Jump to content

  •      Sign In   
  • Create Account

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Photo

[Artykuł] Zelandia - Rok Duńskiego Garbusa Cz. Ii


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26,625 posts
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Posted 03 October 2012 - 16:02

Pamiętacie jeszcze ten artykuł - Zelandia 2008 – rok duńskiego garbusa – cz. I? Udane przedwiośnie narobiło mi smaka na jesień, ponieważ słyszałem, że okonie potrafią być wtedy zdecydowanie bardziej aktywne. Jednak do tego czasu nie miałem wielu okazji powędkować na duńskiej wyspie. Raz czy dwa wybrałem się na nocne sandacze nad dość głębokie jezioro, ale połowiłem jedynie okoni i szczupaków. Okazało się, że nasze polskie metody kompletnie się na tej wodzie nie sprawdzały i trzeba było podejść zupełnie inaczej do sprawy, ale to temat raczej na oddzielny artykuł.



Pojawiłem się ponownie w duńskim kraju na początku października. Chciałem ten czas dobrze wykorzystać i wyskoczyłem nad małą trociową rzeczkę. Na miejscu okazało się, że ciurek ten jest nawiedzany przez ryby w kropki, ale musiałbym poczekać jeszcze co najmniej miesiąc. Taki urok tej wody. Rybki wchodzą późno, jest 2 tygodnie łowienia i koniec sezonu.


Niedosyt sprawił, że w tygodniu po pracy postanowiłem wyskoczyć na „wieczorowe morskie trocie”. Wiedziałem, że ta pora dnia jest dobra w lato, ale co szkodzi spróbować na jesieni. Może jakaś trotylla podejdzie ... nie podeszła. Jednak wracając znad morza postanowiłem zerknąć, co się dzieje na okoniowych zatokach, a także w pobliskim porcie. Zastałem pustkę. No prawie. Dwóch gości stało nad wodą z czego tylko jeden łowił, a drugi popijał piwko. Podszedłem bliżej i po krótkiej rozmowie okazało się, że okonie zaczynają podchodzić pod brzegi i kolesie sami są zaskoczeni ich ilością. Prawie w co drugim rzucie była ryba. Jak na te łowisko nie były to wielkie garbusy, ale ryby 30-35 cm sprawiały łowcy wielką frajdę. To było to na co czekałem. Od razu wiedziałem o czym będę rozmawiałem z szefem następnego dnia – jak ustawić dobrze godziny pracy, abym mógł 2-3 razy wyskoczyć na ryby przed moim odlotem.


Droga na łowisko


Dostanie się na łowisko do łatwych nie należało (w takich momentach zawsze doceniam jak genialnym narzędziem wędkarskim jest samochód). Pobudka wcześnie rano, aby wystartować pierwszym pociągiem. Wbicie się od razu w wodery i spacer pół kilometra na stację.


Godzinka jazdy plus ponad trzykilometrowy spacerek nad wodę.



Przez pola, przez lasy


Okoniowa autostrada


Niestety wieści rozchodzą się błyskawicznie nie tylko w Polsce. Tłumy towarzyszyły mi już do końca moich duńskich łowów, ale ponieważ ryby wszyscy wypuszczali, to spustoszenia nie było i ryby były cały czas w łowisku, tylko coraz mniej aktywne.



Metody przynęty

Okonie i sandacze uczą pokory. Jednak jak są „złe” to nie ma wielkiej filozofii, prędzej czy później znajdzie się metodę. Gorzej jak im się jeść odechce. Na szczęście „świeże” garby, tak jak trocie, nie są bardzo wybredne i wykazują sporą aktywność. Tak też było i tutaj. Pierwsze 2 wyjścia na ryby okazały się rewelacyjne. Łowiłem dużo więcej niż „żywcarze i krewetkowcy". Kluczem były częste zmiany przynęt i metod. Najwięcej ryb złowiłem na drop-shota i lekko uzbrojone kopyta. Jednak w momentach dużej aktywności przerzucałem się na jerki, aby selektywnie łowić największe sztuki, Były momenty, że waliły tylko w obrotówki.


Okoń na okonia (Slider HP)


Obrotówka jak zwykle niezawodna (rozmiar 3-4)



Ostatni dzień łowienia to już była rzeźba. Zrobiło się naprawdę zimno. Okonie sporadycznie brały na żywca i ... jak głupie na krewetki. Nie chciały za to kompletnie na spinning i na wszelkie imitacje krewetek, a kilku muszkarzy dzielnie próbowało. Ostatecznie udało mi sie wstrzelić z bocznym trokiem i dwuogonkowym paprochem.



Słabe podobieństwo, ale z braku laku...



Kluczem było bardzo wolne prowadzenie z długimi przystankami. Brania często następowały po kilku sekundach od zatrzymania, czyli jak gumka praktycznie zakończyła opad.

Ryby

Im później i zimniej tym ryb było mniej na wędce, ale za to średni rozmiar rósł. Poniżej kilka fotek tych pięknych ryb, jakimi niewątpliwie są okonie.


Początki


Duńska średnia


Kluska


Kotlet


Pięknota


Życiówka


Obowiązujący standard na łowisku – C&R


Standardowa fotka z samowyzwalacza, a nie robię powtórek żeby nie męczyć ryb. Trzeba będzie poćwiczyć na sucho w tym roku.


Płaski przyłów na małą obrotówkę


Przyłów, którego trudno nie pozazdrościć



Podczas 3-4 krótkich wyjść na ryby udało mi się złowić ponad 60 okoni, których średni rozmiar przekroczył 40cm. Brak rybaków przy wejściach do rzek i kanałów oraz stosowanie C&R przez wędkarzy dało efekt i to namacalny. Może i my kiedyś doczekamy się tak zasobnych wód, a na razie pozostało mi jedynie powspominać piękne chwile ...

Hlehle, 2010

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum


<script type="text/javascript">
</script>
<script type="text/javascript"
src="http://pagead2.googlesyndication.com/pagead/show_ads.js">
</script>

 


Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł