Jump to content

  •      Sign In   
  • Create Account

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Photo

[Artykuł] Drwęca 2008 – Zlot Jerkbait.pl


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26,625 posts
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Posted 03 October 2012 - 15:02

Pomysł tego jednodniowego zlotu narodził się w głowie mojego brata Mateusza (Singor_ths). Dlaczego by nie zrobić zlotu trociowego? To może być ciekawe szczególnie, że tego typu spotkania są dość popularne i przyciągają wielu wędkarzy. Nad wyborem rzeki długo się nie zastanawialiśmy, ponieważ tylko jedna rzeka trociowa w Polsce ma swój bieg mniej więcej w środku kraju. Tak, to Drwęca, jedna z najpiękniejszych rzek w Polsce. Odcinek górski Drwęcy nie należy do najdłuższych, jednak jej potencjał wędkarski przyciąga wielu spinningistów i muszkarzy z całej Polski. Odcinek trociowy Drwęcy zaczyna się poniżej jazu w Lubiczu, a kończy koło mostu drogowego w Złotorii, niedaleko ujścia do Wisły. To kilkanaście kilometrów rzeki, płynącej wśród lasów i łąk. Trociowy odcinek Drwęcy jest dość urozmaicony. Jest bardzo dużo zakrętów. Nawet niektóre znajdują się przy bardzo stromych burtach brzegowych i wzniesieniach. W korycie rzeki jest dużo kryjówek, które tworzą zwalone drzewa oraz głazy i kamienie. Drwęca należy do głębokich rzek, a jej średnia głębokość to około 3 metry. Przy niektórych zakrętach i zwaliskach rzeka drąży bardzo głębokie jamy i rynny. Poza tym jej piękno przyciąga jak magnes.

 


 


 


 

Zgodnie z tym, co zaplanowaliśmy, w dniu 29.03.2008 spotkaliśmy się nad rzeką Drwęcą. Głównym tematem zlotu było oczywiście łowienie troci wędrownych i łososi wstępujących do rzeki na tarło. Praktyka połączona z teorią – naszym celem było, aby nasi forumowiczowie, którzy mają małe doświadczenie w połowie łososiowatych, mogli skorzystać i wymieniać się informacjami ze znawcami tematu. O godzinie 7.00 spotkaliśmy się w miejscu, które umownie nazywa się „Unigum”. Samochodów było sporo, a ludzi jeszcze więcej.

 


 


 

Kiedy wszyscy byli już przygotowani, zrobiliśmy szybką zbiórkę zlotowiczów. Rognis oficjalnie otworzył zlot i przywitał wszystkich uczestników.

 


 


 

Nie zabrakło także gości specjalnych. Tym razem, na naszym zlocie, mieliśmy zaszczyt ugościć dwóch wspaniałych wędkarzy, łowców troci z wieloletnim doświadczeniem – Marka Szymańskiego

 


 

i Roberta Jernasia.

 


 

Po powitaniu, oczywiście nie zabrakło tematu przynęt i rękodzieł trociowych. Dzięki uprzejmości Jacha, mieliśmy możliwość zakupu sławnych wahadłówek od Przychodźki. Wybór był bardzo duży. Wahadłówki były w różnych gramaturach, rozmiarach i kolorach. Nasz forumowicz pablopg, który jest producentem woblerów PG, też przygotował niewielką sprzedaż swoich produkcji.

 


 

Ogólnie, frekwencja dopisała, ponieważ na zlot przyjechały aż 34 osoby. Wśród nas były także dziewczyny. Pierwszy raz w historii zlotów jerkbait.pl przybyło tak wielu forumowiczów i tyle koleżanek. Jeszcze przed rozejściem się nad rzekę, postanowiliśmy zrobić zdjęcie całej grupy.

 


 

Zgodnie z planem podzieliliśmy się na dwie grupy. Część osób wyruszyła ze mną, Remkiem i oczywiście Robertem Jernasiem, aby poznać tajniki łowienia drwęckich troci. Robert jest przecież stałym bywalcem tej rzeki i złowił na niej wiele pięknych ryb. Nasza grupa ruszyła od „Unigumu” w dół rzeki.

 


 


 

Druga grupa wyruszyła z Markiem Szymańskim, aby mieć okazję podpatrzeć Mistrza w akcji i zaczerpnąć od niego trociowej wiedzy. Marek ze swoją grupą przejechali samochodami w dół rzeki, aby rozpocząć łowienie w okolicach Złotorii.

 


 

Oczywiście na zlot przybyli także trociowi „wyjadacze” i ci pośpiesznie ruszyli na swoje ulubione miejscówki, rozchodząc się po całej rzece.

Po dojściu nad rzekę, Robert od razu postanowił przekazać zainteresowanym kilka najważniejszych zagadnień dotyczących łowienia drwęckich troci. Przy okazji pokazał najbardziej skuteczne techniki prowadzenia trociowych przynęt. Nie obyło się bez omówienia sprzętu do połowu troci.

<

 


 


 

Idąc w dół rzeki, Robert co jakiś czas pokazywał, w jakich miejscach łowić i gdzie warto połowić dłużej. Co jest ważne, Robert pokazał także, w których miejscach dokładnie stanąć, aby najskuteczniej poprowadzić przynętę w danej miejscówce. Przy okazji Robert, co jakiś czas opowiadał ciekawe historie związane z połowem tutejszych ryb. Nasi forumowicze z zainteresowaniem słuchali jego opowieści.

 


 

Zarówno Marek, jak i Robert chętnie dzielili się swoim trociowym doświadczeniem i odpowiadali na wszystkie zadane pytania.

 


 

Idąc w dół rzeki, cały czas obławialiśmy najciekawsze miejscówki. Jednak ryby zupełnie nie chciały współpracować.

 


 


 

Na szczęście doborowe towarzystwo i piękny krajobraz wprowadziły nas w bardzo dobry humor.

 


 

Każdy z nas znalazł czas, aby sfotografować ciekawe sceny.

 


 


 


 


 


 

Co jakiś czas przysiadywaliśmy żeby odpocząć i pogadać z osobami, z którymi nie widzimy się na co dzień.

 


 


 

Łowiliśmy w wielu miejscach, ale niestety nadal bez kontaktu z trocią. Nasz Naczelny nie tracił nawet chwili i fotografował coraz piękniejsze krajobrazy nad rzeką.

 


 


 


 

Po paru godzinach zdzwoniłem się z Markiem. W dole rzeki niestety także bez brań. Umówiliśmy się z Markiem, że podjedzie do nas, ponieważ on jeszcze dzisiaj rusza na Pomorze. Marek po 15 minutach zjawia się nad rzeką w umówionym miejscu. Przez dłuższy czas rozmawiamy o trociach, o Drwęcy i na wiele, wiele innych tematów.

 


 

Niestety musimy się żegnać i Marek jedzie dalej.

 


 

My postanawiamy tym razem pójść szybko w górę rzeki, aby obłowić miejscówki w rejonach mostu kolejowego w Lubiczu. Tu przechodzi się obok malowniczego potoku Struga, który wpada do Drwęcy.

 


 


 

W okolicach mostu łowimy dwie godziny bez brania.

 


 


 

Jak się później okazało, tylko szczupaki miały ochotę współpracować w ciągu tego dnia. A „najskuteczniejsza” okazała się jedna z koleżanek… J

 


 

Nadszedł czas spotkania przy ognisku. Szybkim krokiem udaliśmy się w kierunku zbiórki. Na miejscu było już sporo osób. Przed docelowym ogniskiem, Michał z firmy rodbuilding’owej Art-Rod, przygotował dla nas pokaz kilku uzbrojonych przez tę pracownię blanków Lamiglas’a. Zainteresowanie oczywiście było duże. Każdy chętnie obejrzał i „pomachał” wędziskami.

 


 


 

W międzyczasie, przebraliśmy się, rozłożyliśmy sprzęt i poszliśmy przygotować ognisko. Na polanie niedaleko parkingu było sporo miejsca i dużo drewna. A widok płynącej obok rzeki powodował, że miejsce na ognisko wydawało się idealne.

 


 


 

Przy ognisku, oczywiście nie obyło się bez wymiany wędkarskich doświadczeń. Było sporo ciekawych opowieści i każdy chętnie dzielił się swoją wiedzą.

 


 


 

Kiełbaski piekły się w najlepsze, a ludzie tryskali dobrym humorem.

 


 


 

Niestety sielanka nie trwała długo... Nasze spotkanie przerwał ulewny deszcz. Nadszedł więc czas pożegnania. Większość osób w pośpiechu poszła do samochodów. W końcu zostało nas tylko kilku – ja, mój brat, Gromit, Jarek i Sławek. Przetrwaliśmy deszcz i rozpaliliśmy ognisko na nowo. Po jakimś czasie, postanowiliśmy pojechać w górę rzeki. Do naszej grupy miał jeszcze dołączyć Maciejowaty, który właśnie dojeżdżał z Warszawy do Lubicza. Spotkaliśmy się przy zakręcie powyżej mostu kolejowego.

 


 

Do samego wieczora nikt nie miał kontaktu z rybą. Po powrocie do Hotelu, grupa powiększyła się jeszcze o Mgor’a, jego kolegę Sebastiana i Jacha. Rozmowy o wędkarstwie przeciągnęły się do późnych godzin nocnych…

Kolejny dzień łowienia nie przyniósł oczekiwanych efektów.

 


 


 

Zakończyliśmy bez ryby, no może poza „niechcianymi” szczupakami, które były obecne przy niektórych miejscówkach i podhaczonym leszczem…

 


 


 

Niestety okres, w którym przyjechaliśmy na Drwęcę okazał się nie najlepszy. W tym roku, srebrniaki jeszcze nie weszły do rzeki, a pojedyncze kelty, schodzące z góry rzeki, nie chciały zupełnie współpracować. Przez dwa dni łowienia nie słyszeliśmy o żadnej złowionej rybie. Nawet miejscowi „aborygeni” chodzili i kręcili nosem…

Mimo wszystko weekend był bardzo udany. Pogoda była w miarę dobra i sprzyjała integracji. No może poza deszczową „wpadką” podczas ogniska. Piękno Drwęcy i wspaniałe towarzystwo całkowicie zrekompensowało brak trociowych wyników. Myślę, że wszyscy będziemy miło wspominali to spotkanie trociowe forumowiczów jerkbait’a wraz z naszymi gośćmi Markiem Szymańskim i Robertem Jernasiem.

Chciałbym podziękować wszystkim za przybycie na zlot. Mam nadzieję, że zobaczymy się za rok na podobnym spotkaniu!

Dziękuję także Markowi i Robertowi za przybycie, za dzielenie się swoją wiedzą wędkarską i za pomoc mniej doświadczonym kolegom.

Oddzielne podziękowania dla dziewczyn, które zechciały spędzić z nami czas nad trociową rzeką.

 

Sebastian „rognis_oko” Kalkowski ‘2008

 

Zdjęcia:

Remek, rognis_oko, Mgor, Singor_ths

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum

Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł