Witam.
W tym roku postanowiłem wybrać się na jezioro jak w temacie. Jechałem tam z wielkimi nadziejami i uzbrojony po zęby uwzględniąjąc różne gatunki ryb drapieżnych.
Wybrałem ośrodek gdzie łódki wędkarskie były dostępne za free (wliczone w chyba w cenę).
Parę godzin jazdy i oto jesteśmy na miejscu. Po wyładowaniu bagaży idziemy zobaczyć jezioro i łodzie.
Po zbliżeniu do jeziora przeżywamy mały szok. Zejście do pomostu jest długie a nawet b. długie i bardzo strome. Już zastanawiamy się jak
zniesiemy wszystkie "bambetle" bo niestety nie jesteśmy już młodzi. Nic to, schodzimy na pomost zobaczyć łodzie. Ogarnia nas przerażenie. To
nie są łodzie a łupinki. Łódeczki nadają się jedynie do pływania rekreacyjnego niedaleko pomostu. Pocieszamy się, że są jeszcze łodzie motorowe
do wypożyczenia. Idziemy zapytać o koszty. Okazuje się, że to nie mały koszt 250PLN za dzień, jak dla nas to kwota nie do przełknięcia.
Dochodzimy do wniosku, że będziemy spinningować z pomostów bo jest ich całe zatrzęsienie. Robimy mały rekonesans. Przeżywamy kolejny szok
Owszem jest ich bardzo dużo ale co z tego. Wszystkie są prywatne a dojście do nich jest okratowane i zamknięte na kłódki.
W pierwszy dzień widzimy na ośrodku sporo osób chodzących ze spinningami. Wymieniamy się spostrzeżeniami. Wszyscy są zgodni. Totalne dno.
Po parodniowym pobycie dostrzegam, że ludzie chodzący wcześniej ze spinningami maję je przerobione na spławikówki.
Nigdy więcej Jezioraka.