Witam,
Panowie- nieznajomosc tematu nie upowaznia do pisania bzdur. Wiele najpiekniejszych rzek lososiowych na swiecie zostalo zniszczonych przez farmy jak chociazby norweska Vosso gdzie wedkarze zlowili wiele lososi ponad 50 funtow.
Mam nadzieje, ze za chwile ktos z ichtiologow tu wpadnie i was op...i, mocno i dosadnie bo na to zaslugujecie!
Bujo
Się podpisuję, bo oczy przecieram ze zdumienia, jak na co dzień rozsądni koledzy jakieś pierdoły nam tu wypisują. Z drugiej strony, czytając to nie dziwi, ze lepiej jak w PL troć i łososia wymordują rybacy, niz mieliby to zrobić wędkarze - przynajmniej wiadomo ze status quo znajduje akceptację, nawet wydawałoby się że w tak światłym środowisku
Zatoka Galway jest ujściem jednego z najlepszych systemów rzecznych w IE - czyli Corrib.
Corrib z dopływami i samo jezioro to jedno z najwspanialszych miejsc dla wędkarzy w Europie, czego w minimalnej formie zaznali ludzie ze zlotu 2008.
Po za Corrib jest tam w okolicy jeszcze kilka wspaniałych, urokliwych i trudno dostępnych (bo zwykle o dość drogich licencjach) rzeczek.
Od rzek zamkniętych do łowienia ze względu na za niską populację łososi - jak Kilcolgan po klasyki, jakie znajdziecie w co 2 książce o łowieniu łososi w IE - jak Screebe, w którym działa nasz forumowy kolega, czy Costello - fishery z nastoma chyba jeziorami leżącymi na szlaku rzeczek.
Kilkadziesiąt lat temu zapodanie farm wymordowało prawie co do sztuki populację troci wzdłuż zachodniego i północnego wybrzeża. Widzę ze wnioski nie zostały wyciągnięte i po cichutku, niczym w najlepszym PSLowskim stylu na Podhalu sa plany kolejnej, gigantycznej farmy.
A teraz - pomyślcie sobie, co się stanie, jak sztorm wyd... sadze i idzie na wolność np 10 tyś sztuk hodowlanego tucznika (co dzieje się przy takich farmach niestety czasem), wchodzi w każdą rzekę, przystępuje do tarła z lokalnymi rybami, tworząc skundlone mieszańce, nieprzystosowane do miejscowych warunków. Plus - powoli odradzająca sie populacja troci pewnie zaliczy czapę jeszcze raz.
Oczywiście - stworzy się pewnie z dziesiat miejsc pracy, obsadzonych przez krewnych i znajomych królika. Jednocześnie pewnie podobna ilość ludzi wyleci z rynku ze względu na klapę rzek...
Oczywiście - zagrożenia będą "zminimalizowane", będzie nadzór, bezpieczeństwo itd itp i sratapierdata. Jednak, mimo podobnych mechanizmów na wszelkich farmach, co pewien czas dochodzi do spektakularnych ucieczek, liczonych w tysiacach. Oczywiście - polskiego wędkarza by to pewnie cieszyło - ekstra żarcie. O dziwo u lokalersów wywołuje to cierpnięcie skóry, jak pomyślą o rzekach na które wydano wyrok.
Dlatego - z czysto egoistycznych względów - wolę by stały w Chile, skoro tamtejsi ludzie sa na tyle głupi by na to pozwalać.