, iż termin Warsztatów był przekładany dwukrotnie, przyciągnęły one dużą rzeszę miłośników przynęt Salmo. Wszyscy uczestnicy zostali zakwaterowani w luksusowym hotelu „Taaka ryba” w centrum Kołobrzegu. Tutaj powstała baza wypadowa na trociowe odcinki Parsęty.

Chcąc podzielić się z Wami wrażeniami z przebiegu tego spotkania, zapraszam serdecznie do foto-relacji z II Warsztatów Salmo znad Parsęty.

 

Czwartek - Piątek, 23-24.02.2006

Nasz czwartkowy wyjazd nad Parsętę był dopięty w 100 procentach. Po spotkaniu z Gromitem wyruszamy w drogę, aby odebrać wszystkich towarzyszów podróży. W ostatniej chwili okazało się, że jedna z osób musiała zrezygnować. Zabraliśmy Adasia i pojechaliśmy po Karola Zacharczyka. Szybkie spakowanie i już jechaliśmy trasą na Gdańsk. Byliśmy na wysokości Łomianek gdy okazało się, że samochód odmówił posłuszeństwa. Popsuł się alternator. Ogólne rozgoryczenie, bo musieliśmy wracać do Warszawy. Chwilowo nie mieliśmy pomysłu, co dalej, jednak byliśmy tak zdesperowani, że postanawiamy we czwórkę spakować się do mojego mniejszego samochodu. Okazało się to bardzo ciężkie, ale wszystko koniec końców dobrze się skończyło i  w chwilę później jechaliśmy już do Kołobrzegu.

W Kołobrzegu byliśmy dopiero o 6 rano w piątek. Szybkie zakwaterowanie w hotelu i poszliśmy odpocząć. Na miejscu był już Marek Szymański ze swoim kolegą Robertem Paulinem. Okazało się, że łowili już od czwartku i nie mieli żadnych wyników. Po krótkim odpoczynku pojechaliśmy nad rzekę. Zdecydowaliśmy się na ten sam odcinek, co Marek. Wysiedliśmy w Rościencinie gdzie zamierzaliśmy iść w dół rzeki w kierunku Zieleniewa.

 

Szybkie przygotowanie

 


 

i zaraz byliśmy nad wodą.

 


 


 

Naszym przewodnikiem nad Parsętą był oczywiście Karol.

 


 

Na tym odcinku Parsęta nie jest zbyt szeroka. Są tu prostki z rozsianymi na dnie kamieniami, są zakręty, jest wiele zwalisk oraz kamienno żwirowe rynny. Tutaj jest szansa na złowienie spływającego kelta, jak i wspaniale walczącego srebrniaka, który wstępuje z morza do Parsęty na tarło.

 


 


 


 

Podczas schodzenia w dół Parsęty spotkaliśmy kilku miejscowych, a niektórzy z nich okazali się bardzo ciekawymi osobami. Rozmowa z nimi przyniosła wiele nowych i interesujących informacji. Co jest ważne były to informacje z pierwszej ręki. Dowiedzieliśmy się, że kilka dni wcześniej wędkarze mieli bardzo dobre wyniki, złowiono sporo keltów oraz srebrniaków troci, a także łososie. Jednak pogoda pokrzyżowała dalsze plany wędkarzy. Duża zmienność aury spowodowała słabe żerowanie ryb.

 

„Aborygen” z Rościęcina

 


 

Kolejne ciekawe miejscówki.

 


 


 

W ciągu dnia starczyło czasu na ognisko i ciepłe kiełbaski.

 


 


 

Podczas postojów Karol opowiadał nam o tutejszych zwyczajach troci, o miejscówkach i tak zwanych bankówkach, gdzie często łowi się zarówno kelty, jak i srebrniaki. Tak poznaliśmy miejscówkę zwaną „Kopel”.

 

Karol Zacharczyk

 


 

Jedna z bankówek.

 


 

Rognis przy bankówce.

 


 

Gromit obławia wypłacenie za kamienną prostką.

 


 

Trociowe przynęty.

 


 

Podczas gdy my szukaliśmy ryb nad Parsętą, wesoła ekipa ze Świnoujścia wraz z Mifkiem i Heniutkiem obławiała kolejne miejscówki nad Regą.

 


 


 


 

Mifkowy zestaw na trocie.

 


 

Niestety nasze starania nie przyniosły efektów. Po całym dniu łowienia prawie wszyscy uczestnicy Warsztatów wrócili o kiju. Jedynie dwóch szczęśliwych wędkarzy złowiło ryby. W okolicach Zieleniewa, Piotr Piskorski złowił na wobler Frisky 7DR, kelta troci o długości 67 centymetrów.

 


 

Poniżej przedstawiamy prezentację multimedialną przybliżającą chwile z holu i podebrania ryby przez Piotra.

 

Historia ryby

 

Robert Paulin pochwycił 67 centymetrowego kelta. Jego ryba wzięła również na wobler i została złowiona przy Rościęcinie. To pierwsza troć złowiona przez Roberta.

 


 


 

Piękny zachód słońca nad Parsętą obwieścił czas powrotu do hotelu.

 


 

Piątkowego wieczoru około 30 uczestników Warsztatów spotkało się na obiedzie integracyjnym. Imprezę oficjalnie otworzył i przywitał Piotr Piskorski.

 


 


 

Każdemu z uczestników zostały wręczone upominki ufundowane przez firmę Salmo. Były to woblery trociowe, czapeczki z polaru oraz plakietki z emblematem firmy.

 


 


 

Także nasz forumowy kolega Sworek ufundował prezenty dla członków Warsztatów, które zostały wykonane w jego firmie Grawdruk. Były to piękne t-shirty oraz kalendarze naścienne.

 


 

Podczas wieczornego spotkania istniała możliwość zakupu wielu modeli woblerów Salmo. Między innymi można było kupić takie modele jak Hornet 6, Frisky, Bullhead, Executor, czy Sting w kilku wzorach kolorystycznych. Oczywiście niektórzy uczestnicy Warsztatów wykorzystali sytuację i tym samym zwiększyli swoją kolekcję woblerów o kolejne egzemplarze.

 


 


 

Wieczór upływał na wielu rozmowach we wspaniałej przyjacielskiej atmosferze.

 

Gromit i Adasio z Radkiem Zaworskim.

 


 

Efex, Gromit i drewniana ryba.

 


 

Redaktorzy konkurencyjnych gazet potrafią wspólnie doskonale się bawić – Marek Szymański i Karol Zacharczyk.

 


 

Robert Paulin (w środku) i Piotr Piskorski (po prawej)

 


 

Robert Paulin jest bardzo interesującym wędkarzem z Pisza. Jest łowcą wspaniałych boleni z jeziora Roś, a także pięknych szczupaków z jeziora Śniardwy. Robert jest także przewodnikiem. Służy swoim ogromnym doświadczeniem i poradą podczas wędkarskich wypraw ze swoimi klientami. Rozmowa z Robertem to wielka przyjemność, jest to miły i otwarty człowiek. Jego wiedza na temat mazurskich jezior i żyjących tam ryb jest bardzo duża. Rozmawiając z nim można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat łowienia boleni w szybkim trollingu.

W hotelu na każdym kroku można było zaobserwować akcenty z rybami. To cieszyło oko wędkarzy. Piękne akwaria w ścianach.

 


 

Zęby dorsza.

 

 


 

Sobota, 25.02.2006

Po trwającej całą noc biesiadzie trudno było zerwać się wcześnie rano. Po dobrym i dużym śniadaniu postanowiliśmy rozjechać się po różnych odcinkach Parsęty. Nasza czwórka na początek dnia wybrała dolny odcinek, przy samym Kołobrzegu. Tutaj Parsęta płynie szerokim korytem, a jej nurt jest dość spokojny i wolny. Przeważają proste odcinki i dość płytkie miejscówki. Wszędzie jest pełno kamieni oraz przydennych przeszkód.

 


 

W tym miejscu Gromit zaliczył dwa brania, jednak były na tyle delikatne, że ich nie zaciął. Miejscami rzeka na tym odcinku jest naprawdę płytka i można dojść prawie do środka głównego nurtu.

 


 

Tutaj także spotkaliśmy kilku miejscowych. Niestety nikt nie złowił żadnej ryby.

 


 

Na dolnym odcinku Parsęty nie zabawiliśmy zbyt długo, ponieważ każdy z nas był spragniony ucieczki do lasu. Karol zdecydował, że pojedziemy na odcinek przy moście w Ząbrowie. Pójdziemy w górę rzeki od mostu. Po dojechaniu na miejsce już wiedzieliśmy, że tutaj napełnimy płuca najświeższym powietrzem. Odcinek, który mieliśmy przejść był przepiękny, szczególnie sama rzeka, która płynęła tam miejscami niespokojnie, poprzerywana zakrętami oraz wieloma zwaliskami i kamieniami usłanymi na dnie. Miejsce było fantastyczne. Czuć było rybę.

 


 


 


 

Po niedługim czasie spotkaliśmy kolegów Karola – Czarnego i Długiego. Okazuje się, że jeden z nich kilkadziesiąt minut wcześniej złowił „wysrebrzonego” kelta troci. Na pierwszy rzut oka był to srebrniak, jednak wprawne oczy trociowców zadecydowały, że to kelt.

 


 


 

Troć złowił kolega Czarny z Koszalina. Ryba wzięła ze środka rzeki na wirówkę własnej produkcji.

 


 


 

Czarny i Karol.

 


 

Oczywiście i tutaj znaleźliśmy czas na chwilę odpoczynku, rozmowę oraz kiełbaski upieczone na ognisku.

 


 


 

W tym samym czasie Sworek, część Salmiaków i ekipa ze Świnoujścia raczyła się kiełbaskami w Rościęcinie.

 


 

Trociowa bankówka w Rościęcinie.

 


 

Nadszedł czas powrotu do hotelu. W tym dniu nikt z uczestników Warsztatów nie złowił upragnionej ryby. Musieliśmy szybko wracać. Czekał nas oficjalny i ważny obiad, ponieważ firma Salmo na wieczór zaprosiła bardzo wielu znanych i szacownych gości ze świadka wędkarskiego i nie tylko. Jak się okazało na uroczystości byli obecni – Burmistrz Kołobrzegu, przedstawiciele Straży Granicznej, przedstawiciele Towarzystwa Przyjaciół Parsęty, Prezes Wędkarskiego Klubu „Salmo Kołobrzeg”, Henryk Tyszkiewicz właściciel firmy HRT, Jan Meyer wytwórca woblerów – rękodzieł oraz wiele innych interesujących postaci.

Spotkanie dotyczyło głównie problemu ochrony tarlisk oraz ochrony ciągów tarłowych troci i łososi wstępujących do Parsęty. Niestety kłusownictwo jest dużym problemem nad tą rzeką i tylko ciągła walka z nim może przynieść efekty w postaci większej liczby ryb w tej trociowej rzece Pomorza.

 

Sobotni goście Warsztatów.

 


 


 

Piotr Piskorski został odznaczony medalem za zasługi dla miasta Kołobrzegu.

 


 

Natomiast Marek Szymański wręczył Straży Granicznej ponton, który został ufundowany przez firmę Tokarex z Chełma. Prezent odebrał Komendant Straży Granicznej Pan Roman Biernacki.

 


 

Piotr Piskorski z Salmo wraz z Henrykiem Tyszkiewiczem z HRT.

 


 

Pepe, Pan Orliński i Pan Meyer.

 


 

Jan Meyer to człowiek starszej daty, uznany wędkarz i producent wspaniałych woblerów. Jego rękodzieła można było podziwiać podczas sobotniej uroczystości. Kilku uczestników spotkania skorzystało z okazji i zakupiło wiele pięknych modeli woblerów trociowych, pstrągowych, a nawet kleniowych i boleniowych.

 


 


 

W trakcie uroczystości rozmowy przy stole nie miały końca…

 


 


 

„Szymon”, Robert i Rognis.

 


 

Pepe i Sworek.

 


 

Romek i „Szymon”.

 


 

Redaktor jak zawsze z aparatem.

 


 

Kelnerki były jedynym kobiecym akcentem na naszym 3 dniowym spotkaniu.

 


 

Jak podczas innych warsztatów czy zlotów i teraz nie zabrakło burzliwych dyskusji. Jednej z nich głównymi sprawcami byli Piotrek i Marek. Dyskusja dotyczyła tematu szczupakowy casting vs spinning w połączeniu z jerki vs gumy. Rozmowa, mimo, że dość wzniosła była przesiąknięta ogromną wiedzą z obydwu stron. Myślę jednak, że temat nie został w pełni wyczerpany. Ciężko było wyciągnąć dosłowne wnioski, ponieważ obydwie strony miały swoje racje, które trudno było zweryfikować jeżeli nie łowi się w tych samych warunkach w tym samym czasie.

 

Dyskusja „na szczycie”.

 


 

Oczywiście wszystko zakończyło się po przyjacielsku.

 


 

Sobotnie rozmowy przeniosły się do pokoi hotelowych i trwały prawie do rana.

 


 

W międzyczasie Karol zaprezentował kilka nowych prototypów kijów spinningowych. Mogliśmy zobaczyć Team Dragona na 2007 rok oraz kije takich firm jak Exori, czy Mosella. Przez 3 dni Karol i Adasio testowali wędziska nad rzeką. Mimo różnych preferencji kije przypadły im do gustu.

 


 


 

Niedziela, 26.02.2006

Z wiadomych powodów niedzielny poranek przychodzi dość późno. Po śniadaniu musimy się jeszcze spakować, ponieważ trzeba wykwaterować się z hotelu. Wszystko szło ciężko i wolno. Z hotelu pierwszy wyjechał Sworek. On miał niestety najdalej. Powoli hotel opuszczali inni członkowie warsztatów. Jedni pojechali nad Parsętę, inni  nad Regę. My opuszczamy hotel jako ostatni. Przedtem jednak umówiliśmy się z Salmiakami na wspólne spotkanie nad rzeką. Tym razem wybieramy leśny odcinek przy moście we Wrzosowie.

 


 

To bardzo piękny kawałek Parsęty. Tutaj byliśmy w samym środku lasu. Było bardzo ładnie. Na tym odcinku rzeka jest dość trudna technicznie. W wodzie jest pełno zwalisk i złowrogich zaczepów. W niektórych miejscach jest bardzo utrudniony dostęp do rzeki.

 


 

Wspólne połowy z Markiem.

 


 

Efex obławia ciekawe miejsce.

 


 

W odróżnieniu od sobotniego dnia, w niedzielę pogoda była dziwna i co chwilę zmieniała się. Co jakiś czas wychodziło słońce, a po chwili przychodziły straszne chmury, robiło się ciemno i mocno padał śnieg. I tak na zmianę.

 


 

W takich warunkach nie jest łatwo łowić.

 


 

Po 2 godzinach obławiania wody bez efektów, spotykamy się na wspólnym ognisku z Salmiakami. Tutaj oddajemy się długim rozmowom i ciężko jest nam pożegnać się z rzeką.

 


 


 

Ewaryst, Karol, Adasio, Pepe i Gromit.

 


 

Gromit, Rognis, Pepe i Karol.

 


 

Na pożegnanie ostatnie zdjęcie grupowe.

Karol, Efex, Mariusz, Rognis, Marek, Pepe i Adasio.

 


 

Po drodze do samochodu znowu spotykamy kolegów Czarnego i Długiego. Oczywiście nie mogło się odbyć bez sympatycznej rozmowy i wymiany informacji z ostatniego dnia warsztatów.

 


 

Z takim kołowrotkiem Długi ugania się za trociami.

 


 

Niestety nadszedł czas powrotu. Pojechaliśmy szybko do hotelu, aby przebrać się i spakować rzeczy do samochodu. Robimy sobie jeszcze zdjęcie przy naszym banerze jerkbait.pl, który dumnie prezentował się przy wejściu do hotelu. Żegnamy się z właścicielem i wyruszamy w drogę do Warszawy.

 


 


 

Po Warsztatach pozostaną wspomnienia na długi czas. Spotkanie nad Parsętą w tak wspaniałym i szerokim gronie znakomitych wędkarzy było wielką przyjemnością. Z niecierpliwością czekamy na kolejne Warsztaty.

 

Dziękuję Ewarystowi Sieleckiemu, Piotrowi Piskorskiemu i całej ekipie Salmo za zorganizowanie Warsztatów i stworzenie świetnej atmosfery podczas trwania imprezy.

 

Sebastian „rognis_oko” Kalkowski, 2006

 

p.s. Jednocześnie chciałbym pozdrowić pewnego wędkarza z Kartuz, którego mieliśmy okazję poznać nad Parsętą. Człowiek wielce serdeczny, pomocny i bardzo skromny! Życzę każdemu, aby mógł częściej spotykać takich ludzi nad naszymi wodami.

 

Zdjęcia:
Marek Szymański
Piotr Piskorski
Adasio
Mifek
Sworek
rognis_oko

Prezentacja multimedialna "Historia ryby":
Remek 

 

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł