Screen z RAPR mojego okręgu
Świadomość strażników odnośnie metody muchowej i ewentualnej kontroli przy moim łowieniu będzie mała ( pomijając fakt ich spotkania ) ale po co mam "bić się z koniem "
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano wczoraj, 21:50
Napisano dziś, 02:03
Witam.
Żeby uniknąć dalszego grzęźnięcia w to czy jest to metoda muchowa czy nie i czy wolno wten sposób łowić na jedną muchę lub dwie (a np. w wielu innych krajach na trzy muchy), opiszę jak łowię na mojej małej, nizinnej rzeczce na krótką nimfę.
Najepszy kij do tego jaki miałem mozłiwość używać to wedle wielu opinii, "tępa pała" w postaci kultowego już w tej chwili Kongera Palladina 12'#5.
I dziwię się takim opinom, bo tą właśnie lagą, turlam parkinsona (najlepsza "nimfa" na wodach nizinnych, bo stricte imitująca ochotki i rureczniki, a nie "glizdy" jak to się powszechnie uważa) po dnie i doskonale czuję brania takich ryb jak kiełbie i cierniki nawet (tak, są u mnie na rzeczce cierniki i łowię je regularnie).
Taki długi kij to możliwość stanięcia za krzakiem nad wysokim brzegiem i sięgnięcia nim na wodę zza taiego krzaka.
To też możliwość silowego holu i wyciągnięcia "na klatę" z każdej zawady (to kwestia grubości przyponu tylko) dużej ryby (50-60 cm) z silnego nurtu, np. brzany, leszcza, klenia czy jazia, a czasami karpia, który w w mojej rzeczce jest w formacie jeziorowym, bo regularnie spada z zaporówki wraz ze zrzutami każej większej wody.
Łowienie na krótką nimfę to nie tylko "żyła" na takiej rzeczce. Długi przypon żyłkowy jest wręcz często niewygodny bo jego łączenie z linką czepia się o przelotki - częściej używam linki zerówki łowiąc nią "w drifcie" na dalekich odległościach (wypuszcając linkę na 10-15 metrów). Linka taka pozwala też na podanie w każdej sytuacji każdej muchy i oddanie taką muchą (sucharem czy małą mokrą) w miarę normalnego rzutu. Bo często się zdarza że np. schodząc w dół z nimfą, napotykam stojącego i oczkującego pięknię jazia ... szybkie przezbrojenie nimfy na przypon z suchą muchą, bez zmiany linki i można takiego jazia śmiało sięgnąć, a zaraz potem znowu wrócić do łowienia płoci i kiełbi na imitację ochotki.
Jako ciekawostkę dodam że czasem mam przyłowy w postaci szczupaków 50-60 cm na takiego parkinsona i nigdy jeszcze nie zdarzyła mi się obcinka. Nie wiem czy takie szczupaczki odżywiając się ochotkowatymi (ewidentnie to robią), łapią je samym końcem pyska, widząc że nie jest to rybka ?
Technika samego łowienia jest ważna.
W odróżnieniu od szybkiego nurtu górskiej wody, tutaj często łowię w zastoiskach i takiego parcha należy prowadzić jak najwolniej - skokami po 2-3 cm. Żeby daćrybie czas na zauważenie i samo branie. Ja biorę ze sobą zawsze składany stołeczek albo plecak ze stołeczkiem i łowię muchówką dosyć "statycznie" leszcze, płocie, wzdręgi, karasie (nasze). Co ciekawe - duże krąpie i japońce (takie po 30 cm i więcej) wolą szybko poruszającą się muchę - zachowują się jak typowe drapieżniki, np. okonie.
Na koniec jedno podsumowanie - to wszytko powyżej tyczy się jesieni, zimy i wczesnej wiosny no i jak chcę łowić typowo denne rybki. Bo jak już zaczyna się robić ciepło i zielono a woda zaczyna w takiej rzece odżywać na nowo, to tylko mokra mucha i lekkie nimfy albo piankowce - wszystko inne idzie w kąt
Pozdrawiam.
Użytkownik Forest-Natura edytował ten post dziś, 02:07
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych