Trzeba umieć znaleźć sobie czas na to co dobre.
Dobre np. jest struganie woblerów. Bardzo dobre jest wyjechanie poza najbliższą okolicę i smakowanie świata, cieszenie się życiem. Tak też zrobiłem, pojechałem w góry, po drodze zawijając do Bielsko-Białej po Janusza Niestety jak wszystko co dobre, szybko się kończy. To też jest tak na prawdę dobre, bo wspomnienie jest intensywniejsze.
Dobrze było odwiedzić Janusza, poznać z nim kawałek Brynicy, zjeść wspólnie pierogi z baraniną i skorzystać z jego przeogromnego doświadczenia muszkarskiego. Samo dobro, którego w Internecie nie doświadczysz. No nie, bo jak. Siedzę teraz w gaciach pisząc to, ty pewnie też Forumowiczu siedzisz w gaciach, czytając to. Jak możesz w takiej sytuacji doświadczyć śmiechu rozmówcy patrzącego ci z błyskiem w oku, który stojąc cały mokry od rzęsistego deszczu, odpina kolejnego pstrąga. Słaba to radość czytać jedynie o ty. Podnieś wzrok co widzisz, sufit. Może gładki, może spękany, to wszystko. Wyjedź i spójrz do góry - góry , a także lasy i niebo tak zmienne, jak zmienne są klimaty w Beskidzie.
Dobre jest struganie woblerów, a jeszcze lepsze poznawanie innych "wariatów" z podobnym typem upośledzenia
Dzięki Janusz za gościnę, pędzę dalej do Krakowa.
Użytkownik joker edytował ten post 26 czerwiec 2013 - 06:05