Witam, postanowiłem zaprezentować szanownym Kolegom moje woblery. Przygodę ze struganiem rozpocząłem prawie 20 lat temu. To były bardzo trudne początki. Nie było internetu, szczątkowe informacje prezentowały wówczas jedynie "Wiadomości Wędkarskie", nie znałem nikogo, kto wyrabiał w mojej okolicy woblery, zatem mogłem polegać jedynie na sobie. Ileż czasu i nerwów strawiłem na poszukiwania materiałów. Najgorzej było ze sterami, stosowałem pudełka po kasetach, potem płytach cd, różnego rodzaju butelkach i wciąż pękały, a to były zbyt elastyczne, albo klej ich nie trzymał. Poszukiwanie kleju to również była droga przez mękę. Oczka robiłem ze spinaczy biurowych, drutu do spawania, ze szpilek, gwoździ. Rdzewiało to strasznie. Przy malowaniu kolejne problemy- farba się złuszczała, lakier pękał. Dziś, w dobie internetu, dojście do informacji jest prozaiczne, wtedy potrzebowałem mnóstwo czasu, cierpliwości i dojścia do wiedzy metodą prób i błędów. Próba wannowa. Teraz wspominam to z rozrzewnieniem, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Setki godzin ślęczenia nad wanną, ból kręgosłupa, w oparach niecenzuralnych słów, przeciągałem z uporem maniaka pierwsze wobki, trzymając koniec żyłki napuchniętymi od wody palcami. Tak bardzo mi było szkoda rozbebeszyć jedynego posiadanego wtedy kupionego w sklepie woblera, że kombinowałem sam z rozmieszczeniem obciążenia.
Na początku na dziesięć zrobionych jeden pracował, potem stosunek ów ulegał mozolnej zmianie na korzyść tych pracujących. Nie zapomnę radości, kiedy złowiłem pierwszego pstrążka na własnego woblera. Nie miał trzydziestu centymetrów, jednak w moich oczach był ogromny.
Prezentowany poniżej wykonałem z lipy, 8 cm, pływający, akryle pędzlem.
Załączone pliki
Użytkownik Woblery TG edytował ten post 27 listopad 2014 - 11:59