Panowie forum służy wymianie informacji - proponuję w dyskusji wszystkim więcej rzeczowych argumentów a mniej krzyku
Innymi słowy, niech przemówi siła argumentów a nie argument siły
Przeczytałem pobieżnie załączone w linkach artykuły i wydaje mi się że zwracają one generalnie uwagę na dwa problemy związane z hodowlą łososia:
1) fakt że łososie uciekają z farm i krzyżują się z dziką populacją osłabiając ją genetycznie
2) fakt że duże skupiska łososia niosą zagrożenie występowaniem pasożytów ( które z kolei usuwa się antybiotykami )
- ale to wszystko nadal prowadzi mnie do konkluzji, że głównym problemem w omawianym przypadku jest lokalizacja a nie farma jako taka bo tak na chłopski rozum jakby farma była zlokalizowana w miejscu gdzie naturalna populacja łososia nie występuje to problem 1 & 2 ma chyba mniejsze znaczenie.
No i nadal czekam na rozwiązanie następującej zagadki:
- populacja Y potrzebuje ilości X rybiego białka. Co można zrobić:
a) zredukować populację Y
pozyskać białko X z dzikich ekosystemów
c) pozyskać białko X z hodowli
Padła odpowiedź żeby jeść warzywa - myślę że jest to bardzo ciekawe podejście ale jak ktoś zauważył, jak nawozy zaczną spływać do rzek to też nie będzie to neutralne dla środowiska.
Abstrahując od konkretnego przypadku lokalizacji farmy w zatoce Galway ( gdzie jak rozumiem, i ten argument do mnie trafia, problemem moze byc lokalizacja ) nadal, w skali globalnej, nie widze alternatywy dla akwakultury jako rozwiązania zagadki przedstawionej powyżej
pomijając "armagiedon" i konieć świata który - przypominam - już w najbliższy czwartek