Jest to tekst nawiązujący do artykułu: „Regionalizm tworzenia woblerów w Polsce” [1], a dotyczy historii powstania pierwszego woblera do łowienia powierzchniowego kształtem przypominającego mrówkę. Nie zdawałem sobie sprawy, że Mrówka jest znana już od dwudziestu pięciu lat, ale po kolei. Poniżej relacja z tego, co przekazał twórca Mrówek.
Pierwsze woblery o nazwie Mrówka, pod koniec lat 90. XX w., zaczął tworzyć Tomasz Ignatowicz z Bielska Podlaskiego. Miał On już doświadczenia w wykonywaniu woblerów, których korpusy przypominały kształtem ryby, gdyż tworzył je od 10 lat, ale przynęt powierzchniowych, owadopodobnych wcześniej nie strugał.
Podejmując się wykonania woblerów owadopodobnych postawił sobie duże wyzwanie. Na żywo widział dosłownie kilka sztuk takich woblerów, dużo więcej na fotografiach w czasopismach wędkarskich. W tamtych czasach nie można było ich tak, po prostu kupić, obejrzeć lub połowić na próbę. Dostęp do Internetu był utrudniony, a telefonia komórkowa dopiero rozwijała się w Polsce. Pojedyncze egzemplarze woblerów powierzchniowych koledzy przywozili z ogólnopolskich zawodów spinningowych, od strugaczy znad Odry. Ryby, które łowili na te przynęty na jego, podlaskich łowiskach oraz ich cena i brak dostępności na rynku były impulsem dla Tomka, aby zacząć je strugać.
Jak sam Tomek twierdzi, początki były bardzo trudne. Bazując w zasadzie na fotografiach z wędkarskiej prasy, obliczał wymiary przyszłych korpusów woblerów i ich proporcje. Wyobrażał sobie jaki kształt trójwymiarowy może mieć dany korpus woblera, który widział tylko z jednej, płaskiej perspektywy. Starał się "zapisać w głowie", gdzie powinny być umieszczone oczka do mocowania agrafki i kotwiczki, jaki ma być kształt, wielkość oraz miejsce i kąt osadzenia steru. Największą i nienamacalną niewiadomą było umieszczenie i ilość obciążenia. Jedyną kwestią, z którą wiedział, że sobie poradzi, było malowanie.
Swoje przemyślenia konsultował z wędkarzami mieszkającymi w tej samej miejscowości, którzy też tworzyli różne woblery od wielu lat, czyli z Wojciechem Biszczukiem (woblery „Wobi”) i Pawłem Parfieniukiem (woblery „Parf”).
Zanim powstała ostateczna wersja Mrówki to, Tomasz Ignatowicz przerobił i przetestował nad wodą kilkadziesiąt prototypów owadopodobnych woblerów o różnych kształtach korpusów, wielkościach, wariantach obciążenia oraz kształtu, kąta położenia, miejsca osadzenia i wielkości steru. Wszystko to w poszukiwaniu tego jedynego, zbliżonego do jego ideału woblera powierzchniowego.
Pierwsze egzemplarze nie były jakimś nowatorskim rozwiązaniem. Były to kopie woblerów znanych twórców, m.in.: Dariusza Mleczki, Jarosława Gusmana, Andrzeja Lipińskiego itd., stworzone w/g jego wizji na podstawie zdjęć z czasopism wędkarskich. Niemniej swoje kopie, bardzo łudząco podobne do woblerów wspomnianych twórców, Tomasz Ignatowicz podpisywał: „Tomi”.
Po kilku sezonach testów Tomek wiedział już, że żaden model nie spełnia w 100% założeń jego idealnego woblera. Jedne świetnie pracowały w spokojnych uciągach, ale w szybszym nurcie nie radziły sobie zupełnie. Inne były za lekkie do podania na dalsze odległości, lub zbyt mało wyporne, aby je solidnie uzbroić. Tomkowi, pod kątem łowienia kleni, zależało, aby można były zastosować dużą kotwicę, której kleń swoim pyskiem nie rozegnie. Zatem wobler musiał być bardzo wyporny w stosunku do swojej wielkości. Tomasz Ignatowicz spróbował połączyć najlepsze cechy wszystkich modeli, które do tej pory stworzył i tak powstała pierwsza ... MRÓWKA.
Nazwa nie była przypadkowa, bo pierwsze egzemplarze w wielkości 22÷24 [mm] bardzo przypominały Jemu dużą, latającą mrówkę. Przez kilka kolejnych sezonów wobler ten znacznie ewaluował. Kształt pozostał prawie niezmieniony, ale Mrówka proporcjonalnie urosła we wszystkich trzech wymiarach. Obecnie tworzone są egzemplarze w wielkościach 25÷50 [mm], a w fazie testów są modele 60÷70 [mm].
Na zdjęciu 1 pokazane są Mrówki w trzech długościach korpusu. Od lewej Mrówka o długości 30 [mm], po środku 35 [mm], a po prawej o długości korpusu 40 [mm].
Fot.1. Mrówki Tomasza Ignatowicza z Bielska Podlaskiego [2]
Są bardzo starannie wykonane i w sposób charakterystyczny, wyróżniający je od innych pomalowane. Posiadają nóżki wykonane z gumki. Wykonane nożykiem do tapet nacięcia i sposób malowania powierzchni powstałych po nacięciach nawiązują do tworzonych przez Andrzeja Lipińskiego z Wrocławia owadopodobnych woblerów z drewnianymi korpusami. Obaj twórcy potwierdzają, że jest to czasochłonna i pracochłonna część pracy związanej z wykonaniem korpusu. Tomasz Ignatowicz próbował multiszlifierką nacinać rowki, ale nie był zadowolony z efektów jakie uzyskał. Warto tutaj podkreślić, że Tomasz Ignatowicz ręcznie struga korpusy oraz maluje je pędzelkami. Także, przez dobrych kilka lat stery były wycinane nożyczkami przez tego twórcę. Obecnie kupuje gotowe stery, wycięte za pomocą plotera.
Dwadzieścia lat temu, kształt tego owadopodobnego woblera był bardzo charakterystyczny, zupełnie inny od wszystkich, znanych woblerów powierzchniowych na rynku. Wielu wędkarzy chciałoby zdobyć choć z jedną lub dwie sztuki do przetestowania na swoich łowiskach, ale podaż była i jest tak mała, że nieliczni mogą pochwalić się posiadaniem tej przynęty. Co roku, zimą Tomasz Ignatowicz tworzy tylko 30÷50 sztuk Mrówek. W związku z tym kolejka chętnych rośnie.
Od jakiegoś czasu, kilku może kilkunastu twórców robi mniej lub bardziej udane kopie Mrówki. W jego rodzinnej miejscowości Mrówki wykonuje wspomniany wcześniej Paweł Parfieniuk (fot.2), a przez jakiś czas niewielki epizod z nimi miał Wojciech Biszczuk.
Fot.2. Mrówka Pawła Parfieniuka z Bielska Podlaskiego [2]
Do grona twórców tej udanej przynęty dołączyli wędkarze z pobliskich miejscowości: Leszek Fabjańczyk i Artur Kaczurak (Artfish) z Białegostoku, Adam Sobolewski z Brańska oraz Grzegorz Piechowski (Imago Lures) z Choroszczy. Mrówki przez Nich wykonywane są podobne do oryginałów, ale łatwo można dostrzec różnice w wielu aspektach.
Fotografa 3 pokazuje Mrówki wykonane przez Leszka Fabjańczyka.
Fot.3. Mrówki Leszka Fabjańczyka z Białegostoku [2]
Są podobnie malowane, choć kolorystka jest bardziej uboższa niż w przypadku Mrówek Tomasza Ignatowicza. Ponadto różnią się kształtem korpusu: jest mniej pękaty i mniej wygrzbiecony. Posiadają imitacje nóżek wykonane z gumki. Obecnie oczy nie są malowane, a przyklejane. Także w kształcie steru można doszukać się różnic. Okrągłe oczko mocujące linkę jest dalej odsunięte od steru.
Mrówka Artura Kaczuraka (fot.4) jest zbliżona kształtem do oryginału, ale mając w jednej ręce Mrówki obu autorów szybko znajdziemy różnice pomiędzy nimi i w kształtach, i w sposobie malowania. Nie posiadają nóżek. Mrówki Artura Kaczuraka sprzedawane są pod nazwą „Podlaska Mrówka”, a z etykiety można dowiedzieć się o jej długości z dokładnością do 0.01 [mm] i gramaturze z dokładnością do 0.01 [g]. Już choćby z tych informacji można wywnioskować, że wykonywane są ręcznie. Każda Mrówka różni się między sobą m.in. długością i wagą.
Fot.4. Mrówka Artura Kaczuraka z Białegostoku [2]
Natomiast na fot.5 pokazano Mrówki wykonane przez Grzegorza Piechowskiego. Jako jedyny poszedł w produkcję masową. Korpusy wykonywane są jako odlewy, dzięki temu wyróżniają się kształtem i wielkością w asortymencie Mrówek Grzegorza Piechowskiego. Nie sposób ich pomylić z Mrówkami innych twórców, powyżej omówionych. Główne różnice to: kształty korpusów z mniejszą lub większą liczbą szczegółów oraz sposób malowania. Nie posiadają nóżek, natomiast oczka mocujące linkę są dalej odsunięte od steru i nad wyraz wysunięte do przodu, co powoduje, że nie są okrągłe a podłużne.
Fot.5. Mrówki Grzegorza Piechowskiego z Choroszczy [2]
Zatem, po tak krótkiej analizie miejsc tworzenia Mrówek, można śmiało stwierdzić, że jest to regionalna przynęta związana z urokliwym Podlasiem.
W latach 2015÷16 Tomasz Ignatowicz wspólnie z Tomaszem Cześnickim (Tomy) wykonali jedną partię Mrówek odlanych z żywicy, składającą się z kilkudziesięciu szt. (niecałe 100 szt.). Wspólne wykonanie Mrówek polegało na tym, że Tomasz Cześnicki odlewał z żywicy korpusy Mrówek z użyciem wcześniej wykonanej formy. Forma do odlewania korpusów z żywicy powstała na bazie wystruganego z drewna, przez Tomasza Ignatowicza, korpusu Mrówki. Odlane korpusy malował Tomasz Ignatowicz oraz Tomasz Cześnicki. Mrówki odlane przez Tomasza Cześnickiego, a pomalowane przez Tomasza Ignatowicza miały dwa podpisy. Z jednej strony Mrówki widniał napis: „TOMY”, a z drugiej „TOMI”. W zależności od sposobu malowania podpisy były umieszczane w okolicach głowy lub na odwłoku. Jak wspomniano wyżej współpraca nie trwała długo. Niemniej obaj przez jakiś czas wykonywali niezależnie od siebie Mrówki. Należy jednak zaznaczyć, że Mrówki z drewnianymi korpusami Tomasz Ignatowicz nadal wykonuje i są podpisywane: „TOMI”. Natomiast Mrówki odlane z żywicy i malowane przez Tomasza Cześnickiego nie były podpisywane, ale można je rozpoznać po sposobie malowania. Nie są już wykonywane przez Niego.
Tomasz Ignatowicz nigdy nie opatentował tego kształtu, więc nie ma nikomu za złe, że powstają kopie jego Mrówki. Niemniej zrobiło się Jemu przyjemnie, gdy chyba ze trzech twórców z grzeczności zapytało Tomka o możliwość wykonywania kopi jego Mrówek.
Z Tomkiem mieliśmy przyjemność brać udział na wspólnej imprezie, ba nawet rywalizowaliśmy ze sobą, nie wiedząc o tym. Otóż, startowaliśmy w Klubowych Mistrzostwach Polski, które były rozgrywane 2008 roku, w Grudziądzu. Nie było głośno wówczas o Mrówkach, ale to może z powodu, że w Wiśle łowiło się głównie okonie na przynęty gumowe, choć nie jest to niemożliwe, aby na Mrówkę połakomił się okoń.
Spisał: Sławomir Bednarczyk
[1] https://jerkbait.pl/...lerów-w-polsce/
[2] Archiwum Sławomira Bednarczyka.
Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł