Skłaniam się do opowiadania wędkarskiego (horror, dramat, romans, sci-fi ...) - dawno nic w ten deseń nie czytałem
.
Największa ilość oddanych głosów ustaliłaby zwycięzcę.
Proszę bardzo opowiadanie przedkonkursowe na dobry początek - gatunek flyfishing fantasy
Jutro na ryby!! Naładowany emocjami nie mogę zasnąć. Przeglądam jeszcze raz prasę wędkarską. Najnowszy numer Wiadomości Wędkarskich nr 5 z 2019 roku jest wspaniały. Oczywiście wydanie on line. Wrzucam na przystawkę holograficzną. Jestem nad Sanem. Mały ruch track pada i przemieszczam się wzdłuż rzeki. Widzę! Lead zachęcający do zapoznania się z newsem jest wręcz nieprawdopodobny. Na Sanie zaobserwowano trzy wychodzące do muchy lipienie!!! Nie chce się w to wręcz wierzyć. A jednak. Widzę wyraźnie kółko na wodzie. Cofam materiał, przybliżam. No k... prawdziwy lipień. Strzałka pokazuje w którą stronę przemieszczać się rzeką. Jest następne wyjście. Nie chce mi się czytać. Sanu nie widziałem od 2013 roku i chcę nacieszyć swoje oczy widokiem rzeki. Dlatego włączam opcje czytania. Lektor mówi, że introdukcja lipienia do Sanu zaczyna przynosić skutki. Ichtiolodzy oceniają już stado lipienia na sanie na około 100 sztuk. Ze wzruszenia łza się kręci w oku. Przyglądam się znajomym miejscom. Nie prędko je zobaczę. San, podobnie jak większość wód niehodowlanych zamknięty jest dla ludzi. Każda rzeka, każde jezioro otoczone jest ogrodzeniami, zaopatrzone w systemy kamer, detektory ruchu i wykwalifikowanych uzbrojonych strażników. Dzięki temu w wodach znów zaczynają się pojawiać ryby. W poprzednim numerze WW był reportaż o rzekach pomorskich. Podwodne kamery na Słupi zarejestrowały wpływające do rzeki 3 trocie, na Parsęcie 7 (siedem!!!!) i 3 na Redze. To rekordowy ciąg... Na Gwdzie i dopływach ze skromnych zapasów zahibernowanej ikry udało się wyhodować 87 pstrągów potokowych, które wpuszczono do rzek. Każda z ryb wyposażona jest w mikronadajnik monitorujący jej kondycję i położenie. Dzięki temu wiadomo, że niestety trzy ryby nie przeżyły. Dwie zginęły w niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach, które podane zostaną do publicznej wiadomości po sekcji. Trzeci z pstrągów został pożarty przez najprawdopodobniej kormorana, który w niewiadomy sposób przedarł się przez ultradźwiękową zaporę chroniącą wodę przed ptactwem. Firma instalująca system ochronny ma zapłacić ogromne odszkodowanie.
Przewracam kolejną stronę. Czytałem tą informację wielokrotnie. Dunajec jest odcinkami słabo chroniony. Zatrzymany został kłusownik z 25 cm pstrągiem. Ryba niestety była martwa. Zgodnie z dekretem w którym kłusownictwo traktowane jest jako zbrodnia przeciw ludzkości kłusownika rozstrzelano na miejscu. Słucham kolejny raz wypowiedzi szefa specjalnej jednostki policji antykłusowniczej.
- Świadomość najwyższej kary nie odstrasza kłusowników - mówi komendant. - Niestety czarnorynkowa wartość dzikiej ryby przyciąga nad wodę amatorów szybkiego wzbogacenia. Tej wielkości dziki pstrąg na czarnym rynku osiąga wartość najnowszego modelu superluksusowego samochodu. Podobny proceder nie omija również innych wód. Na Mazurach za wędzonego, kilogramowego dzikiego węgorza można kupić luksusowe mieszkanie. Jest to niezrozumiałe, bowiem wszystkie z tych ryb można kupić w wyspecjalizowanych hodowlach.
Ze smutkiem myślę, że pan komendant zapomniał jednak dodać że ryby z hodowli wszystkie smakują tak samo, jak szare mydło ze szpinakiem czyli właściwie są niejadalne. Jak mogą być jadalne skoro są klonowane? Czytam komentarze pod informacją. Koledzy wędkarze są zgodni, że rozstrzelanie jest zbyt łagodną karą za kłusownictwo. Kładę się spać. Rano przecież umówiłem się z kolegą na ryby. Nie mogę się doczekać aby wypróbować nową 16 gigową muchówkę e-Hardyego. Najnowszy wypust wspaniałej angielskiej firmy we współpracy z microsoftem.
Kolega pojawia się u mnie punktualnie o 5.00 rano. Pora zacząć łowić. Podpinam przystawkę e-Fly Fishing do łącza internetowego. Zakładamy specjalne spodniobuty. Kablem USB podłączamy je do przystawki. Spodniobuty mają specjalne kanaliki przez które pompowane jest powietrze. Wchodząc do wirtualnej rzeki spodnie dzięki temu obciskają ciało dając złudzenie chodzenia po rzece. Z pokrowca wyciągam nowiutkiego e-Hardyego. Widzę błysk zazdrości w oczach kolegi. Podłączamy wędki do przystawki. Jeszcze tylko specjalne okulary. Gdzie łowimy? Decydujemy się na Dunajec. Ścisk na wodzie. Łącza mocno przeładowane, program troszkę się wiesza ale ruszamy. Rano planujemy połowić streamerami. Może zawiesi się jakiś niezły potok? Wyciągam pudełko z "muchami". Muchy to małe karty SD z odpowiednim programem. Kilka firm wyspecjalizowało się w pisaniu specjalnych programów, które skutecznie kuszą wirtualne ryby. Wkładam kartę opisaną "muddler" w specjalne miejsce przy kołowrotku. Kołowrotek to oczywiście również imitacja. Mieści zasilanie i procesor wędziska. Wprowadzam na klawiaturze umieszczonej na boku kołowrotka parametry linki. WF 6 Sink Tip. Zastanawiam się jaką dać szybkość tonięcia. Decyduję się w końcu na IV. Rozpoczynamy łowienie. Poniżej nas widzę że ktoś łowi. To kolega z Gdańska. Łączę się z nim komunikatorem. Łowi pół godziny. Mówi, że ryby słabo gryzą. Podobno kilka dni wcześniej zmienili program i ciężko je oszukać. Życzymy mu powodzenia.
Moja wędka ma pół metra. Reszta tworzy się wirtualnie. Rzucam pod przeciwny brzeg. Prowadzę streamera skokami. Branie. Zacinam rybę! W polu widzenia pojawia się pasek symbolizujący wytrzymałość żyłki. Nie można doprowadzić aby pasek przesunął się w prawo na czerwone pole. Wówczas żyłka pęka, a system resetuje kartę z muchą. Ot normalne zerwanie muchy, a kartę trzeba od nowa naładować. Oczywiście za to trzeba zapłacić. Holuję bezpiecznie. Ryba nie jest duża. Raptem wszystko staje. Cholera! Program się zawiesił. Kilka chwil trwa nim się odblokowuje. To jednak wystarcza aby ryba porwała żyłkę. Wyciągam pustą kartę. Wkładam nową ale jestem wściekły. Program znów się wiesza. Za duże przeciążenie serwerów. Sprawdzamy. Nad Sanem większy ścisk. Do tego jest tam jakaś afera. Złapali gościa z niedozwolonym programem. Normalny haker-kłusownik. Ma dożywotni zakaz logowania się do systemu. Decydujemy się więc przenieść nad Gwdę. Znacznie luźniej. Wybieramy odcinek powyżej Lędyczka. Chcę przełowić "głęboką łąkę". Po 20 minutach udaje mi się zaciąć potoka. Ma 47 cm i dostaję za niego 278 punktów. Mam już blisko 230 tysięcy punktów. Kiedy uzbieram milion punktów w nagrodę mogę pojechać nad dowolnie wybraną rzekę i ją obejrzeć z bliska. Oczywiście o łowieniu nie ma mowy, ale strasznie za nimi tęsknię. Wiele bym dał aby pobrodzić w prawdziwej wodzie, a nie wirtualnym potoku.
Oby to była tylko moja wyobraźnia, a nie przyszłość. Z pozdrowieniami dla tych, którzy zadają sobie pytanie: brać czy też nie.