A u Roberta
no właśnie .... wczoraj byłem https://youtu.be/umu6R1NtQr8
Użytkownik Franc edytował ten post 23 wrzesień 2015 - 10:53
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 23 wrzesień 2015 - 09:42
A u Roberta
no właśnie .... wczoraj byłem https://youtu.be/umu6R1NtQr8
Użytkownik Franc edytował ten post 23 wrzesień 2015 - 10:53
Napisano 25 wrzesień 2015 - 17:55
zahar (1).JPG 662,67 KB 11 Ilość pobrań
Zaczęło się od jednego wpisu @zahar na temat noży do strugania. Potem napisałem do niego na priv i stałem się posiadaczem dwóch nagich mieczy jednostronnie ostrzonych w stylu japońskich kogatana. (jeden z nich, to ten z lewej na zdjęciu powyżej)W między czasie nawiązaliśmy bliższy kontakt i rad jestem z tej znajomości.
@zahar jest bardzo ciekawym człowiekiem o sporej wiedzy stolarskiej i dobrej znajomości stali. Z zainteresowaniem śledzę jego pomysły dla wędkarzy, których może nie ma wiele, za to są bardzo starannie opracowane i charakteryzują się niezwykłym designem. Wielu kolegów zna oraz ma jego wyczepiacz do przynęt "surfer", który obecnie zdobywa cały świat. Tak koledzy, to jest hicior w świecie. Kilku jest posiadaczem przynęty podlodowej, a niedługo pojawi się wahadełko
Mnie świtanie pracuje się nożami, które mam od niego, więc poprosiłem go o nóż nieco większy, do sporych klocków, z których ciapię jerki. Jakiś czas temu otrzymałem od niego paczkę i to co jest standardem, to niespodzianki. Nie wiem czy on tak zawsze robi, w każdym razie, do tej pory każda paczka od niego to niespodzianki Prosiłem o jeden nóż, dostałem trzy
zahar (9).JPG 590,23 KB 11 Ilość pobrań
Wszystkie ostatnie woblery strugałem małym dwustronnie ostrzonym ostrzem z piękną drewnianą rękojeścią, do tego bardzo wygodną w trzymaniu. Duże woblery strugam dużą "kataną", jak go sobie nazwałem, oprawioną w drewno i skórę. Nie mam pojęcia jakie to drewno, ale nóż jest lekki i bardzo przyjemny w pracy. Trzeciego noża jeszcze nie używałem, a to dlatego, że o jego istnieniu nie miałem pojęcia. Każdy nóż jaki otrzymałem dotarł w drewnianych zakładkach. Było ich sporo, a rozpakowywanie niezwykle starannie zabezpieczonych ostrzy zajęło mi trochę czasu. Ten nie oprawiony nóż o łukowatym ostrzu, przeleżał kilka miesięcy pomiędzy dwiema cienkimi deseczkami w moim warsztaciku.
zahar (2).JPG 534,88 KB 11 Ilość pobrań
Napisano 25 wrzesień 2015 - 17:58
zahar (3).JPG 533,1 KB 12 Ilość pobrań
zahar (5).JPG 528,4 KB 12 Ilość pobrań
zahar (4).JPG 556,42 KB 12 Ilość pobrań
Napisano 25 wrzesień 2015 - 17:59
Napisano 18 listopad 2015 - 10:52
Jerkbaitowy dział Lurebuilding został stworzony po ty, by można było się dzielić doświadczeniami i wiedzą. Zanim pojawią się w wątku nowe woblery, skorzystam z okazji do pewnego podsumowania dotychczasowych prac. Niebawem mały cykl wpisów o historii jokerów i nie tylko pt. Kilka słów o...
Zapraszam.
Napisano 18 listopad 2015 - 11:27
Oo ! coś się będzie działo ?
Napisano 19 listopad 2015 - 10:38
Kilka słów o…
Dlaczego ten, czy inny wobler, który zrobiłem, jest właśnie taki? To dobre pytanie i na nie chciałbym wam odpowiedzieć. Opowiem wam trochę o tym, jak powstały niektóre Jokery. Za nim zacząłem strugać woblery, łowiłem takimi przynętami. Wcześniej jednak sięgnąłem po spinning jako metodę połowu, a jeszcze wcześniej byłem wędkarzem spławikowym. Ze spławikówką w ręku poznałem wszystkie najważniejsze łowiska w mojej okolicy. Prawdę powiedziawszy całą wiedzę na temat wody, jej środowiska oraz zachowań większości gatunków ryb drapieżnych zdobyłem właśnie wtedy. Wtedy też nauczyłem się czytać małe rzeki. Kiedy sięgnąłem po spinning, a było to pod koniec lat 70-tych, już miałem spore doświadczenie wędkarskie ale też i odrobinę wiedzy. Nadal łowiłem na spławik, w tym na żywce.
Część I „Od zera do Jokera ”
W moim domu otoczony byłem wędkarzami. Nie było wigilii bez rozmów o rybach, nie było wizyty moich wujków bez tych rozmów. Wokoło mnie byli wędkarze, nawet na podwórku. Łowił też mój tata i całe rodzeństwo.
Najwięcej zawdzięczam najstarszemu bratu. To on zabierał mnie nad wodę, a nie było łatwo opanować nad wodą braciszka młodszego o 14 lat. On nauczył mnie właściwego najazdu łodzią na miejscówkę i ustawek. On pokazał mi jak podchodzić do stanowisk ryb na małej rzece, gdzie ryby łowi się przy burcie. On też kupował WW i tak zostałem czytelnikiem prasy wędkarskiej.
Tej prasówki było sporo. Najstarsze numery były z początku lat 60-tych. Ubogie w treści, ale zawsze była to jakaś wiedza. Czytałem też książki wędkarskie. Pierwszą samodzielnie kupioną książką było Wędkarstwo Jeziorowe. Ta niezwykle starannie opracowana literatura do dzisiaj jest sztandarową pozycją, po którą warto sięgnąć. Potem przyszedł czas zmian w naszym kraju i pojawiły się czasopisma niezależne. Kupowałem wszystko co pojawiało się w kioskach Ruchu. Przez lata katalogowałem czasopisma w segregatorach, aż przyszedł Internet i jego niesamowite możliwości. Do dzisiaj zatrzymałem sobie jedynie pierwsze numery tych pism, tak na pamiątkę.
prasa.JPG 559,31 KB 9 Ilość pobrań
Warto tu wspomnieć, że mój najstarszy brat jest cenionym wędkarzem podlodowym oraz znakomitym tropicielem miejscówek z sumami. Największy jego okaz to ryba długości 248cm. Ale ma też na rozkładzie brzanę 80+, z lat kiedy Wisła na wysokości rzeczki Brzeźnicy obfitowała w te ryby. Brat Bronisław jest wędkarzem precyzyjnym pod każdym względem. Do dzisiaj wykonuje małe blaszki podlodowe, które są rozchwytywane na początku sezonu zimowego i goszczą w pudełkach najlepszych zawodników. Nie są to dzieła sztuki dekoracyjnej, lecz dzieła sztuki połowowej. Wymagają od wędkarza finezji. To przynęty, którymi się gra. Okonie atakują je łapczywie, więc posiadanie peana jest obowiązkowe. Wykonuje te blaszki z cyny. Warstwami nadlewa cynę prostą lutownicą, wtapia haczyki, całość obrabia pilnikiem. Ręczna robota, ot co.
Cokolwiek planuję zrobić z drewna jest wynikiem tych 45 lat doświadczeń nad wodą, połączonych z wiedzą zaczerpniętą z wielu publikacji: czasopism, katalogów oraz książek, a obecnie z chociażby z Jerkbait czy YT, oraz rozmów ze znakomitymi twórcami jakich mamy pomiędzy Bugiem, a Odrą.
Wszystko to będę wplatał w treści, bo nie sposób ominąć tych doświadczeń. One były i są przyczynkiem wszystkiego co wiąże się z Jokerami.
Pierwsza była „glapka”.
Startowałem w zawodach spinningowych od 1993 roku. Pierwsze starty i od razu szczyt. I miejsce drużynowo na okręgówce, a rok później mistrz koła.
Zabawna historia z tymi zawodami Koła na jeziorze Ciechomickim. Zawody wygrała jedna ryba - szczupak. Nikt więcej nic nie złowił, więc dali mi puchar. Ten pierwszy puchar nawet nie miał tabliczki. To znaczy ma ją, lecz zapomniano ją wygrawerować. Ten puchar zawsze kojarzy mi się ze sceną z filmu Miś, kiedy to Prezes Ochódzki przekazuje puchar dla syna Ministra w windzie Pałacu Kultur, informując go, że jest to puchar za pierwsze miejsce. W jakiej dyscyplinie nie ważne - niech ma na zachętę Więc ten pierwszy indywidualny puchar jest takim na zachętę, a żeby nie zapomnieć kiedy to było, mazakiem napisałem datę i miejsce, gdzie odbyły się pierwsze zawody spinningowe mojego koła.
Kilka pamiątkowych pucharków.
puchary.JPG 508,48 KB 9 Ilość pobrań
Struganie zaczęło się około 17 lat temu. Rybą, która robiła wynik na niektórych imprezach był jaź.W tym czasie królowały baryłki Darka Małysza – Alaska Dorado. Nie było zawodnika, który niemiałby kilku tych skutecznych woblerów w swoim pudełku. Osobiście nie przepadam za kształtem zbliżonym do kuli. Taki foch na obłość, może dlatego, że kobieca kibić jest mi bliższa niż krągłość w talii. Może. W moim pudełku kulistych woblerów zbyt wielu nie było. Z innych znanych konstrukcji używałem Salmo i Balskorów. Obydwa woblery łowiły więcej kleni niż jazi. Jazie natomiast łowiłem na woblery Marka Wieczorka – Siek M, pływające Ugly Duckiling oraz wirówki
Moim łowiskiem z jaziami była nizinna Skrwa Prawa. Znałem tą rzekę bardzo dobrze. Wiosenne stanowiska jazi były rozpracowane, więc zacząłem się zastanawiać nad tym, czy nie spróbować zrobić własnego woblera. Założenia były proste. Długość max 3cm, dwie kotwiczki – ponieważ często jazie wisiały na pierwszej kotwicy, masa wystarczająca do oddania rzutu do 15m. W swoich pudełkach miałem dużą glapkę Marka Kaczówki, mam ją do dzisiaj. Postanowiłem zrobić małą glapkę uwzględniając powyższe parametry, korzystając z kształtu przypominającego krąpia.
kaczówka.JPG 222,32 KB 9 Ilość pobrań
Napisano 19 listopad 2015 - 10:42
Każdy twórca o tym marzy. Rozrysować, wystrugać, złożyć, pomalować, wrzucić do wody tylko po to, by ustawić i łowić te ryby, dla których przygotowano smakołyk. Tak było w przypadku tego woblerka. Przynęta strzał w dziesiątkę, byłem dumny jak paw. Och, jestem geniuszem lurebildingu! Kolejne konstrukcje ze sterem, nad którymi pracowałem pokazały niezbicie, że jestem cienkim bolkiem, który miał po prostu farta za pierwszym razem. Ale to inna historia.
glapki.JPG 302,33 KB 8 Ilość pobrań
Ta pierwsza glapka z lewej strony zdjęcia, jak i kilka kolejnych powstały z balsy zakupionej w Składnicy Harcerskiej. Jeszcze był taki sklep. Spodobało mi się to, że rodzimi twórcy wytwarzają woblery z lipy i innych krajowych gatunków drewna. Kolejne glapki zacząłem robić z lipy, a po nich nowe woblery i jerki, i tak jest do dzisiaj, póki co.
Mała opowieść o testach glapki, posłuchajcie…
Pomysł był prosty, przekazać kilku osobom glapkę i nie mówić im, że to moja robota. Jedyną informację jaką im przekazałem była taka – podobno łowi jazie… W ten sposób glapka pojechała na ryby, a ja spokojnie czekałem na wieści o przynęcie zrobionej przez jakiegoś gościa.
Glapka łowiła i to jak. Jeden z kolegów opowiedział mi o wspaniałym połowie jakiego nie miał w życiu na jeziorze Skrzynki i koniecznie chciał kupić kilka, ponieważ tą, którą miał zabrał mu „życiowy” jaź. Po prostu nie dał rady wyholować tej ryby na cienkim zestawie, ryba odpłynęła z woblerem. I tak było z kolejnymi znajomymi, również połowili. Nie muszę wam pisać jakie było ich zdziwienie, kiedy powiedziałem im, że mogę im wystrugać kolejne przynęty.
Wtedy właśnie pomyślałem nad nazwą dla tej glapki i Joker, to była pierwsza nazwa woblera, a nie nick na Jerkbait. W ciągu kilku pierwszych lat strugania, koledzy zaczęli mówić między sobą, że łowią na jokery, dlatego przyjąłem ten „pseudonim twórcy”. A glapka nazywa się dzisiaj One – jeden, na uhonorowanie faktu, że był zrobiony jeden wobler i od razu działał i łowił ryby. Więcej takich sukcesów w tworzeniu przynęt ze sterem nie miałem. Zawsze było to wiele prób, testów i poszukiwań. Przede mną kolejne pomysły i podejrzewam, że będzie podobnie – struganie, testy, zmiany, struganie , testy…
Ostatnie One jakie tu pokazywałem wykonałem z ruchomym balastem. Testy wyszły pomyślnie, cel został osiągnięty, a był nim – poprawa lotności tej przynęty. To jak wykonuję ten mały wobler z ruchomym balastem pokarzę wam innym razem, może ktoś wykorzysta ten sposób we własnej konstrukcji., może ktoś wykorzysta ten sposób we własnej konstrukcji.
one.JPG 276,68 KB 8 Ilość pobrań
Równolegle z glapką wykonałem kilka woblerków na podobieństwo Balskorów - SiekówM.
żądło.JPG 307,63 KB 8 Ilość pobrań
Gołym okiem widać to podobieństwo. Woblery Sendala są zawsze starannie wykończone i wystrugane tak, jakby robił to na kopiarce, a przecież byłem u niego w warsztacie i widziałem jak struga. Woblery Wieczorka jak chociażby Igiełka, czy Gupik łowią jazie bez względu na wykonie.
Przy Józku, to ja jestem amator strugania. Obejrzałem też filmiki kolegów z naszego Forum FichB i Pietro82, biją mnie w struganiu o głowę. Są po prostu sprawniejsi manualnie i tyle. W każdym razie jakoś sobie z tym struganiem radzę i wychodzi to całkiem przyzwoicie.
Podobnie jak glapka One, te małe smuklejsze woblerki również są skuteczne. Powrócą w okolicach wiosny. Tym bardziej, że pudełka kolegów już wyschły i puste przegródki cierpliwie czekają na zapełnienie. To taka mała nagroda, która jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Bo przecież to tylko kawałek drewienka z płytką z poliwęglanu, który czasem łowi ryby.
cdn…
Użytkownik milupa edytował ten post 21 listopad 2015 - 21:33
Napisano 19 listopad 2015 - 10:50
Napisano 19 listopad 2015 - 10:56
Coś wiem na ten temat z tymi woblerami
Napisano 19 listopad 2015 - 10:58
Napisano 19 listopad 2015 - 11:13
Ja też padłem ofiarą
,,Kolega weźmie podobno pstrągi się na niego łapią ''
i co się stało wracałem prędzej z ryb niż na pojechałem , żeby mi tylko nikt nie wykupił
Napisano 19 listopad 2015 - 11:15
Fajny tekst Robercie. Jak czytam, to mam przed oczami obrazy z dzieciństwa
Dawaj dalej
Napisano 19 listopad 2015 - 20:46
Ja też padłem ofiarą
To jest najlepsza historia związana z jokerami. Bo przecież nie znaliśmy się wtedy. Dopiero kiedy wróciłeś drugi raz nawiązaliśmy cieplejszy kontakt, potem zaprosiłeś mnie na ryby. Małe woblery nas połączyły, zostaliśmy Przyjaciółmi, a nawet założenie tego wątku, to twoja sprawka
A jutro znów napijemy się herbaty z kubeczków z twojego avatara
Napisano 19 listopad 2015 - 20:50
Zobaczymy jak pójdzie dalej. Jeszcze zostaniemy przy jaziach :0
Napisano 19 listopad 2015 - 21:06
Dajesz, dajesz Robert
Napisano 20 listopad 2015 - 09:07
Część II – Jaź wędrowniczek.
Każdy z nas ma wbudowany pewien mechanizm, który jest motorem wszystkich działań. Moim jest wrodzona ciekawość, która z biegiem lat nigdzie sobie nie odeszła. Zachowałem w sobie tą ciekawość dziecka, o której mówił Albert Einstein. Dzięki niej schodzę z utartych szlaków i zmierzam dzikimi ścieżkami nad wodą i „warsztacie”.
Z jaziami zaczęło się tak, posłuchajcie…
Był luty, czas ferii, ostatnich w podstawówce. Razem z bratem i jego kolegą pojechaliśmy PKS-em na lód , który grubą warstwą pokrywał jezioro Soczewka. Od przystanku szliśmy drogą obok kościoła. Mijając cmentarz wyjątkowo ponury o tej porze roku odwróciłem głowę na szklące się oblodzone poletko. Na jego skraju podniosła się sylwetka mężczyzny w grubej kapocie. Przykucnął na nasz widok. Poza mną nikt go nie zauważył. Odeszliśmy kilka kroków i ponownie odwróciłem głowę. Mężczyzna znikał w pośpiechu za murem cmentarza z długim wędziskiem.
Na jeziorze polowaliśmy na leszcze, dokładnie mój brat i jego znajomy. Ja ćwiczyłem jazgarze na mormyszkę z kawałkiem gnojaka. Ich połów także nie był ciekawy, ledwie dwa chlapaki nie większe od dłoni. Siarczysty mróz szybko zgonił nas z łowiska. Przeręble wybite pierzchnią zamarzały błyskawicznie.
Nazajutrz znów jechałem PKS-em do Soczewki, sam, uzbrojony w teleskop Sona 3,15m i kilka gnojaków. Poszedłem tą samą drogą. Doszedłem do mostu przed lasem, pod nim żwawo pędziła rzeka, czysta, stalowa. Zszedłem nad wodę z drugiej strony. Rozłożyłem teleskop obok krzaka tuż przed ośrodkiem wczasowym „Mazowieckich”. Ustawiłem grunt na 1m i posłałem zestaw na skraj wirującego beła. Po dwóch opłycięciach spławika pomiędzy nurtem a brzegiem zwiększyłem grunt o kolejny metr. Ostatecznie dziura okazała się mieć blisko 3m, a ja usiadłem na śniegu z wrażenia. Rzeka w tym miejscu ma około 7m szerokości, a tu taka bania! Po odessaniu lodu z przelotek poszedłem z nurtem. Mijając kilka krzaków ujrzałem tego samego mężczyznę z wczorajszego dnia. Siedział z wędką w kucki na drugim brzegu za murem cmentarza. Na mój widok wyciągnął zestaw, popatrzył chwilę i puścił niedbale spławik. Minąłem go aby nie łowić zbyt blisko. Zanim zszedłem ze skarpy usłyszałem plusk. Odwróciłem głowę, nieznajomy wspinał się na burtę, nim zniknął błysnęła spora ryba uwięziona w siatce.
Tego dnia złowiłem dwa jelce i doszedłem do mostu na drodze do Włocławka. Przez kolejne lata było to moje tajne łowisko z jaziami i kleniami od lutego do kwietnia. Cztery lata później jeździła tam ze mną partnerka życiowa, a wtedy dziewczyna. Ja z wędką, ona z dużym ślusarskim śrubokrętem i pudełkiem, bowiem najlepszą zimową przynętą okazały się pędraki wydłubywane u podstawy suchych pni drzew - duże, tłuste, kremowe z brązowymi głowami.
Tymi samymi przynętami łowiłem też jazie na Skrwie Prawej, bo rzeka, o której tu wspominam, to Skrwa Lewa, a ściśle jej ujściowy odcinek pomiędzy jeziorem a Wisłą. Dzisiaj to kanał wyprostowany przez meliorantów, nie głębszy niż 50cm. Kiedy zatrzymacie się na moście przed tablicą Soczewka wyobraźcie sobie, że ten prosty kanał, był rzeką, która tuż za mostem skręcała w prawo do lasu, gdzie teraz jest droga do Rezerwatu Ptaków na Półwyspie Brwileńskim. Po prostu trudno uwierzyć, że kiedyś pędziła tam czysta rzeka pełna jazi, jelców, kiełbi i kleni, a czasem zapchana była płociami, które wpływały na tarło.
Przez tamte lata poznałem zwyczaje jazi z małych rzek, co przyspieszyło udane połowy na spinning w późniejszych latach i tym chciałem się z wami podzielić.
Zimowe jazie lubią głęboką wodę z równym nurtem. Łowienie ich w lutym na spinning wymaga cierpliwości, dlatego modne ostatnio „groszki” dobrze się do tego nadają. Skuteczniejszy bywa calowy ripper, kopytko lub twister na główce tak dobranej, aby przynęta nie siadała na dno, lecz unosiła się w toni, podobnie łowimy jazie późną jesienią. Najgorszy okres to schodzenie wody pośniegowej. Jeżeli rzeka ma tendencje do rozlewania, to jazie gromadzą się poniżej wewnętrznych mocnych zakrętów, które zwykle są płytsze przez cały rok. Po zejściu „powodziowej” wody, jazie ruszają w górę rzek. Tak jest na Skrwie, Wkrze, czy Bzurze, więc można przyjąć, że na innych podobnych rzekach również.
W marcu, jazie z małych rzek kochają burty w towarzystwie drzew. Jeżeli na rzece są wyspy, to zajmują stanowiska na ich napływach i w płytszej odnodze. Dopiero w ciepłych miesiącach stoją w głębszym głównym nurcie z drugiej strony wyspy. Nadal dobre są cienie za wewnętrznymi zakrętami.
wiosna 018.jpg 397,57 KB 6 Ilość pobrań
rzeka 023.jpg 530,66 KB 6 Ilość pobrań
Rycie woblerem po dnie nie ma sensu. Jazie atakują przynęty od dołu, o czym świadczy zapinanie na pierwszej kotwicy. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby jaź wyprzedzał przynętę i celowo atakował ją od głowy. Podnoszą się do woblera, a zbiórka objawia się mocnym kopnięciem, które stawia na nogi każdego spinningistę. Właśnie dla tych kopniaków opuszczam ciepłe mieszkanie w zimne przedwiośnie, bo pstrągi o tej porze roku nie dostarczają jeszcze emocji.
01.01.08 010.jpg 635,23 KB 5 Ilość pobrań
Rzuty nie muszą być długie. Kładę przynętę po skosie w dół i napływam woblerem w potencjalne stanowiska ryb. Wzdłuż brzegu prowadzę wobler wolno z pauzami. Branie może nastąpić tuż pod szczytówką, dlatego nie spieszę się z wyciąganiem przynęty nawet wtedy, gdy pod mną jest płytka woda.
Napisano 20 listopad 2015 - 09:10
20.05.07 001a.jpg 455,51 KB 5 Ilość pobrań
Pełnia słonecznej wiosny zachęca jazie do zajmowania rynien, głębokich dołków na zewnętrznych zakrętach, burt obmywanych przez główny nurt oraz okolice podwodnych wysp, wokół których krąży cofka odbita od brzegu przy ostrych zakrętach.
20.05.07 007.jpg 753,27 KB 5 Ilość pobrań
Gdzie są jazie w tych stanowiskach? Przede wszystkim na początku tych zagłębień, na napływach. Nawet jeśli stoją w rynnie, to brania zwykle są wtedy, kiedy wobler zmierza ku płytszej wodzie. Dopiero latem w ciągu dnia atakują w rynnach. Na rzece takiej jak Wkra, czy Bzura, gdzie są długie odcinki bez drzew, jazie lubią te prostki gdzie jest wysoka nabrzeżna roślinność. Bardzo często łowi się je tuż przy brzegu nawet na pół metrowej wodzie, o ile nikt przed nami nie szedł O tej porze roku łowienie z wachlarza niemal bez skracania żyłki jest bardzo skuteczne. Poza woblerami, wirówki są równie efektywne. Jeśli chodzi o pracę woblera to raczej gęsta, bez lusterka, drobna, żywiołowa bez szerokiego bicia ogonem. Mocniej pracujące wabiki chętniej atakują klenie, dlatego jeżeli łowisz klenie na dany wobler, a w łowisku są jazie, zmień go na inny.
Mniej znanymi łowiskami jazi są jeziora. W mojej okolicy są trzy, gdzie obficie te ryby występowały. Dzisiaj to już historia, jednak swoimi i kolegów obserwacjami mogę się podzielić.
Jeziorowe jazie lubią trzy rzeczy: głęboką wodę, drzewa i wiatr.
Ryby te chętnie gromadzą się blisko brzegu o ile jest tam głęboka woda lub mają ją tuż za plecami, to po pierwsze. Po drugie wybierają te brzegi, gdzie rosną drzewa. Po trzecie, jeśli przez kilka dni wiatr wieje z jednego kierunku, są przy brzegu zawietrznym. Innymi dobrymi stanowiskami jazi są okolice dużych pomostów przed sezonem turystycznym, a w lato o świcie. W kanikułę o świcie można spotkać też jazia na kąpieliskach. Atrakcyjne dla linów kępy grzybienia białego nie przyciągają jazi.
Jazie w jeziorach są niezwykle płochliwe. Z pierwszym rzutem nie należy się spieszyć. Jeśli namierzyliśmy stado poczekajmy. Sprawdźmy czy zbierają coś z powierzchni. Gdy zbierają można spróbować łowić na „pacanego”. To może być wobler albo gumka na lekkiej główce, która niczym owad upada lekko na powierzchnię. Jeżeli jazie nie zbierają rzucamy poza ich stanowisko i prowadzimy wobler obok nich. Wprowadzenie przynęty w stojące jazie wywołuje zamieszanie. Nawet jeśli złowimy jedną rybę, to na powrót jazi trzeba będzie dłuuugo czekać. Poza tym wobler lub wirówka prowadzona obok ryb pokarze nam ich reakcję. Mogą być trzy – skierowanie się do przynęty, obojętność lub wycofanie. Jeżeli nie reagują lub oddalają się, zmiana przynęty będzie lepsza niż ponowny rzut tą samą. Łowiąc z łodzi rzuty pod sam brzeg są najlepsze, łowiąc z brzegu najkorzystniej jest rzucać równolegle do nie go, a nie na wodę. Przyłowem w jeziorach są płocie. Wzdręgi nie towarzyszom jaziom, może dlatego, że częściej wybierają słoneczne stanowiska, a jazie niekoniecznie. Złowienie trzech jazi z jednego miejsca jest ogromnym sukcesem.
jaziowe.JPG 264,46 KB 6 Ilość pobrań
Sprzętowo. Żyłka jest praktyczniejsza od plecionki, 0,16 jest średnicą optymalną. Kij 2,7 – 3m o płynnym ugięciu pod ciężarem ryby. Jazie w jeziorach potrafią zapiąć się za „skórkę”. Wobler 2-4cm. Przynętę łączymy małą haftką Spinwala. W jeziorach jazie nie kopią, ale hol delikatnym zestawem jest bardzo emocjonujący
Jaź wędrowniczek, śmiało można powiedzieć. W małych rzekach dorasta do dużych rozmiarów jeśli nie ma możliwości zejścia w dół do większej rzeki. Duże jazie z małych rzek są najczęściej przybyszami, których w czerwcu już nie ma. Na zaporówkach, takich jak Mietków, czy moja mała Soczewka, jazie wiosną uciekają do wpadającej rzeki, lub przynajmniej pozostają w tej części zbiornika, o ile warunki wodne nie pozwalają im płynąć w górę.
Inną cechą jazi jest to, że lubią pływające śmieci, obfitą pianę i kolektory ściekowe, ale o tym w następnym wpisie.
cdn…
Użytkownik milupa edytował ten post 21 listopad 2015 - 21:36
Napisano 20 listopad 2015 - 23:01
Ciężko mi stwierdzić czy wolę oglądać Twoje przynęty czy czytać teksty.
Super lektura.
Napisano 21 listopad 2015 - 09:25
Zobaczymy jak będzie dalej
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych