W końcu coś ponad metr...115cm
Szczupaki 2024
#41 OFFLINE
#42 OFFLINE
#43 OFFLINE
Napisano 18 wrzesień 2024 - 10:44
jeden z wielu
Załączone pliki
- croock, Novis, Biesan i 8 innych osób lubią to
#44 OFFLINE
#45 OFFLINE
Napisano 22 wrzesień 2024 - 19:19
Robert, wracaj do kraju. U nas jest jeszcze ciepło . Gratuluję udanej wyprawy.
- BOB i bob74 lubią to
#46 OFFLINE
Napisano wczoraj, 18:13
I nastał ten dzień. W sobotni poranek nic nie zapowiadało takiej niespodzianki. Dość późno pojawiłem się nad wodą, rozpoczęcie wędkowania o godzinie 10 i pełna lampa to raczej nic dobrego. Jedynie ostatnie chłodne noce dawały szanse na rozpoczęcie żerowania szczupaków. W ostatnie upalne miesiące słabo się działo na "mojej" wodzie. Słabo to mało powiedziane, często jedno branie i to wszystko. Na dodatek zapomniałem pompki do belly boat i musiałem dmuchać metodą ustną. Po wypłynięciu od razu nakierowałem się podwodny cypel. To wypłycenie ciągnące się na 50 metrów gdzie głębokość spada z 4 metrów na 7. Nigdy nic tam nie złowiłem ale oczyma wyobraźni widziałem tam grube rybska. To w zasadzie jedyne obiecujące miejsce na tej wodzie. Na początek porzucałem gumową żabką z ali i na dzień dobry potężny strzał i jak zwykle puste zacięcie. Nie umiem tym łowić i tyle... Tyle ryb w tę przynętę mi huknęło i zero.
Następnie sięgam po moje ukochane obrotki, to jest to co lubię i czuję. Zakładam dużego longa i rzucam wzdłuż kantu. Zatapiam obrotę jeden obrót i zaczep... Ale od razu w głowie zapaliła mi się myśl, że tam przecież nigdy nie było zaczepów. Teraz czas na wyświechtany tekst... czyli zaczep ożył. Zaczyna się hol i nie od razu rozpoznaję z czym mam do czynienia. Podciągam powoli rybę i sięgam za siebie po podbierak, taki spory muchowy, jest wygodny na belly. Wszystko gotowe i czkam aż pojawi się ryba, woda mętna nic nie widać. Zarzucam szybko polaroidy na oczy i spokojnie holuje. Ryba odjeżdża ale nie jest mnie w stanie niczym zaskoczyć, na belly mam wszystko pod kontrolą. Po jakimś czasie (trudno określić mi biegnący czas podczas holu) widzę cień w wodzie, pompuję rybę i ją widzę... Wielgachny krokodyl, patrzę na swój podbierak muchowy i wydzieram z całej siły japę. Kolega na szczęście usłyszał i już biegnie do mnie z prawilnym wielkim podbierakiem. Płynę z krokodylem w stronę brzegu, bardzo spokojnie nic na szybko. Zdaję sobie sprawę, że to może być mój rekord. Ryba często pojawia się przy powierzchni i widzę, że zapięta jest za koniuszek pyska... No nic, nie ma co panikować, jak spadnie będzie chociaż pamiątka i opowieści o gigancie. Na brzegu dobiega kolega ja wychodzę z belly zdejmuje płetwy i biorę podbierak. Staram się zachować jak najspokojniej tylko można, dużo ryb straciłem w tej fazie holu. Tylko spokojnie powtarzam sobie w głowie. Przy brzegu parę długich odjazdów, pewnie poczuła dno w sumie na otwartej wodzie nie pokazywała mocy. Pobieram rybę, przy okazji rozrywa podbierak szarpiąc się, ale już jest moja. Na brzegu szybko mierzymy rybę i szok 121cm. Pobiłem swój rekord o jeden centymetr. Wielka radocha i zwracam rybie wolność.
Sprzętowo to jednoczęściowy kijek SG 206cm cw.5-25, shimano ultegra 4000, plecionka EGI metal 1.5
Obrotówka mojej produkcji long
Szczupak121.jpg 128,27 KB
12 Ilość pobrań
- mario, Stachu, skorupa13 i 15 innych osób lubią to
#47 OFFLINE
Napisano wczoraj, 19:20
- chulo i duży lubią to
#48 OFFLINE
Napisano wczoraj, 19:52
#49 OFFLINE
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
2 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
-
Esioslaw, mike