Dzisiejszy obiad. Małżonka od rana była dziwna. Cicha. W końcu wypaliła: kasa na stół! Wszyscy dają co mają! Teraz to my zamilklismy. Potem był wywód na temat nieostrożnej jazdy, mojej decyzji o puszczeniu samochodem "Młodego" do sklepu po wyłącznie moje zachcianki i jej częściowe odcięcie się od składki na wspólne utrzymanie i remont wczoraj uszkodzonego auta. Oczywiście "Młody" nic nie ma a ja za mało na naprawę. Niestety prośby o pożyczkę nie zadziałały. No i wędruje na giełdę to co mogę sprzedać.
Na jesienne jigowanie kupiony za uzbierane zaskórniaki. Na rachunku data 28.03.2024. Nówka. Nawet nie kręcony, korbka z folii nie wyciągana. 14 dni minęło, zwrócić nie mogę a i czasu mało na procedury związane ze zwrotem kasy. Auto potrzebne. Cena 1800 z wliczoną wysyłka. Stracę ale to chyba najlepsze wyjście. Oczywiście rezerwacja w wątku ale nie na dni a na "dopytanie".