Opłata mieszana - model teoretyczny
#1 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 07:48
1) opłaty stałej, upoważniającej do wędkowania w ramach udostępnionych łowisk
2) opłaty za zabraną rybe, pozyskaną zgodnie z obowiązującym limitem i wpisaną do rejestru połowu.
Opłata za zabraną rybę byłaby uiszczana przelewem ( blikiem) po zakończeniu wędkowania, tak jak zapłata w sklepie za kupioną rybę.
To model teoretyczny, nią mam ambicji zrobienia kompletnego projektu i prezentacji w okręgach PZW, ale im dłużej się nad nim zastanawiam, tym lepszy mi się wydaje.
Z góry zaznaczam, że kwestie sposobu uiszczania opłat za ryby pozyskane i ujawnione w rejestrze uważam za kwestie techniczną o niewysokim stopniu skomplikowania, a problem ewentualnego nie wpisywania do rejestru zabieranych ryb to kradzież, a problemu złodziejstwa nie rozwiąże żaden sposób taksowania łowisk, tylko ściganie złodziei.
- Andżej lubi to
#2 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 09:46
Jaki cel chcesz osiągnąć opłatą za zabrana rybę? skoro teraz nie działa i ludzie kradną to taka opłata nic nie zmieni
zezwolenia powinny być elektroniczne w telefonach, i kontrola która jest w terenie widzi u siebie gdzie są ludzie z aktywnymi zezwoleniami. jak widzisz łowiącego a na urządzeniu kontrolera nie widać aby miał aktywną aplikacje to jest szansa że kłusuje. Telefon nosi ze sobą większość osób więc trudniej zapomnieć niż zabrać zezwolenie papierowe z domu.
I limity powinny być dostosowane do powierzchni wód i liczby zezwoleń. Przecież wiadomo jaka jest wydajność przyrostu poszczególnych gatunków ryb z hektara wody liczona w kg. wiesz ilu masz wędkarzy w okręgu. no to roczny limit ryb łatwo wyliczyć tak aby podstawowa populacja nie ulegała zmniejszeniu lecz niestety będzie to coś typu 1 szczupak lub sandacz na miesiąc.
Użytkownik wuran edytował ten post 19 maj 2023 - 09:46
- Aries lubi to
#3 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 11:09
Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka
- S.N. i Andżej lubią to
#4 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 11:13
Wiecie co, zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób pogodzić oczekiwania możliwie największej liczbie wędkarzy, które są często ze sobą rozbieżne i pomyslałem, że dobrym rozwiązaniem byłaby tzw opłata mieszana, skladająca się, z:
1) opłaty stałej, upoważniającej do wędkowania w ramach udostępnionych łowisk
2) opłaty za zabraną rybe, pozyskaną zgodnie z obowiązującym limitem i wpisaną do rejestru połowu.
Opłata za zabraną rybę byłaby uiszczana przelewem ( blikiem) po zakończeniu wędkowania, tak jak zapłata w sklepie za kupioną rybę.
To model teoretyczny, nią mam ambicji zrobienia kompletnego projektu i prezentacji w okręgach PZW, ale im dłużej się nad nim zastanawiam, tym lepszy mi się wydaje.
Z góry zaznaczam, że kwestie sposobu uiszczania opłat za ryby pozyskane i ujawnione w rejestrze uważam za kwestie techniczną o niewysokim stopniu skomplikowania, a problem ewentualnego nie wpisywania do rejestru zabieranych ryb to kradzież, a problemu złodziejstwa nie rozwiąże żaden sposób taksowania łowisk, tylko ściganie złodziei.
Twój pomysł byłby dobry, bo umożliwiałby:
- drastyczne zwiększenie cen na małych łowiskach, tym samym utrudniając ich trzebienie
ale wadą jest to, że zachęcałoby to do tłuczenia okazów. Oczywiście wymagałoby to dużo bardziej szczegółowych ograniczeń co do zabieranych ryb - na małej rzece górny wymiar ochronny okonia powinien wynosić często 25cm, a na dużej może sobie być np. 30, itd. itp.
ALe to wszystko da się zrobić.
Problem w tym, że wędkarstwo to hobby przyciągające z jakiegoś powodu srogi kryminał i prymitywów/idiotów.
Wędkarze w porażającej większości łamią wszelkie zasady, ignorują wymiary i okresy ochronne. Reagują agresją, groźbami, a bywa, że przemocą fizyczną, jak się im zwróci uwagę. Są skrajnymi egoistami mającymi gdzieś przyszłość, trzebią łowiska i niszczą je na długie lata, byle się lepiej nażreć. A do tego spora część wędkarzy ma z jakiegoś powodu niemal nielimitowany czas, więc będą te ryby wyszukiwać w coraz bardziej trudnych miejscach.
Z kolei hobbyści, jak ja, nie mający 30 godzin tygodniowo na czesanie wody, aż coś wreszcie wpadnie (powiedzmy, że mam lepsze zajęcia), są w coraz ciemniejszej .... i dlatego ich udział wśród wędkarzy nie rośnie, a zapewne nawet maleje. Nie pomaga, że PSR to fikcja, często sami przymykają oczy na kłusolstwo, choć regulamin i tak jest EKSTREMALNIE liberalny w kwestii limitów połowów.
Przy takiej strukturze społecznej i ogólnym podejściu do naszego hobby wszelkich służb (milicja też ma kłusoli gdzieś), taki system nie zadziała, nawet jeśli go odgórnie narzucimy.
- MaleX i Psil lubią to
#5 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 11:14
Jaki cel chcesz osiągnąć opłatą za zabrana rybę? skoro teraz nie działa i ludzie kradną to taka opłata nic nie zmieni
zezwolenia powinny być elektroniczne w telefonach, i kontrola która jest w terenie widzi u siebie gdzie są ludzie z aktywnymi zezwoleniami. jak widzisz łowiącego a na urządzeniu kontrolera nie widać aby miał aktywną aplikacje to jest szansa że kłusuje. Telefon nosi ze sobą większość osób więc trudniej zapomnieć niż zabrać zezwolenie papierowe z domu.
I limity powinny być dostosowane do powierzchni wód i liczby zezwoleń. Przecież wiadomo jaka jest wydajność przyrostu poszczególnych gatunków ryb z hektara wody liczona w kg. wiesz ilu masz wędkarzy w okręgu. no to roczny limit ryb łatwo wyliczyć tak aby podstawowa populacja nie ulegała zmniejszeniu lecz niestety będzie to coś typu 1 szczupak lub sandacz na miesiąc.
W wielu okręgach to raczej na rok.
A na małych rzekach to raz na parę lat, bo 100 chłopa weźmie sobie po szczupaku z rzeczki i szczupaka wymiarowego brak, a w następnych latach łowi się pojedyncze sztuki powyżej 50cm.
Użytkownik Andżej edytował ten post 19 maj 2023 - 11:19
#6 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 11:17
#7 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 11:35
Jaki cel chcesz osiągnąć opłatą za zabrana rybę? skoro teraz nie działa i ludzie kradną to taka opłata nic nie zmieni
zezwolenia powinny być elektroniczne w telefonach, i kontrola która jest w terenie widzi u siebie gdzie są ludzie z aktywnymi zezwoleniami. jak widzisz łowiącego a na urządzeniu kontrolera nie widać aby miał aktywną aplikacje to jest szansa że kłusuje. Telefon nosi ze sobą większość osób więc trudniej zapomnieć niż zabrać zezwolenie papierowe z domu.
I limity powinny być dostosowane do powierzchni wód i liczby zezwoleń. Przecież wiadomo jaka jest wydajność przyrostu poszczególnych gatunków ryb z hektara wody liczona w kg. wiesz ilu masz wędkarzy w okręgu. no to roczny limit ryb łatwo wyliczyć tak aby podstawowa populacja nie ulegała zmniejszeniu lecz niestety będzie to coś typu 1 szczupak lub sandacz na miesiąc.
Nie wiem czy kolejna aplikacja do śledzenia mnie nad wodą to dobry pomysł. Łowisko i miejscowość w rejestrze wystarczy, po fakcie po zdaniu rejestru albo przy kontroli ktoś może sobie sprawdzić gdzie łowiłem, ale szczerze mówiąc nie chciałbym aby ktoś obcy u siebie miał dokładny podgląd gdzie się przemieszczam. Już bez przesady.
- Biesan, S.O.D. i S.N. lubią to
#8 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 16:10
I z góry zaznaczyłem, że to nie jest model do walki ze złodziejami, tylko w moim przekonaniu najuczciwszy z możliwych sposób na rozliczanie opłat dla wędkarzy, inaczej wyceniając powszechny dostęp do łowiska, a pozyskanie ryby. Jeżeli chcesz zjeść, zapłać. To genialnie proste.
Kwestia odpowiedniej aplikacji rozliczeniowej w dobie cyfryzacji jest nie warta dyskusji.
Tak jak napisałem, nie mam ambicji forsowania tego projektu. Jest to wyłącznie moje zdanie na temat jak powinna wyglądać opłata za wędkowanie. Więc nie piszcie proszę:" jak zamierzasz" " jaki chcesz osiągnąć cel" bo ja niczego nie zamierzam.
- Andżej lubi to
#9 OFFLINE
Napisano 19 maj 2023 - 19:51
Co do opłat za wędkowanie to oprócz blika czasami niedostępnego praktyczniejsza byłaby opłata sms premium. Piszę rzecz jasna o dniówkach, a nie opłatach na rok.
Opłaty to nie problem. Można jak z Uberem, podpiąć też kartę. Albo wpłacić sobie z góry jakąś kwotę (w moim wypadku 1 grosz) i nie musieć się martwić, że ktoś nam ukradnie z konta większą kwotę.
Ale jak pisałem, problem tkwi gdzie indziej, a mianowicie w głowach wędkarzy. Oczywiście wędkarze sami w sobie nie są źródłem całego zła. Ale duża ich część radośnie dokłada cegiełkę, dewastując wody wszędzie tam, gdzie rybak, kormoran, patoprzedsiębiorca czy wódy polskie nie dadzą rady.
#10 OFFLINE
Napisano 22 maj 2023 - 09:35
Świeży jestem w "branży" i jedna rzecz mnie mierzi. Nie zabieram ryb z łowiska. Ani jednej i bez wyjątku. Traktuje to jako sport, nie źródło pożywienia. I boli mnie, że za ogólnodostępne wody muszę płacić tyle samo, co mięsiarze. Jest jedno PZW i jego okręgi. Dlaczego każdy okręg, to państwo w państwie (pytanie retoryczne)? Takich "dlaczego?" można postawić jeszcze mnóstwo. I na większość odpowiedź będzie jedna: jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka
Każdy okręg jest użytkownikiem rybackim jakichś wód, zgodnie z ustawą o rybactwie śródlądowym. Wobec powyższego ustala zasady udostępniania dzierżawionych wód do wędkowania. Identycznie jest na wodach dzierżawionych przez osoby i firmy.
#11 OFFLINE
Napisano 22 maj 2023 - 14:35
Jakiś czas temu wprowadzono opłaty ekologiczne za torebki (jednorazówki) czy mniej ich się walą wszędzie?
Podobnie ustawa śmieciowa, która to miała magicznie rozwiązać problem śmiecenia.
Ustawa jest a śmieci jakby więcej po lasach i łąkach.
Myślę, że lepiej by się sprawdziły jakieś szkółki pod patronatem PZW czy okręgu, które by edukowały młodzież. Wtedy nie dla nas ale dla naszych potomnych może było by lepiej.
Tak czy siak nie zmienia to faktu, że wszystko siedzi w naszych głowach.
Dopóki nie zmieni się podejście "wszystkich czyli niczyje" to żadne opłaty czy pogadanki nic nie dadzą.
- bartsiedlce i Andżej lubią to
#12 OFFLINE
Napisano 22 maj 2023 - 22:22
...
zezwolenia powinny być elektroniczne w telefonach, i kontrola która jest w terenie widzi u siebie gdzie są ludzie z aktywnymi zezwoleniami. jak widzisz łowiącego a na urządzeniu kontrolera nie widać aby miał aktywną aplikacje to jest szansa że kłusuje. Telefon nosi ze sobą większość osób więc trudniej zapomnieć niż zabrać zezwolenie papierowe z domu...
Jakiś czas temu zostałem zaproszony przez znajomego na łowisko komercyjne. Ogólnie nie lubię ale już tęskno mi było do łowienia.
Opłata niemal symboliczna bo 10 ojro.
Przy wejściu podpisywało się kwity, robił zdjęcie i dawał taką plakietke z tymże.
Ryby oddzielnie płatne przy wyjeździe ale w rozsądnych cenach.
I tenże właściciel problem okolicznych kłusowników rozwiązał dość prosto.
Bez biegania i szukania po krzakach.
Jak go naszło to śmigał sobie dronem.
Nie powiem bo grzecznie. Stawał 5-10 metrów od łowiącego i czekał. Wystarczyło się do niego odwrócić, wtedy podlatywał. Trzeba było wtedy pokazać do kamery tą plakietke.
Jak z nim pogadałem to mówił, że na początku były problemy ale jak nagrał jakiegoś co u niego kłusował to szedł z takim nagraniem na policję.
Raz, drugi i piąty i się uspokoiło.
A kwity jakie się podpisywało to standardowo regulamin etc i zgoda na weryfikację czy faktycznie nie wywozisz ryb.
A łowiska naprawdę duże. Starorzecza rzeki.
Co do aplikacji to ja jestem rękami i nogami za.
Raz, że służbom choćby z takim dronem było by łatwiej.
Dwa, że i nam było by łatwiej.
A co do śledzenia.
W dzisiejszych czasach wszystko i wszędzie każdego śledzi.
Jedna aplikacja w te czy we wte, co za różnica?
- MaleX, jkos, Aries i 3 innych osób lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych